#recenzjeperfum #perfumy
dodam swoja recenzje sprzed kilku lat

#recenzjeperfum #perfumy
dodam swoja recenzje sprzed kilku lat

Zaloguj się aby komentować
Loumari
Siemka,
Obiecałem że będę wrzucał trochę recenzji i postaram się dotrzymać słowa.
Słyszeliście o marce Loumari? Nie? No właśnie, ja też nie. Natrafiłem na nią przypadkiem gdy szukałem zupełnie innych perfum i widząc podobieństwa do niektórych sztosów postanowiłem zaopatrzyć się w discovery set. Przeszukując grupy na FB i fora dochodzę do wniosku że chyba nikt jeszcze o nich nie pisał więc mamy tu na hejto małego eskluziwa ;).
Aktualnie portfolio marki składa się z siedmiu pozycji i wszystkie trzymają wysoki poziom.
Zaczynamy!
Maydan - zapach z którym wiązałem największe nadzieje. Według fragry miszmasz Laytona i Alexandrii II. Czy można sobie wyobrazić lepsze combo?
Słodki start z lawendą, jabłkiem i cynamonem która jest osłodzona wanilią i bursztynem znanym z Alexandrii II, tyle że te akordy zostały nieco obcięte. Po 15 minutach dochodzi tymianek. słodycz się uspokaja. Laytona tu praktycznie nie ma, jeśli już to w głębokiej bazie. Po godzinie czuć coraz bardziej Aleksandrie II, zwłaszcza akordy oudu i zwiastuje to najlepszą część zapachu która trwa kilka godzin. Laytona już z nami nie ma, miał piękny pogrzeb. Ten zapach zajął numer 1 całej marki wg. mojej kobity.
Almeria - otwarcie migdałowe ze słodkimi żywicami. Po chwili dochodzi karmel z różą. Czuć świeżość wymieszaną ze słodyczą i tak to już trwa trzecią godzinę. Bardziej kobiecy niż męski, ale tylko z niewielkim przechyłem na kobiecą stronę mocy. Dość uniwersalny zapach i faktycznie nie znam nic podobnego. Drydown lekki i przestrzenny, lekko wytrawny za sprawą róży.
Fragra podaje podobieństwo do Oud Satin Mood, ale ja go tu nie odnajduje.
Saja - uderzenie różą, po chwili wychodzi gruszka. Róża robi się na przemian wytrawna i słodka z pomocą dowalenia gruchy. Do tego duo po 30 minutach coraz bardziej zaczyna dobijać się malina i do tej pory kadzidło którego nie było w ogóle czuc zaczyna grac coraz większą rolę. Dość nietypowa róża, ale d⁎⁎y nie urywa. Za dużo się chyba nawąchałem różańców w życiu.
Nayssabour - mocne otwarcie 'oudu' i goździków. Z tyłu czuć szafran i trochę róży. Ktoś tu chciał zrobić przeruchane na sto sposobów combo róża oud. Sztampa która w tej cenie nie powinna mieć miejsca. Na szczęście dość szybko się zmienia i dochodzi znana wcześniej malina. Myślałem że będzie gorzej ale d⁎⁎y nie urwało.
Noble Cavale - to zdecydowanie najbardziej mainstreamowa pozycja w portfolio marki. Delikatnie morski, lekko cytrusowy świeżak który charakteryzuje się ponadprzeciętnymi parametrami. Gdybym miał go przyrównać do perfum które znam były to środek drogi między Sauvage a Ambassadorem, z tym że dużo dużo lepszej jakości. Uniwersalność 10/10, oryginalność no tu się waham między 2 a 3 xD. Z każdym kwadransem zyskuje w moich oczach (i w nosie). Dziewczyna jest zachwycona, dla niej to nr 2 z kolekcji ale muszę przyznać że i u mnie będzie wysoko.
Nuage Noir - cięższe perfumy o odpowiedniej mocy. Skóra z cynamonem i tonką. Te nuty wychodzą na pierwszy plan. Cynamon dodaję lekko słodkości blendowi ale skóra jest tutaj motywem wiodącym. Po jakimś czasie zaczyna się pojedynek skóry ze słodkim cynamonem i dochodzę do wniosku że błędnie skategoryzowałem te perfumy. Nie są skórzano-cynamonowe, tylko cynamonowo-skórzane. Trochę mniej przyprawowe od African Leather ale to podobny kierunek. Dość oryginalny zapach i gdybym nie miał innych planów zakupowych to by trafił na półkę. Chyba mają najlepszy drydown ze wszystkich pozycji do tej pory.
Porthole - Orgia owoców, karmelu i imbiru. Przecudny zapach, ale pomimo mojej sporej tolerancji na babskie unisexy ten jest zdecydowanie dedykowany kobietom. Bardzo dobre parametry!
Ranking:
1. Nuage Noir
2. Maydan
3. Almeria/Porthole
4. Noble Cavale
5. Saja
6. Nayssabour
Perfumy są zmienne i charakteryzują się bardzo dobrą jakość składników. Dużym plusem jest też brak syntetyczności w bazie, coś co ostatnio u mnie natychmiastowo dyskwalifikuje perfumy z noszenia. Większość z nich ma ponadprzeciętne parametry i polecam na zapoznanie się z marką przy okazji robienia zakupów np. w Jovoy Paris który jest oficjalnym dystrybutorem marki.
https://www.jovoyparis.com/en/marques/491-loumari
#perfumy #recenzjeperfum #magiawsprayu


