Przyszedł mai od góry. W swieta. A że w swieta czyta się tylko maile z LH Departament więc wylądowało to w folderze później.
Jakaś Anette z wyżyn HR napisała elaborat o równości, równouprawnieniu, dywersyfikacji i uj wie czym jeszcze. W sumie wynika z niego że 50% zatrudnionych powinno być trans kobietami, koniecznie pigmentopozytywnymi, najlepiej identyfikujacymi się jako niebinarne lub helikoptery bojowe.
Całe to dzieło okraszone było odnośnikami, wykresami, tabelkami.
Bardzo uważnie to przestudiowałem, licząc że natknę się tam na jakieś argumenty które przybliżą mi korzyści wynikające z tego całego equality ale d⁎⁎a. Ani słowa o tym że są dokladniejsi, pubktualniejsi, czy bardziej pracowici. Tylko tona pierdolenia o tym że powinno się ich zatrudniać, traktować jak księżniczki a napuszczanie na nich wiedźminów to przestępstwo.
Na końcu była dołączona ankieta w której należało podać liczbę zatrudnionych, ich płeć, narodowość i tym podobne pierdoły. Autor wykazał się traktem i nie pytał o orientację czy preferencje seksualne.
Na końcu zaś widniała klauzula zgody na kontakt z działu equality manago of big corpo.
Zlałbym to ale stwierdziłem że jednak wypełnię.
Grzecznie opisałem że w mojej firmie pracują same przebrzydłe samce hetero, wszystkie białe jak jeden mąż.
Po czym nie zaznaczając zgody na kontakt dopisałem że nie wyrażam zgody na jakikolwiek kontakt
Mam w d⁎⁎ie co korpo robi z kasą. Dopóki mi płacą to mogą sobie ogniska z eurosów robić Co wydawało by się skuteczniejszym wykorzystaniem środków niż takie elaboraty, przynajmniej przy ogniu się można ogrzać. Tylko nie rozumiem po uj mnie w takie gówna angażują?
Ps: Typ od ekologii i wymiany samochodów na elektryczne dalej myśli jak wymienić mi flotę na eko.