Sporo treści tu ostatnio na temat pogarszającego się problemu ubóstwa w Polsce. To teraz tak szczerze, ile znacie osób ze swojego otoczenia które żyją pod kreską, nie chodzi mi tu o zaciągnięte kredyty tylko o realny brak możliwości zaspokojenia podstawowych potrzeb (spanie, jedzenie). Zastanawiam się czy to ja żyję w bańce od dłuższego czasu uznając skrajne ubóstwo w PL za coś bardzo marginalnego, czy to media próbują na zamówienie polityczne wykreować obraz nędzy i rozpaczy. Pamiętam lata 90’ kiedy za dzieciaka co druga rodzina na wiosce zbierała runo leśne w sezonie i przynosili do ojca prosząc żeby kupił, ten często litował się i brał co wlezie nawet jeśli nie potrzebowaliśmy bo wiedział jaka jest u ludzi sytuacja (trochę się wypiło potem winka z jeżyn). Ci sami ludzie albo ich dzieci potem powyjeżdżali za granicę, część do większych miast gdzie pojawiło się sporo pracy, na wiosce bezrobocie spadło prawie do zera. Obecnie jak ojciec w gospodarstwie potrzebuje pomocy to skazany jest na lokalnego alkoholika który przychodzi jak chce, zarobi parę stów i idzie w tango. Nawet ludzie bez żadnego wykształcenia pracę mogą znaleźć wszędzie praktycznie od ręki, małżeństwo z dwójką dzieci zarabiające 2x minimalna i dodatkowo biorące 800+ ma w sumie ~8500 netto dochodu, nawet zakładając inflację to i tak dużo więcej niż ludzie zarabiający 1000zl jeszcze całkiem niedawno. Zapraszam do dyskusji.
#wiadomoscipolska #bieda #polityka #oszczedzanie #finanse