Zaloguj się aby komentować
Rok 2019 był czasem wielu mniejszych, ale ważnych w dłuższej perspektywie odkryć, a także kilku pięknych strzałów w mordę dla obywatela. Z jednej strony mieliśmy pierwsze zdjęcie czarnej dziury, Chiny po raz pierwszy w historii importowały ryż ze Stanów (zamiast w drugą stronę, tak, dobrze przeczytałeś/aś), a naukowcy po raz pierwszy usunęli HIV z zainfekowanej myszy. Z drugiej strony zaogniała się walka między Stanami a Chinami w kwestiach handlowych, płonęła Amazonia i mieliśmy pierwszy odnotowany przypadek COVIDa 19. Czy Armani Code Absolu jest odkryciem, czy strzałem w mordę - sprawdzimy w poniższej recenzji ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Jak się zapach zaczyna? Od... serca i bazy. Przynajmniej tak to wyczuwam, głowa może faktycznie nadaje świeżości kompozycji, ale gałka muszkatałowa wymieszana z wanilią (która jest głównym składnikiem od początku, do samego końca) wybrzmiewa najbardziej przez dłuższy czas. Jest to otoczone w pudrze kojarzącym mi się z tanimi arabskimi zamiennikami żeńskich perfum. Im dalej idziemy, puder znika i wanilia miesza się z czymś okołoskórnym, możliwe, że to zamsz wymieniany na różnych stronach. Co ciekawe, wanilia tutaj nie pachnie nie wiadomo jak słodko, raczej bardziej czuć ekstrakt niż słodycz. Dzięki temu w dalszych etapach sama w sobie wanilia w powietrzu może być pozytywnie odbierana przez otoczenie i podobno jest to "compliment ultra magnet, I promise you my prince". Chwała temu, kto wyczuwa coś więcej, bo to nie jest nie wiadomo jak złożona kompozycja, na zasadzie „mam sprawić, byś pachniał dobrze”. Tyle i aż(?) tyle.
Jak dla mnie jednak ten zapach przez pierwsze 2 godziny kojarzy się z syntetycznym wymieszaniem bursztynu z wanilią. Im bliżej nos dochodzi do skóry, tym bardziej sztuczny dla mnie jest. Aczkolwiek ja się skupiałem i rozbierałem zapach na czynniki pierwsze, raczej w ogólnym rozrachunku nikogo to nie będzie obchodziło. Po tym czasie jest lepszy i przyjemny. Rozumiem, że ludziom się podoba i raczej były komentarze "ok", "ładne", ale cały czas nie było "idziemy się chuchać". Ten zapach stara się być w jakimś stopniu subtelny, lecz do mnie to nie przemawia. Lepszy jest jego brat bliźniak dwujajowego, Armani Code Profumo, który wybija niektóre elementy z liniowości tych perfum. Lubię zapachy, które są bardziej wyraziste, które coś znaczą dla otoczenia, a nie takie bezpieczne i nudne jak tutaj. Zachowując pewne proporcje bliżej mu w subtelności do The One EdP niż Ultra Male, który jest bombą waniliowo-cynamonową. Armani Code Absolu bardziej nadaje się na randki, najlepiej w dresie z 4 paskami kupując hot-doga z Żabki i popijając Rumperem. W jakimś stopniu rozumiem i lekko doceniam ten zapach, ale w ogólnym rozrachunku – kij z nim. To, że nie jest kontynuowany można skwitować „ok, mądra decyzja”.
Lepsze zapachy? Od Armaniego SWY Intensely albo SWY Absolute, jak chcemy coś świeższego, to Versace Eros EdT/EdP. Ewentualnie jako alternatywę dla tych zapachów to polecam Ultra Male, który również ma atakować słodkością jak lampardzia mama w obronie swoich małych. Na każde z tych zapachów otoczenie lepiej reagowało, a także parametry były lepsze.
Zapach: 5/10
Trwałość: 7/10
Projekcja: 7/10
Ocena ogólna: 5,5/10
W skrócie: Muzycznie Armani Code Absolu to taka Sylwia Grzeszczak. Niby trafia do ogółu, jednym się bardziej podoba, innym mniej, ale nie robi na Tobie wrażenia. Jak do tańca bardziej wolisz Danzela, to nie Twoja bajka, szukaj innych perfum. Jak wolisz Sylwię Grzeszczak, to spoko, nie każdy jest idealny.
#perfumy #recenzjeperfum

