Mam z rodzinką domek na wsi. Aktualnie głównie do odpoczynku w okolicach wakacji i weekendowych wypadów. Przez działkę płynie strumyk, źródełko jest na działce obok. Od pokoleń nie było tam żadnych doniesień o bobrach, aż do teraz. Skurczysyny jakby wściekłe niszczą praktycznie wszystko czego się dotkną, masa drzewek ozdobnych i owocowych już padła, wiele poważnie podgryzionych. Nie mogę patrzeć jak serca dziadziusia i mamy są łamane za każdym razem jak obserwują jakie straty są tym razem.
Bobry potrafią podnosić metalowe kraty przy rurze którą płynie strumyk, przekopywać się pod płotem, przechodzić asfaltową drogą dookoła przeszkód, odginać siatki, oddalać się kilkadziesiąt metrów od strumyka i niszczyć drzewka rosnące na pobliskim wzgórzu.
Że tak powiem nie mam już siły do tych skurwoli, przyjmę wszelkie metody (po za tymi nielegalnymi, przynajmniej na razie) na pozbycie się ich. Tak, wiem, że są pod ochroną. Nie wiem gdzie mają gniazda, niestety może być wszędzie w dół strumyka, aż do niedalekiej rzeki.
Jakieś pomysły? Odstraszacze, zapachy, farby do drzew, obowiązywanie KAŻDEGO drzewka siatką? Czy mam kupić noktowizor, wiatrówkę i czaić się w krzakach? XD
Na zdjęciu ukochana jabłonka dziadziusia, pod którą od lat spędza wiele czasu, aktualnie obwiazana kilkoma warstwami siatki
#bobry #natura





