Kryzys. Co jeśli to wszystko co sobie przez ostatnią dekadę czy dwie mówiłem to mrzonki i większość z tego co miałem w większych planach będę wciąż przekładane na później z braku możliwości. Co jeśli mimo iż niby robię wszystko co powinienem robić, to wcale nic się już nie poprawi i tylko obecne wyzwania i problemy zastąpią nowe, wcale nie łatwiejsze do pokonania. Obudzę się za te 20 lat z sześcioma dyszkami w dowodzie i będę miał świadmość, że nic z tej mojej bucket listy już nie jest w zasięgu, a sam tylko dekadami się oszukiwałem że kiedyś będzie czas że wreszcie będę mógł się skupić na własnych potrzebach.

C⁎⁎j, d⁎⁎a i kamieni kupa. I to ciągłe zmęczenie bez sensownych efektów


#gownowpis

Komentarze (12)

Piechur

Gonimy króliczka, a on cały czas ucieka

onpanopticon

@Ragnarokk Jeśli wypełnianie tego nie sprawia ci satysfakcji i spełnienia, to znaczy że lista jest zdecydowanie za duża. Warto być ambitnym, ale też realistycznym i zwyczajnie rozsądnym.


W zasadzie ze wszystkich rzeczy najłatwiej idzie nam przecenianie swoich własnych możliwości i sensu jakichś działań na dłuższej perspektywie. Bo o ile ktoś powie - przebiegnij jutro ultramaraton, to mając punkt odniesienia nie podejmiesz się tego. Ale już nie będzie problemu zaakceptować wyzwania z ekwiwalentem czasowym na przygotowania. Choć nadal może ono nie mieć sensu, bo powiedzmy nie lubisz biegać.


Ja sobie stale zawężam pole i skupiam się na wąskim poletku celów, jednocześnie zostawiając spore pole czasowe do improwizacji. Jest ono po to, żeby właśnie się nie wypalać i nie dążyć za wszelką cenę.


Chyba czas najwyższy kumplu złapać dystans do tego wszystkiego. W życiu najważniejsze jest gonienie króliczka, bo złapanie to już tylko życiowy acziwment, który niezależnie czym jest - cieszy krótko. A skoro gonienie się liczy, to musi być w satysfakcja z procesu, ekscytacja, a nie wypalenie. Bo wtedy zabierasz sobie całą przyjemność z jestestwa i pewnie ostatnie dekady jakościowego życia, żeby w skrajnym zmęczeniu wykonać coś co tam postanowiłeś. Wyrzuć coś z tej bucket listy, albo zredukuj efekt jaki chcesz uzyskać. Na miarę jakiejś logiki. Bo jeszcze wcale nie obudzisz się za 20 lat, bo wcześniej odklepiesz jak pikawa podziękuje ci za to, że zamiast właśnie skupić się na sobie, to zapierdalałeś za wyimaginowanymi wizjami.

Ragnarokk

@onpanopticon Problem jest taki, ze zasadniczo tych rzeczy nie zaczynam w ogóle realizować, nie że już teraz mnie zajeżdżają. Zajeżdża mnie codzienność.

onpanopticon

@Ragnarokk w codzienności też jest ogromne pole do luzowania majtow, do delegowania obowiązków, bądź obnizenia niektórych standardów jeśli są zbędnie ustawione zbyt wysoko. Zrzucać z barków co się da i co nie jest niezbedne. Rozpisz sobie tydzień godzina po godzinie i zamiast tym razem skupiać sie na tym jak zrobić wszystko szybciej, albo gdzie spac krócej - wykreslaj rzeczy i czynności ktore spełniają dwa warunki, nie są konieczne i nie dają satysfakcji. Sami sobie budujemy życie i sami się tym całym syfem i oczekiwaniami przytlaczamy, a naprawdę nie wszystko musisz robić ty i nie wszystko trzeba robić tak czesto, czy regularnie, czy starannie, czy w ogóle. Ja na ostatnie święta miałem pewien glupi pomysl, ale no trzeba sprzatac, gotowac i blabla. Większość zarcia z cateringu zamówiłem, sprzątaczkę na 3 dni, to ogarnęła nawet tam gdzie bałem sie zaglądać i z czaszki. A ja czilowalem bombe i robilem pewna glupia rzecz. Bo taki kaprys. Bądź kapryśny dla siebie. Zasłużyłeś.

onpanopticon

@Ragnarokk rodzicielstwo to akurat też powinien być przemyślany wybór i pełna świadomość, że jeśli idziesz tą drogą, to z wielu innych rzeczy trzeba będzie na jakiś czas zrezygnować. Jeden z powodów dla których z bólem dupy, ale jednak świadomie wybrałem ich nieposiadanie, bo wiem, że nie byłbym w stanie tego pogodzić. Ty wybrałeś inaczej, ale sądzę, że wiedziałeś na co się piszesz. A jeśli nie wiedziałeś, to warto się zastanowić nad kolejnymi życiowymi wyborami, bo jeśli też są pochopne, to znasz źródło swojego braku czasu i sił.

pigoku

@Ragnarokk panie kolego, otóż nie "Co jeśli...". Tak na pewno będzie.

Natomiast oprócz patrzenia w przyszłość i aktualizowania listy patrzy się też w przeszłość. Wielu rzeczy się zrobić nie udało, myślałem, że będzie inaczej w wielu sprawach ale mogę też powiedzieć, że było pięknie a obecnie jest nie najgorzej. Niezależnie od sytuacji, tak ogólnie po prostu. Staram się patrzyć wstecz i mówić: "wow, kiedy mi się to wszystko udało zrobić"!

evilonep

Obudzę się za te 20 lat z sześcioma dyszkami w dowodzie i będę miał świadmość, że nic z tej mojej bucket listy już nie jest w zasięgu

@Ragnarokk obawiam się, że może być jeszcze gorzej. Za 20 lat możesz się obudzić z myślą, że przeciez juz w grudniu 2025 roku zdałeś sobie sprawę, że jednostronny kontrakt, ktory podpisales z życiem w 2005 roku (bo ono z Tobą go nie podpisalo) okazał sie falszywy, a mimo to az do 2045 roku orałeś se tym leb i tak jak wyżej - goniles kroliczka

Taxidriver

@Ragnarokk wraz z wiekiem, uświadamiam sobie, że najlepsze decyzje to były te podejmowane pod wpływem impulsu, chwili, i im więcej planuje i myślę w przód, tym mniej udaje mi się z tego zrealizować.

lagun

Hmm, ja to jak się budzę, to nie bardzo wiem (poza pracą) co będę dzisiaj robił 😄 Staram się nie planować dalej niż najbliższe wakacje, nie narzucać sobie jakichś ambitnych celów, życie nauczyło mnie, że wszystko może się zmienić w jednej chwili, żyje tak trochę z dnia na dzień, ciesząc się tym co jest teraz.

serotonin_enjoyer

@lagun i to jest chyba najlepszy sposób, pisze to z perspektywy swojego półwiecza na karku. Życie mamy jedno, jak dlugie, tego nie wiemy. W zwiazku z czym trzeba sprawiac żeby bylo satysfakcjonujace na codzień, jeśli realizacja jakichś celów nie zaburza przyjemności życia to dobrze. Ale jesli osiągnięcie jakiegos celu sprawia że codzienne zycie staje sie udręką to nie warto.

Ragnarokk

@lagun To nie są stricte plany. To poziom wyżej, rzeczy które chciałbym zrobić mniej więcej i kiedyś. I nawet nie są jakoś wybitnie ambitne, ale i tak nawet się człowiek nie zbliża

Zaloguj się aby komentować