Muzyka jest winem
hejto.plOd razu uprzedzam, że ten artykuł, jest napisany pod wpływem emocji. Skoro już o tym uprzedziłem, wytrwałych zapraszam do czytania i dyskusji.
#muzyka #produkcjamuzyki #ciekawostki #nostalgia #tworczoscwlasna
Do napisania tego tekstu skłoniły mnie ostatnie doświadczenia słuchania muzyki. To nie jest jakieś odkrycie, na zasadzie eureki, ale od pewnego czasu (kilkudziesięciu miesięcy), nazbierało się we mnie trochę przemyśleń.
A przyczynił się do tego Spotify. Który mnie zaczął niesamowicie wkurwiać. Jako, że jestem osobą, która porusza się swobodnie w wielu gatunkach muzycznych, mój osobisty algorytm oszalał, albo dotyka to też wszystkich. POdrzuca mi jakieś śmieci, produkowane przez AI, albo jakiś typków, którzy wrzucają 2 minutowe loopy, jako utwory. Frustracja gwarantowana, albo zwrot pieniędzy. Ale do czego zmierzam?

Mam wrażenie, może błędne, że dzisiejsza muzyka jest bez emocji, z wyjątkami, które można policzyć na palcach dwóch rąk. Od pewnego czasu, wracam do starych utworów, lub całych płyt, którymi za czasów młodości gardziłem.
Z racji tego, że wychowałem się na kulturze hip hopowej, potem słuchając Hard Core'u i w końcu elektroniki, ignorowałem główny mainstream, który wtedy dla mnie był muzyką dla mas. Dziś, odkrywam na nowo niektóre produkcje, które nabierają wartości, pod względem produkcji, emocji i podejścia do muzyki. Poniżej zatem kilka przykładów, które kiedyś dla mnie były syfem, ale dzisiaj są dla mnie genialnymi produkcjami, na tle dzisiejszej muzyki.
Skupię się raczej na latach 90tych i wczesnych zerowych, bo to czas mojego dorastania. Od razu zaznaczam, że będę korzystał z przykładów, które były wtedy w mainstreamie, czyli dla mnie, leciały w MTV do porzygu xD
Przykład pierwszy:
Britney Spears - Toxic (2003)

https://www.youtube.com/watch?v=LOZuxwVk7TU
Zaczynamy od d⁎⁎y strony, ale wtedy? Jizzz.... jakie to było zło... Wszystkie takie laseczki i boysbandu to było absolutnie niestrawne. Jak się słuchało Public Enemy, to taka Britney, była apogeum komercji...
Dzisiaj: Pod względem produkcyjnym, majstersztyk. Wszystko tutaj gra. A Britney, mimo, że była produktem, to w swojej roli jest wyśmienita. Dodatkowo, tutaj nie ma tabu. A słowa na dzień dzisiejszy znam na pamięć i mogę ten shit zaśpiewać na karaoke xD
Następny przykład to: The Cranberries - Zombie (1994)

https://www.youtube.com/watch?v=6Ejga4kJUts
Wylew emocjonalności. Kiedyś wkurwiało mnie zawodzenie Dolores O'Riordan. Dzisiaj? To bezkompromisowy utwór, który jest manifestem. Dopóki nie rozumiałem języka, dla mnie był wkurwiający. Potem wielokrotnie płakałem. Po za tym, teledysk daje mocno po d⁎⁎ie, jeśli zna się historię Irlandii. Utwór jest prosty, ale emocje i tekst które przez niego przepływają, sprawiają, że dziś się nad tym rozklejam.
Jedziemy dalej: System Of A Down - Toxicity (2001)

https://www.youtube.com/watch?v=iywaBOMvYLI
No dobra... ten kawałek lubiłem zawsze. Ale dzisiaj doceniam kunszt, produkcyjny. To jest tak genialnie wyprodukowane, że dzisiejsze produkcje mogą się do tego myć. Panoramowanie, selektywność instrumentów, zwłaszcza sekcja perkusyjna, jest dla mnie genialna. Do tego zmiana klimaty między zwrotkami a refrenem i zmiana stylu śpiewania Serj Tankian, to po prostu emocjonalna bomba. Kto dzisiaj tak robi?
Co tam mamy następne? Aaaa... Boomfunk MC's - Freestyler (1999)

https://www.youtube.com/watch?v=ymNFyxvIdaM
Wtedy? Profanacja rytmów drum'n'bass'owych. Nienawidziłem tego utworu.
Dzisiaj? Za⁎⁎⁎⁎ste zgranie mainstreamu z alternatywą, które wykorzystano do przejścia do szerokiej publiki. Jasne, nadal ten kawałek jest naiwny, ma oświechtane sample, ale wszystko zostało tak dobrze dobrane i zmiksowane, że naprawdę nóżka tupie
Mr Oizo - Flat Beat (1999)

