#cukier #jedzenie #psychologia #depresja #adhd #ocd
Nie będę się tutaj rozpisywał, bo wszystko jest już w tagu #chcewyjsczbagna jeśli ktoś jest zainteresowany. W każdym razie walcząc ze swoimi problemami psychicznymi podciągam się też fizycznie.
Przyszedł też czas na cukier. Jestem mocno uzależniony od cukru, ale w ostatnich tygodniach przychodzi wyzwolenie. Jednak po kolei. To jak mocno jestem uzależniony niech potwierdzi to, że moja terapeutka, która pracuje też z alkoholikami i narkomanami powiedziała, że moje zachowania są objawami typowymi m.in. dla cierpiących na alkoholizm. Pierwszy z brzegu przykład - idąc do sklepu na zakupy potrafiłem kupować wafelka, którego zjadałem na szybko przed wejściem ze sklepu. Regały ze słodyczami, to jeden wielki wyzwalacza. Przechodzę i widzę, to wszystko. Ślina cieknie, mam dziwne uczucie w ustach, które kojarzy mi się z jakimś lekkim drapaniem i ssaniem jednocześnie. W nocy normą było podjadanie. Przed pójściem spać potrafiłem zeżreć całą paczkę miśków Haribo. W ciągu dnia do kawy słodycze, po kawie słodycze, między posiłkami słodycze. Efekt. Uczucie pełności w brzuchu, zmęczenie, brak chęci do działania. Dodatkowo mam ADHD, więc cukier pięknie mi mącił w głowie i pogłębiał problemy z koncentracją.
Jednak nadeszła mała zmiana. Od kilku tygodni eliminuję słodycze. Pozwalam sobie np. na loda, gdy idę z dziećmi na spacer, abo na trzy kostki czekolady do kawy. Zresztą do samej kawusi też nie walę już dwóch i pół łyżeczki cukru, tylko jedną płaską. To jest mój max na dobę, a z zadowoleniem konstatuję, że bywają dni kiedy nie sięgam po słodycze. Efekt. Jestem bardziej wypoczęty. Po pracy wystarcza mi pół godziny drzemki. Nie zapadam w trwający półtorej godziny sen, który bardziej mnie męczył niż pomagał wypocząć. Wieczorem nie padam do łózka na pysk, tylko biorę słuchawki i mam spokojnie na tyle energii, by się zrelaksować przy muzyce. ADHD - mniejsze tempo, nie potrzebuję tak wiele ciągłej stymulacji bodźcami.
Walka o siebie trwa.

