@Ragnarokk Jeśli wypełnianie tego nie sprawia ci satysfakcji i spełnienia, to znaczy że lista jest zdecydowanie za duża. Warto być ambitnym, ale też realistycznym i zwyczajnie rozsądnym.
W zasadzie ze wszystkich rzeczy najłatwiej idzie nam przecenianie swoich własnych możliwości i sensu jakichś działań na dłuższej perspektywie. Bo o ile ktoś powie - przebiegnij jutro ultramaraton, to mając punkt odniesienia nie podejmiesz się tego. Ale już nie będzie problemu zaakceptować wyzwania z ekwiwalentem czasowym na przygotowania. Choć nadal może ono nie mieć sensu, bo powiedzmy nie lubisz biegać.
Ja sobie stale zawężam pole i skupiam się na wąskim poletku celów, jednocześnie zostawiając spore pole czasowe do improwizacji. Jest ono po to, żeby właśnie się nie wypalać i nie dążyć za wszelką cenę.
Chyba czas najwyższy kumplu złapać dystans do tego wszystkiego. W życiu najważniejsze jest gonienie króliczka, bo złapanie to już tylko życiowy acziwment, który niezależnie czym jest - cieszy krótko. A skoro gonienie się liczy, to musi być w satysfakcja z procesu, ekscytacja, a nie wypalenie. Bo wtedy zabierasz sobie całą przyjemność z jestestwa i pewnie ostatnie dekady jakościowego życia, żeby w skrajnym zmęczeniu wykonać coś co tam postanowiłeś. Wyrzuć coś z tej bucket listy, albo zredukuj efekt jaki chcesz uzyskać. Na miarę jakiejś logiki. Bo jeszcze wcale nie obudzisz się za 20 lat, bo wcześniej odklepiesz jak pikawa podziękuje ci za to, że zamiast właśnie skupić się na sobie, to zapierdalałeś za wyimaginowanymi wizjami.