Jest już po 16, także mogę w końcu dać więcej info #pdk
Szkolenie było dokładnie tym co zakładałem (a nawet trochę więcej) i czego oczekiwałem. W najmniejszym stopniu nie bylem zawiedziony. Opiszę chronologicznie, bo tak mi będzie najłatwiej:
-
Od samego wejścia bardzo wysoki poziom zorganizowania. Z parkingu do kolejki do okazania dokumentów i zapisania się, z kolejki do szeregu dwójkami. Po zebraniu kilku osób przemarsz na plac i tam czekałem około dziesięciu minut aż wszyscy wejdą.
-
Została przedstawiona organizacja, podzielenie na podgrupy (było kilka różnych grup w zależności od kursu). W sumie oszacowałbym, że było ok. 200 uczestników.
-
Zaczęliśmy od śniadania (dla mnie było to już drugie XD), a potem szatnia, salka, podział na zespoły. Każdy zespół zaliczał po kolei jednego instruktora (była ich w sumie czwórka).
-
Pierwszy: klasyfikacja osób potrzebujących pomocy wg MARCHE, pierwsza pomoc związana z opatrywaniem ran klatki piersiowej (opatrunki z wentylem, zwykłe, improwizowane). Każdy miał czas na przećwiczenie na manekinie, materiałów było sporo a instruktorka wyczerpująco odpowiadała na pytania.
-
Drugi: pierwsza pomoc związana z RKO. W sumie to jak w poprzednim punkcie, każdy przeprowadzał całą akcję pierwszej pomocy. Nie wyglądało to jak to na czym ostatnio byłem w szkole. Każda para (tu było w parach) miała czas na przeprowadzenie pełnej akcji wliczając w to obsługę defibrylatora.
-
Trzeci: pierwsza pomoc związana z tamowaniem krwawienia. Opatrunki hemostatyczne, gazy, opatrunki, staza. Tłumaczone było co kiedy i w jakiej kolejności robić i używać. Każdy miał czas na przetestowanie, na koniec każdy próbował tamować krwawienie ze sztucznych ran za pomocą opatrunków hemostatycznych i gazy.
-
Czwarty: pierwsza pomoc w codziennych przypadkach. Zadławienia, utraty przytomności, ataki padaczki. Wytłumaczone na wielu przykładach co robić, kiedy i jak pomoc będzie się różnić w zależności od tego komu pomagamy.
-
Na obiad grochóweczka i karczek z ziemniakami i bukietem surówek (kapusta).
-
Zakończone krótkim przemówieniem komendanta I wręczeniem certyfikatów i kieszeni z wyposażeniem do pierwszej pomocy.
Instruktorami byli podporucznikowie 5 roku studiów medycznych. Sami przyznawali, że to ich pierwsza taka styczność z przekazywaniem wiedzy. Według mnie byli przygotowani bardzo dobrze i poradzili sobie z zadaniem. Każdy z uczestników widać, że wiedział po co przyszedł. Ludzie byli zaangażowani i chętni do zdobycia/przypomnienia/utrwalenia wiedzy.
Co bym poprawił: niepotrzebne było śniadanie, obiad, czekanie 15 minut na dworze w oczekiwaniu na komendanta CPdMZ XD i wydrukowany certyfikat (co ja z nim teraz zrobię?) który i tak dostałem w formie cyfrowej. Bez powyższych punktów całość skróciłaby się o jakieś 1.5h oraz byłaby mniejszym obciążeniem. Mówię z perspektywy osoby, która miała szkolenie w obrębia miasta w którym mieszka - niektórzy co dojeżdżali 100km na ten kurs na pewno docenili ciepłe posiłki.
Dużym zaskoczeniem jest dla mnie to że każdy z uczestników dostał kieszeń (taktyczną?) z wyposażeniem medycznym (już trochę mniej taktycznym a bardziej cywilnym). Super rzecz, chciałem kupić a dostałem z podatków ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Sporo osób pisało pod pierwszym wpisem, że w życiu by nie poszło bo będą pierwsi wezwani na front. Skomentuję to tak: XD. Sprawdźcie co jest w Waszych książeczkach wojskowych i sprawdźcie konstytucję. Sami dowodzący jak pytaliśmy o rozszerzenie kursu o dalsze elementy odpowiadali że to nie jest dla cywili. Celem tych kursów jest przeszkolenie osób aby utrzymały przy życiu osoby potrzebujące pomocy do czasu pojawienia się odpowiednich służb, zwiększyły ich szanse na przeżycie i odciążyły te ratowników/wojsko.
Dużo udało mi się napisać, ale jakby ktoś był zainteresowany czymś jeszcze to proszę pytać.
A teraz lecę z psami na spacer, odpowiem i zawołam z poprzedniego może jakoś wieczorem bo nie wiem jak to na szybko zrobić
#wgotowosci