Witam w kolejnym odcinku
Jestem leniwa buła jednak, więc w ciągu tygodnia w zasadzie były tylko dwa dni co konkretnie coś porobiłem, a więc pochwalić się dzisiaj jogę, że:
1. Spuściłem wodę z instalacji co żeby przenieść jeden grzejnik na ganku oraz poodcinałem obiegi do grzejnika w przedpokoju i łazience - dałem zaworki więc jak dojdę do etapu montażu to nie muszę znowu spuszczać wody. Finansowo jeden pieron czy zaworki czy spuszczać znowu, bo inhibitor korozji jaki muszę wlać przy mojej wodzie kosztuje stówkę.
2. Mając wywalony w końcu grzejnik w łazience można było skończyć zrywanie płytek plus wykuć jamę na stelaż od sracza. Nie mogło być jednak za łatwo bo ten dom chyba murowali na zaprawie z samego piasku i sypie się to mega, więc żeby nie jebło to dołożyłem nadproże :D w sam raz zostało się jedno po wcześniejszych etapach to się nie zmarnuje :)
3. Poprzedni właściciele nie bawili się podczas remontów w usuwanie zbędnych rzeczy, więc w sumie zamurowanych w posadzce było z pięć żeliwnych odpływów. Jako że wywaliłem to zostały dziury, które dzisiaj zaszałowałem od strony piwnicy i będzie można zalać betonem
Jutro sprzątanie i ostateczne przygotowanie dziur pod beton, bo dopiero po weekendzie mogę jechać po piasek
Nie taguje bardziej, bo postępy małe, ale pozdrawiam dwóch obserwujących #sherkremontuje :D