@Kolekcjoner_dusz tą sowiecką zarazę powinno się już lata temu wyplenić zewsząd, ale wiadomo, jak to wyglądało. Albo bogobojne trząsanie d⁎⁎ą, że "o nie pan putin się zdenerwuje", albo lokalne komuchy zaraz wypełzały spod każdego kamienia i darły p⁎⁎dę. Ja naprawdę nie rozumiem tego zżymania się na te komunistyczne wrosty i tej wręcz bogobojnej czci. Nie prosiliśmy się o to, nie chcieliśmy tego, a jeszcze za postawienie tych kloców sajuz nas ograbiał ze wszystkiego, z wolnością włącznie. Nie mówię, żeby je wysadzać semtexem przy uciesze tłumu, chociaż może to też jest jakaś opcja, ale przydałoby się wreszcie pozbyć tej mentalności niewolnika i usunąć je z publicznej przestrzeni. Z szacunkiem, ale usunąć.
U mnie w mieście też taki był. Przez dobre 10 lat próbowali ten "pomnik braterstwa" usunąć. Ba- nawet nie tyle usunąć co po prostu przenieść do muzeum z takimi rzeczami, którymi nas "bratni związek radziecki" (ha k⁎⁎wa tfu) obdarował. Efekt? Podejść było chyba z 4 albo 5, dopiero ostatnie się udało, końcem 2021, bo wszystkie poprzednie powodowały bardzo bolesny i głośny dupościsk wspomnianych lokalnych komuchów, którzy to po prostu blokowali na wszelkie możliwe sposoby z jakimiś pismami adwokatów włącznie, że nie wolno, nie można, że to nie jest komunistyczny pomnik tylko pomnik wspaniałej przyjaźni niewinnego Adasia i niewinnego Ivana, że co Sasza i Jasiu wam zrobili, że to przestępstwo i nieśmiertelne "jak to zrobicie to zobaczycie Putin się zdenerwuje ty ty ty niedobry nie wolno nu nu". Bo tak- przyjedzie do burmistrza ze swoim oddziałem KGB, albo nie wiem... każe kartoflanemu murgrabiemu robić burdy na naszej granicy... a nie czekaj, to już teraz robi. Typowe szczekanie posłusznego czerwonego psa, że go zaraz pan może wybatożyć, więc tak na wszelki wypadek będzie posłuszny we wszystkim i sam zacznie ujadać w obronie.
Pamiętam ten pomnik z czasów dzieciństwa- okej, komunistyczny wrost, ale wtedy był naprawdę zadbany- drzewa naokoło były zawsze przycięte, trawnik skoszony, na święta państwowe w takich 2 masywnych żeliwnych misach na froncie zawsze palił się ogień, pomnik był czysty, a przed podestem stał taki metalowy pulpit z pancerną szybą, pod którą była kartka z opisem tegoż pomnika. I to nie były lata 70-te, tylko już po tym, jak ostatni radziecki żołnierz opuścił teren Polski. Wrost bo wrost, ale zadbany, wręcz taki punkt orientacyjny na mapie miasta.
Fast forward, jego ostatnie lata to był obraz nędzy i rozpaczy- pulpit cały pordzewiał, cześć przerdzewiała na wylot i się rozleciała, kawałki szyby ostały się tylko naokoło śrub, pomnik w ogóle był nieczyszczony od ponad dekady, zielenina naokoło zdziczała i nikt tego nie doglądał, misy nigdy już nie płonęły, za to przesypywały się z nich gnijące liście i deszczówka, a sam pomnik wielokrotnie był celem rzuconej puszki z czerwoną farbą, albo kogoś, kto namalował na nim symbol Polski walczącej i tekst "1939 pamiętamy".
Zabawny fakt jest taki, że wspomniane lokalne komuchy pruły się jak stare gacie, że nie wolno usunąć, ale ani razu żaden z tych pożytecznych idiotów nawet nie pierdnął o tym, że trzeba by było o niego zadbać. Nie mówiąc już o tym, żeby cokolwiek sami zrobili, choćby chwycili za miotłę i pozamiatali naokoło niego. Nieee, co to to nie. "Oni starzy są, co ty im każesz robić", najlepiej to nieśmiertelne "niech ktoś", ale wywalić nie pozwolą, bo im miłość do partii przysłania mózg.