W Krakowie dostaniesz maczetą w głowę albo pies spróbuje odgryźć Ci jądra!
Taki mamy klimat!
Trzy lata temu pisałem do straży miejskiej w Krakowie o zrobienie czegoś w kontekście niebezpiecznych psów na bulwarach wiślanych. Nie wiem co zrobiono, ale odpowiedzi nie dostałem (załącznik).
Chodzą sobie bez smyczy i kagańca. Od czasu do czasu zwracam uwagę takim właścicielom w odpowiedzi otrzymuję komentarz w stylu "on nie jest niebezpieczny" lub "nic nikomu nie zrobi" lub "sam potrzebujesz smyczy".
Ostatnio spotkałem pana na bulwarach z czymś w rodzaju dorodnego amstaffa i na moją uwagę o smyczy i kagańcu odpowiedział "to jest pies przysposobiony, po służbie, nic nikomu nie zrobi". Nie wiem co to znaczyło, ale mnie nie przekonał.
Nie pamiętam kiedy ostatni raz widziałem na bulwarach psa wyglądającego na niebezpiecznego, który miał smycz i kaganiec. Zdarza się smycz, ale to najczęściej w przypadkach gdy właścicielka ma 160cm wzrostu i 45 kg wagi - co i tak w razie czego nie będzie dla psa żadnym problemem.
Mam wrażenie, że w tym temacie jest jak z aborcją w Polsce, ludzkie tragedie, blizny i śmierci są poświęceniem, na które rządzący są gotowi.

