PS. nie wiem z jakiej racji ten artykuł jest w dziale "kobieta", ale niech będzie.
______________________
Polska dzięki przyłączeniu do Unii Europejskiej, świata Zachodu i wolnego rynku niewątpliwie wykonała ogromny skok cywilizacyjny. A jednak pewne elementy tej zmiany można było, a nawet należało, przeprowadzić inaczej. Świętością transformacji miała być własność prywatna i zachodni styl życia.
Dominującym kryterium stało się wtedy to, czy ktoś potrafi się dopasować. W rzeczywistości było to dość brutalne.
Osoba, która całe życie pracowała w PGR-ze, słyszała: "Zamykamy twój zakład pracy, a ty musisz sobie radzić. Bardzo proszę, jesteś wolnym człowiekiem. Możesz się przeprowadzić do wielkiego miasta i tam znaleźć pracę".
Bardzo przepraszam, ale jeżeli się zastanowić nad taką radą, to jest ona dosyć absurdalna i okrutna.
Z drugiej strony byli inteligenci, wielkomiejscy ekonomiści, politolodzy, biznesmeni. Ludzie, którzy budowali nowy system i wiedzieli, jak w nim działać.
Ten podział przez dobrą dekadę służył jako podręczny schemat do tłumaczenia przekształceń polskiego społeczeństwa. Jednak w pewnym momencie kategoria "człowieka sowieckiego" zaczęła się wyczerpywać. Ile można mówić o PRL-u, prawda? Wtedy pojawiła się nowa kategoria, czyli moherowe berety.
Miały reprezentować tradycyjny, nieprzystający do nowego świata styl życia. Taki, z którym ludzie "wykształceni" i "światowi" nie chcą mieć wiele wspólnego.
Następna faza to było kulturowe wytworzenie "Januszy i Grażyn", czyli pogardliwych określeń na osoby, które chodzą do sklepów osiedlowych, kupują piwo, noszą laczki i, jak tylko ich stać, jeżdżą na wakacje all inclusive.
To były i są kolejne, skupione bardziej na zachowaniach kulturowych, wersje homo sovieticusa. Są wyrazem klasizmu, tworzenia dystansu między grupami ludzi. Tyle tylko, że te grupy pogardzanych zaczęły stawiać opór przeciwko przedstawianiu ich jako przegranych, głupich, prowincjonalnych, gorszych. Takich, którzy się nie dostosowali do tego nowego świata i nie reprezentują godnych uznania wartości.
Grupom wykluczonym przez powstały w latach 90. system przedstawiano pewne propozycje, ale rzadko były one pomysłem na Polskę sprawiedliwą. Ich sytuację i sprzeciw wykorzystywały kolejne partie populistyczne. One namawiały ich, żeby głosować przeciwko nowym elitom. Odwrócono dyskursy i zaczęto wywyższających się przedstawiać jako pozbawionych korzeni, oderwanych od wartości narodowych kosmopolitów.
Przeciwstawiono ich figurze prawdziwych Polaków, ludu, soli tej ziemi.
Tymczasem wygrani transformacji nadal utrzymywali swój równie brutalny podział na tych zaradnych i umiejących odnaleźć się na wolnym rynku oraz nieudaczników reprezentujących kulturę disco-polo i wartości Radia Maryja.
W moich badaniach słyszałem nawet o "genie przedsiębiorczości" z jednej strony i o "złodziejach i cwaniakach" z drugiej. Granice się przesuwały, ale coraz mocniej dzieliliśmy się wzajemnie na lepszych i gorszych.
Link do całości: https://kobieta.onet.pl/wiadomosci/ludzie-slyszeli-radzcie-sobie-sami-4-czerwca-1989-r-zaczela-sie-w-polsce/t7cps54
#polityka