@Dartof no, tak. Ta sama, co mnie biła i znęcała się psychicznie. Uciekłem przed nią w grudniu, jeszcze przez cały miesiąc próbowała mnie szantażować i stalkować. W maju mi od samotności się coś poprzewracało w głowie i strzeliło mi do łba żeby znowu z nią być, nawet mnie przekonała że się zmieniła, przez miesiąc albo dwa robiła dobrą szopkę "kotek ja nie piję już", jak we wrześniu zaczęło się "ale co to cztery perły, ja jeszcze chcę, nie jestem wcale najebana, no pójdź mi do żabki po jeszcze trzy, no kotek" to nawet nie pomyślałem sobie, że coś zaczyna być nie tak, no a dopiero w tamtym tygodniu zorientowałem się że wcale się nie zmieniła. Jak w poprzednim związku nie miała odwagi przyznać się do tego, że może ma wenerę (przez półtora roku od ekspozycji o której wiedziała, nawet nie zrobiła sobie testów, jak się dowiedziałem od tej samej przyjaciółki co teraz, to dopiero wtedy po długim proszeniu i namawianiu zrobiła, no i każdy rodzaj testu na tą chorobę jej wyszedł pozytywny), nie miała odwagi przyznać się, że dawała na lewo i prawo przez trzy lata za pieniądze (bo mniej się tego wstydziła niż bycia kasjerką w sklepie), albo poza tym czasem bez pieniędzy, tak po prostu, bo jej się chciało (a łatwiej babie jest znaleźć bolca na raz niż chłopa do związku, no bo w związku trzeba się starać, a na jednorazowe seksy wystarczy poszukać, poskakać do woli, a potem uciąć kontakt i poblokować gdzie tylko się da), a tym razem nie miała odwagi się przyznać do tego, że pewnego pięknego wieczoru zaprosiła do swojego mieszkania gówniarza z roboty, upiła jego, upiła siebie, i wyszedł od niej dopiero rano.