Mnie to bardziej interesuje przebieg kilku ostatnich dni. Przyjeżdża Trump i Macron do Zełeńskiego, ot tak sobie, pogadać, jak to chłop z chłopem. Scholza nie wzięli, bo to menda i Germaniec, a zresztą ma swoje tam u siebie sprawy do załatwiania, niech siedzi na d⁎⁎ie i załatwia, nie? A oni nie mieli nic innego do roboty, to wpadli. Chwilę później Macron wpada do Polski, znowu pogadać. Pewnie był w tych stronach, to pomyślał, że wpadnie, jak już tu jest na tych kresach. Przypadkiem z tragarzami przechodził. Chwilę później minister Sikorski zdecydowanie stwierdza, że polskie wojsko nie będzie wysyłane na Ukrainę. Ot tak sobie zagaił, pewnie nic innego nie miał do powiedzenia, w końcu jest ministrem spraw zagranicznych, to o czym miał mówić? O pogodzie? Od klimatu jest ktoś inny. Aha, od obrony i wojska też jest kto inny, jakby ktoś pytał. Kosiniak, czy Kamysz, jakoś tak.
Chwilę później unia puszcza nam przelew na 10 mld ojro, oj tam, oj tam, na święta na prezenty będzie, nie? No. Ludzie się ucieszą. O uwolnieniu strategicznych rezerw masła też jest mowa, z tego ludzie ucieszą się jeszcze bardziej. I wcale nie ma to nic wspólnego z komunikatem, że już w styczniu Polska przekaże Ukrainie następną transzę wsparcia, bo coś mi mówi, że to wsparcie to nie będzie bynajmniej w postaci tłuszczów spożywczych, co to, to nie. Mają swój rzepak techniczny, niech sobie z niego coś zrobią, a jak nie mają, to u nas pewnie jeszcze sporo go zalega, o ile do tej pory nie poszedł do przerobu - możemy podesłać. Za darmo, mamy gest.
No ale, równolegle do dobrych wieści z rynku masła, nasz pan premierrrrrr zasuwa do Lwowa, zalatany człowiek jest, i spotyka się z Zełeńskim. Do ostatnich chwil wizyta była trzymana w tajemnicy, wiecie, tak już jest w świecie służb, to nie jest tak, że wizyta pokazywana w TV jest jawna, jeszcze by się jakaś rakieta zakałapućkała, jak nie przymierzając w Przewodowie. Po co pojechał pan premier? W telewizji mówią, że zobaczył m. in. kamienicę rozwaloną przez Ruskich. No. To już jest powód.
Tego samego dnia chłopisko zasuwa do Brukseli, ważne sprawy wzywają, a jako się rzekło, zalatany chłop. No i widział kamienicę, ma co opowiadać.
Jedzie po wizycie na Ukrainie. Po otrzymaniu wsparcia unijnego. Po wypowiedzi ministra Sikorskiego. Po rozmowie z Macronem, który też był na pogaduchach na Ukrainie, razem z Wielkim Bratem. No i po uwolnieniu strategicznych rezerw masła, nie zapominajmy o maśle.