https://www.youtube.com/watch?v=qmsbP13xu6k
Nie rozumiałem tego utworu wtedy.... Ze wstydem się przyznaję. Dla mnie był syfem, tylko dlatego, że leciał w MTV. A tak naprawdę, to jest wyjebisty parodystyczna beka na techno tamtych czasów. Trochę się wstydzę tego, że uznawałem to za komercję..
Cofamy się trochę, czyli:
Ace of Base - All that She Wants (1992)

https://www.youtube.com/watch?v=d73tiBBzvFM
W sumie, to nawet wtedy mi się ten kawałek podobał, ale to ukrywałem. Bo koleżanka w której się wtedy kochałem, wystąpiła z tym kawałkiem, w swoistym karaoke w naszej szkole. Ale tak na poważnie, to wiadomo wszystkim, że szwedzkie studia produkcyjne, były w latach 90tych na absolutnym topie. I AOB było pierwszym zespołem od czasu Abby, który osiągnął światowy sukces. Szwedzi jednak potrafią w produkcję muzyki, o czym można się przekonać do dzisiaj. A teraz mocno emocjonalnie: Portishead - Glory Box (1994)

https://www.youtube.com/watch?v=MnMTK8EdsOc
No k⁎⁎wa.... Beth Gibbons mnie wtedy, jak i dziś rozwalała na łopatki. Kto dzisiaj tak emocjonalnie występuje na scenie? Ja tego nie widzę. Całe Portishead w ogóle to był fenomen. Obok Trickiego, Chemical Brothers, to prekursor Trip Hopu. Mam ich winyl i do dzisiaj to jedna z moich ulubionych kapel. Puściłem to znajomej ostatnio, która jest ode mnie dużo młodsza. Była w szoku, że tak można się emocjonalnie wylać na scenie. Bez kontrolowania siebie. Po prostu być sobą.
A teraz coś z pogranicza komercji i alternatywy, czyli:
Zero 7 - Destiny (ft. Sia i Sophie Baker) (2001)

https://www.youtube.com/watch?v=Xxx_MwcfbEs
Początki Sia i to dla mnie w najlepszym wydaniu. Wybrałem utwór, który jest mocno rozpoznawalny, ale wszystkie ich kawałki są bardzo ciepłe i emocjonalne. Ich płyt mogę słuchać w nieskończoność. Ten klimat definiuje mój chill tamtych lat. Wszystko się tam zgadza. Od brzmienia, po wokal.
Przejdźmy więc do bardziej komercyjnego tematy, choć nadal ambitnego, czyli:
Jamiroquai - Canned Heat (1999)

https://www.youtube.com/watch?v=vE4VlA_9OrI
Specjalnie wybrałem utwór z płyty: "Synkronized" mimo, że moim ulubionym jest "Traveling Without moving"
Ale to jest kwintesencja Jay Kay'a i spółki. Dodatkowo ich linie basowe są niesamowite. Dla mnie mimo komercyjnego celu, to są produkcje nad wyraz emocjonalne.
Na koniec ostatni przykład. Współczesny. Bo to nie jest tak, że odrzucam dzisiejszą muzykę. Nadal szukam i odkrywam, choć jest mi już ciężej. Jednak od czasu do czasu naprawdę się coś dobrego znajdzie. W tym wypadku
Gibbs - Piękny Świat (2022)

https://www.youtube.com/watch?v=bH28HGZ1SMI
Jasne, że widzę w tym klipie inspirację Cheta Fakera - Gold
Ale kurde... to chodzi... To płynie. Czuję w tym emocje. Nawet jeśli Gibbs w tym nic nie wniósł, (jeśli ktoś uważa, że to tylko produkcja) to ja się dałem nabrać.
Ten artykuł, to swoista wędrówka po czasach. Po prostu doceniam dzisiaj to co kiedyś odrzucałem. Może z nostalgii, może z byłej ignorancji, a może z tęsknoty za byłymi czasami. Ale jedno wiem. Kiedyś, nawet komercyjnie robiło się bardziej wartościowe utwory niż dzisiaj. Jednak jeśli ktoś ma odmienne zdanie, to jak najbardziej poproszę o przykłady, bo jestem chłonny dzisiejszych utworów. I chcę nadal poznawać nową muzykę, byleby była wartościowa.
Mam wrażenie, że dzisiejsza muzyka nie ma emocjonalności. Prawdy, tego co artyści chcą wyrazić. Bez względu na kasę, czy popularność. Jest mi z tego powodu bardzo przykro... A co wy myślicie? Może jestem w będzie. Więc rzucajcie przykłądy współczesnej muzyki która działa na psychikę. Chętnie posłucham i oglądnę.

Stay Tuned (° ͜ʖ °)