@acetone ogólnie tak, poprawny zapach, tylko właśnie mi brakuje czegoś ponad to, czegoś co by spowodowało, że jak w głowie bym sobie go przypomniał, to miałbym jakieś mocniejsze odczucia co do niego
@Templarek mi też, właśnie idzie flakon
@JackTheRipper też myślę, że sprawdzi się na randkach
Zaloguj się aby komentować
#perfumy #recenzjeperfum
Dziś na tapet wjeżdża bardzo popularny ostatnio zawodnik - Xerjoff Erba Pura.
Kiedyś przeczytałam artykuł w jakiejś gazecie w którym była wzmianka o tym zapachu - nie pamiętam dokładnie jak ona brzmiała, ale opis i słowa kluczowe: "słodki", "nieoczywisty", "odważny" mnie po prostu przyciągnęły. No i flakon, bardzo żywy turkus. A że jestem wzrokowcem i lubię ładne flakony, to postanowiłam zamówić sobie odlewkę 5 ml na pewnym portalu nim zdecyduję się na zakup pełnowymiarowej sztuki.
I tak się zaczęła nasza tzw. love-hate relationship. Jednego dnia je kochałam na sobie, innego mi przeszkadzały. Minęło kilka miesięcy i coś między nami zaiskrzyło. Pokochałam je tak bardzo, że zasadzam się na kolejne 20 ml tego cuda.
Zapach opisałabym faktycznie jako nieoczywisty, orientalno-cytrusowy, mocny, z ciekawą projekcją i jeszcze lepszym ogonem. Dzieje się tak, ponieważ jego skład wygląda następująco:
Głowa - pomarańcza, cytryna sycylijska, kalabryjska bergamotka
Serce - owoce
Podstawa - białe piżmo, bursztyn, wanilia madagaskarska
Grupy zapachów - cytrusowe, orientalne, owocowe
Po całym dniu noszenia nuty cytrusowe są praktycznie niewyczuwalne, czuć za to dość mocno piżmo. Tutaj warto dodać komentarz mojej mamy, którą wczoraj odwiedziłam wieczorem po pracy i na moje pytanie "jak Ci się podobają moje perfumy?" odpowiedziała tak: "mokre, stare, posikane deski", oraz "wilgoć połączona z pleśnią" (XD). Tato natomiast stwierdził tylko, że "przeniknęły mu do nozdrzy", także moc jest naprawdę sroga. Nie przejmuję się tym, będę psikać się dalej i cieszyć się, że pachnę jak stara, oblana decha ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Co ciekawe, ten zapach jest ostatnio bardzo modny, wręcz "instagramowy". Julki używają go na przemian z MFK Baccarat Rouge 540 i twierdzą przy tym, że są to zapachy niszowe (XD).
W ogólnej ocenie prezentuje się to tak:
Zapach: 8/10 (w mojej opinii nuty owocowe mogłyby utrzymywać się dłużej)
Trwałość: 10/10 (na skórze trzyma się cały dzień, a na ubraniach jeszcze dłużej)
Projekcja: 8/10 (1 psiknięcie - wyczuwalne z dystansu, więc nie chcę wiedzieć jak wygląda overspray)
Ocena ogólna: 7/10 (Ogólnie jest gituwa, ale wiadomo, dla p0laka-robaka cena za duża, dostępność taka sobie, bo trzeba polować, no i potrafi bywać nachalny)

