Zdecydowałam że nie będę chodzić na siłownię tylko cały trening będę wykonywać w domu. Za taką decyzją stoi po prostu oszczędność czasu oraz większa motywacja do wykonania treningu, ponieważ w ostatnim czasie niestety coraz częściej po prostu odpuszczałam. Podczas gdy pójście na siłownię to jest wyprawa, to w domu w ciągu 5 minut mogę się przebrać, rozłożyć sprzęt i ćwiczyć, też trudniej o wymówki. Dodatkowo to jest po prostu wygodne - mogę spontanicznie wykorzystać wolne 2 godziny w ciągu dnia, potem od razu wskoczyć pod swój prysznic, szybko odgrzać coś do zjedzenia, a w międzyczasie np. doglądać spraw na komputerze. W obecnym trybie życia jest mi to na rękę.
W domu mam w zasadzie cały sprzęt jaki potrzebuję:
-
gryf 10 kg + obciążenia 2x 15 kg, 2x 10 kg, 2x 5 kg, 2x 2.5 kg, 2x 1.25 kg co łącznie daje 77.5 kg - dla mnie wystarczająco, nie trzeba mi więcej. Obciążenia są żeliwne gumowane a więc bezpieczne dla podłogi, ponadto mam gąbki zabezpieczające.
-
gryf krótki z którego mogę zmontować hantel nawet 20 kg
-
hantle 2x 5 kg, 2x 3 kg, 2x 1.5 kg
-
akcesoria do jogi: mata, klocki, pasek, koło, zafu
-
pozostałe akcesoria: roller, ławka, stepper, gumy, gąbka na gryf do hip thrust
Jedyne czego mi brakuje to stojaków, ale w obecnym mieszkaniu absolutnie nie mam na nie miejsca. Zamiast przysiadów będę zatem ratować się przysiadami bułgarskimi i zakrokami. Drążka też nie mam i nie mogę go zamontować w mieszkaniu, ale można wspomóc się siłownią na wolnym powietrzu w parku.
Maszyn nie potrzebuję, uznaję że trening z wolnymi ciężarami i z masą własnego ciała spokojnie mi wystarczy.
Cardio spokojnie też zrobię w domu albo na zewnątrz.
Także tak, mam nadzieję że teraz wrócę do regularności w ćwiczeniach i efektów do jakich jestem przyzwyczajona.
#hejtokoksy #silownia


