Miałem krótki epizodzik na przetrwanie jako "Pan kanapka" w jednej gówno firmie. Zajeżyła mnie przełożona (córeczka właścicielki - taki oskarek z c⁎⁎ą). Po krótkiej wymianie zdań na zwrotowni pełnej innych kurierów nagle wyskoczyła do mnie z ryjem "Mogę Cię wy⁎⁎⁎⁎⁎olić w każdej chwili". Jako, że zbierało mi się już od jakiegoś czasu to bez namysłu odpowiedziałem "Tak? To idziemy na górę, rozliczamy się i od jutra mnie nie ma". W odpowiedzi usłyszałem "Nie będziesz mi mówić co mam robić". XDDDDDD
Przemęczyłem się 2 tygodnie do końca miesiąca, żeby nie stracić kasy, bo w tej pato firmie wszyscy byli albo na własnej działalności, albo byli podpięci na szaro do działalności innych kurierów. Ja byłem w tej drugiej opcji, bo nie chciało mi się otwierać firmy dla roboty na kilka miesięcy. Po tych dwóch tygodniach menager mnie błagał żebym jeszcze został, bo nie ma ludzi, bo konkurencja wejdzie na pustą trasę itd. Wyśmiałem gościa, odebrałem kasę i adieu. Nie było to łatwe, bo byłem w trakcie przekwalifikowywania się, oszczędności topniały, a i żona zamierzała trzasnąć drzwiami u siebie, ale powiem Wam jedno. Trzeba się szanować i nie dawać sobie włazić na głowę. Zwłaszcza pyskatej gówniarze młodszej o 10 lat.