Wczoraj odkryłem kolejna zaletę bycia w stałym związku po 30stce.
Wyobraźcie sobie, ze budzicie sie z ogromną potrzeba, taką której sami nie jesteście w stanie zaspokoić. No może jakbyście byli turbo wygimnastykowani albo nie mieli 2 żeber, to może. Ale ja nie jestem rozciągnięty i mam wszystkie żebra, więc nie byłem w stanie sam rozwiązać swojego problemu.
Teoretyczne w takiej sytuacji mógłbym sie uśmiechnąć do którejś z koleżanek. Może ona też ma taką potrzebę i o tym nie mówi i moglibyśmy zostać przyjaciółmi z korzyściami? No ale co jeżeli mnie źle zrozumie i będzie chciała czegoś więcej? Albo wręcz przeciwnie i uzna to za przekroczenie granicy i stanie sie końcem znajomości? Niewarto ryzykować.
Mógłbym poprosić kolegę. Myślę, że są tacy, którzy nie mieliby nic przeciwko. Ale sam nie wiem. Rozumiem, ze ktoś może to lubić, ale ja wolę dotyk kobiety, a nie mężczyzny, więc wolałbym nie.
Pozostaje więc wtedy kwestia usługi płatnej i pewnie trzeba byłoby skorzystać z usług prostytutki. Ale nigdy tego nie robiłem. Nawet nie wiedziałbym gdzie szukać tego typu towarszysta. A poza tym to przeczytajcie sobie na głos następne 2 zdania i wsłuchajcie sie jak one głupio brzmią zestawione obok siebie:
"Dzień dobry Pani K⁎⁎wo. Ile Pani bierze za nasmarowanie pleców voltarenem?"
Także w pewnym wieku warto mieć kogoś zaufanego, kogoś kto nie będzie pytał i pójdzie do szuflady z lekami i wyciągnie maści.
#hejto30plus #zwiazki


