Tymczasem w nadwiślańskiej Bordurii po staremu.
- Oto mamy Rzecznika Praw Dziecka. A właściwie: mieliśmy. Bo obecnie mamy kolejnego religijnego fundamentalistę, którego prowadząca wojnę ze uśmiechem Partia wepchnęła na stanowisko, na którym może zamieniać swoje średniowieczne poglądy w ciało.
- W normalnej sytuacji, Rzecznik Praw Dziecka zająłby się, no nie wiem, zapaścią w psychiatrii dziecięcej? Przemocą domową? Przemocą w szkołach? Niedożywieniem? Młodzieżą LGBT+, która jest dyskryminowana ze względu na swoją orientację? Dziećmi z Ukrainy? Wprowadzeniem Serious Case Review, które mogłoby zapobiec takim tragediom jak ta z ośmioletnim Kamilem z Częstochowy?
Wiecie: ogólnym lewactwem.
- Tymczasem nasz niedorzecznik mierzy wyżej i widzi więcej. On rozumie, że trwa cywilizacyjna wojna, między ostatnim bastionem chrześcijaństwa, a wszechobecną inwazją zachodniego lewactwa. I on w tej wojnie bierze udział, za to nie bierze jeńców. Dlatego nie ma żadnych półśrodków. Szczucie na młode elgiebety nie wystarczy? Nie wystarczy, że milionom polskich nastolatków de facto odebrano edukację seksualną? Nie. Dlatego będzie się ich ścigać tam, gdzie czują się bezpiecznie.
- Zrozummy dobrze co się dzieje. Rzecznik Praw Dziecka (!) będzie kontrolował AKURAT TE SZKOŁY, które są najbardziej przyjazne dla LGBT+. Co to znaczy? Na przykład to, że nauczyciele nie udają, że nie widzą, jak się gnoi kolegę z klasy, który się nieco inaczej ubiera, albo dziewczynę z niebieskimi włosami. Że w szkole jest ktoś, z kim taki uczeń może pogadać. Że uczula się innych na to, że to jest niewłaściwe i krzywdzące zachowanie, nawet jeśli w domu mogą słyszeć co innego.
Krótko mówiąc: chodzi o szkoły, w których panuje jakaś cywilizacja.
- Niedorzecznik Pawlak jest zawzięty, nie odpuści, w końcu stawką jest przyszłość chrześcijaństwa. Dlatego bez mrugnięcia okiem powie: "Niestety w wielu przypadkach okazuje się, że dyrektorzy czy też inne instytucje nie weryfikują swoich pracowników w rejestrze pedofilów. Musimy chronić dzieci przed przestępcami i taka weryfikacja jest jednym z ważnych narzędzi, z których należy korzystać. (...) Ciekawy jest też fakt, że często to właśnie w tych fundacjach, instytucjach, które uważają się za wolnościowe i najbardziej tolerancyjne, dochodzi do różnych nieprawidłowości".
Człowiek niemal ma nadzieję, że Pawlak mówi o Kościele, prawda?
- Zobaczcie jak daleko można zabrnąć w kłamstwa. Otóż prawicowi fundamentaliści wymyślili dawno temu, że homoseksualiści to pedofile. Kłamstwo doskonałe, bo odwołuje się do głębokich lęków obywateli o własne dzieci, oraz dlatego, że jest proste i nie wymaga żadnego głębszego rozumienia czegokolwiek. Oczywiście nauka wie od dekad, że to bzdura. Od dekad wiadomo też, że homoseksualizm nie jest chorobą, którą można się "zarazić". A mimo to, prawaki pod każdą szerokością geograficzną mówią w zasadzie to samo: czyli, że sama obecność kolegi-geja w klasie w jakiś magiczny sposób zdemoralizuje innych. A skoro tak, to temu trzeba się przeciwstawić z całą mocą. W końcu chodzi o dzieci.
- Inne kłamstwo to to o "lobby LGBT". Wiecie, chodzi o ten globalny spisek homoseksualistów, który zakulisowo steruje polityką państw, w których mieszka kilka miliardów ludzi, casualowo wydaje polecenia prezydentom i biznesowym magnatom, a w wolnych chwilach programuje nam mózgi, byśmy porzucili wiarę. Jak w każdej porządnej teorii spiskowej, tak i w tej, dowodem na istnienie spisku jest brak dowodów na istnienie spisku. Im więcej mamy telefonów z kamerami HD, szybkiego internetu i pracującej na ogromnych bazach danych sztucznej inteligencji, tym bardziej ulotna jest struktura tego potężnego jakoby lobby. Im bardziej "Ideologia LGBT" nie występuje w zagranicznych wynikach wyszukiwania Google'a w kontekście innym niż "wiadomości WTF z Polski" - tym bardziej zażarcie atakuje "polskie wartości".
- Wystarczy zamiast LGBT wstawić cokolwiek innego, a wszyscy bez wyjątku zobaczą bezsens i zakłamanie tej narracji. Wyobraźmy sobie, że polski rząd walczyłby z... ludźmi rudymi. Albo z odstającymi uszami. Albo leworęcznymi. Niskimi lub wysokimi. Z włosami na klacie lub bez. I wyobraźmy sobie, że jakiś klon Czarnka broniłby szkół przed "ideologią ludzi rudych", jakiś alter-Pawlak zarządzałby w nich kontrole, bo "odstające uszy korelują z przemocą wobec dzieci", a jakiś Prezes uruchamiałby w kampanii wyborczej potężnę operację dezinformacyjną, jakoby leworęczni zarażali "normalnych" swoją "przypadłością", co jest elementem spisku WHO, mającego na celu deprawowanie dzieci.
Sorry, ale to dokładnie tak brzmi.
- Jeśli ktoś w tym momencie chce powiedzieć: chwila, ale przecież taka idiotyczna kampania przeciw elgiebetom to wypisz-wymaluj narracje Kremla - to oczywiście ma rację. Pawlak, Czarnek czy Ordo Iuris - nie spadli nam z nieba. Są owocami chowu wsobnego różnych skrajnych środowisk, przez które często-gęsto przewijają się ludzie zaskakująco prokremlowscy lub - jak w przypadku OI - są po prostu częścią większej międzynarodowej sieci, którą Kreml współkieruje i współfinansuje.
- Problem polega na tym, że o ile ci kremlofilni fanatycy przez lata kręcili się na marginesie, to teraz są częścią państwa. I w imieniu tego państwa urządzają nagonkę na wybranych obywateli, np. na tych wysokich z odstającymi uszami, wróć, homoseksualnych. I ta nagonka jest bardzo, ale to bardzo podobna do tej putinowskiej, którą stworzono zresztą w tym samym celu: konsolidacji władzy, walki z wymyślonym wrogiem, dzielenia i rządzenia, wyciągania z ludzi najbardziej prymitywnych odruchów, z naciskiem na wrogość wobec Obcego.
No, jest może jedna różnica. Rosyjska nagonka przynajmniej nie realizuje interesów obcego imperium. A ta polska - jak najbardziej.
Znowu.
#jebacpis #bekazpisu #wiadomoscipolska #putinowskapolska #polityka
(tekst nie mój, źródło: Doniesienia z putinowskiej Polski na fb)