Zaloguj się aby komentować
Musiałem wykorzystać kartę podarunkową do Rossmana jaką dostałem na święta w pracy, to kupiłem perfumy, które wcześniej już mi się podobały, a teraz były jeszcze w promocji czyli
Joanna Krupa Yourself EDP
Zapach przypomina dużo lepszą wersje zapachu pod względem jakości składników i parametrów Allvernum - Tobacco & Amber. Do tego czuć mocno klimaty Toma Forda Tobacco Vanille czyli jest bardzo dobrze. O taki zapach mi chodziło.
Na mojej skórze zapach pachnie typowo męsko. Drzewnie, przyprawowo i tytoniowo. Może się jeszcze się kojarzyć z Viktor and Rolf Spicebomb Extreme, ale to jeśli, ktoś będzie mocniej wyczuwał nuty przyprawowe. Ja czuję najbardziej drzewno-tytoniowe nuty.
Na forach niektórzy pisali, że po czasie robi się na skórze typowo kobiecy zapach, u siebie tego nie uświadczyłem, cały czas jest typowo męski. Za to na mojej narzeczonej pachnie już jak typowy unisex.
Parametry naprawdę bardzo dobre, wystarczą 3 aplikacje na dobre 10h. Nie wyobrażam sobie się spsikać nimi jak mam to w zwyczaju 8 do 10 pisków, bo bym nie wytrzymał ja
i otoczenie ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Projekcja też bardzo dobra. Idealne perfumy na zimę.
Jestem pozytywnie zaskoczony, nie spodziewałem się tak dobrych perfum sygnowanych przez Dżoanne.
#recenzjeperfum
#perfumy

Just Juck używam jako odświeżacza w łazience, kosmiczne parametry
@stjimmy 6 różnych zapachów Just Jack miałem, i został jeden w kolekcji unisex, reszta nie dała się używać, za mocne i za dziadkowe
@czlowiek mi się udało kupić za 9 zł i sprzedać za ponad 30 zł, bo dla mnie za mocny i duszący
Zaloguj się aby komentować
Ostatnia część testów perfum z portfolio Miller et Bertaux. Trochę żałuję, że nie dane mi było sprawdzić OM, Tulsivivah! i Oh, ooOoh ...oh, ale może jeszcze kiedyś przytrafi się ku temu okazja.
Miller et Bertaux / New Study
New Study w skrócie: soczyste cytrusy i zielona figa w mleku kokosowym. Zapach ma niesamowicie wakacyjny charakter, wręcz plażowy. Myślę, że świetnie pasowałby do opalonego surfera na słonecznej plaży albo do tancerki hula. Mi osobiście natomiast przeszkadza w nim jakiś drobny detergentowy detal, jakiś składnik, który pojawia się w wielu popularnych świeżakach jak choćby L'eau d'Issey czy Carner Bo-Bo. Nie jest to jakaś nachalna chemia, a bardziej coś w stylu odległego wspomnienia po proszku na świeżo wypranej koszuli, który jednak nie pozwala mi się w pełni cieszyć tym zapachem. Gdyby nie to to byłoby naprawdę świetnie, bo perfumy są soczyste i energetyczne.
Miller et Bertaux / Indian Study / Santal +++
Indian Study to bardzo prosta i liniowa kompozycja - elegancki kremowo-mleczny sandałowiec zanurzony w mieszance przypraw garam masala. Można powiedzieć, że gourmand, bo pachnie trochę jak w indyjskiej restauracji.
Miller et Bertaux / A Quiet Morning
Ależ to są dziwne perfumy. Zostawiłem je na koniec i mam z nimi problem, bo jestem po czterech globalach i wciąż nie potrafię ich sensownie opisać. Może głupie, ale moje pierwsze skojarzenie to zapach pościeli prosto z magla na typowym polskim blokowisku z wielkiej płyty. Na pewno jest w nim dużo szafranu, coś a'la gotowany ryż, kandyzowany imbir i słodkie morele. Balans jest świeżo-słodki, a zapach pozytywnie nastrajający i w pewnym sensie jest to świeżak, tylko niepodobny do niczego innego.
Fotka pożyczona od dystrybutora - Lothantique
#perfumy #recenzjeperfum #smrodysaradonina

Zaloguj się aby komentować
Przedostatnia wrzutka z MeB.
Miller et Bertaux / # 3 Green, green, green and ... green
Lepszy H.U.J.E.M.
Koniec.
Green, green, green and ... green są perfumami nazwanymi bardzo adekwatnie do zawartości, ponieważ zapach jest bezsprzecznie zielony, bardzo zielony. Prawdopodobnie zbliżone wrażenie można odnieść wkładając twarz w wilgotne od rosy zarośla. Pachnie jak trawa, liście i łodygi. Znacie Hermes Un Jardin en Mediterranee? To Green, green, green and ... green jest jego bardziej zieloną siostrą i śmiem twierdzić, ze lepszą. Liść figowy zamieniono na werbenę, dzięki czemu zapach jest jeszcze bardziej trawiasto-zielony, a dodatkowo zachowuje w pełni uniseksowy balans.
Załączam fotkę z trawnika pod moim blokiem z własnej galerii na parfumo obrazującą jak to pachnie.
Miller et Bertaux / Pimiento +++
Pierwszą rolę w tym odcinku gra... a wcale nie pimiento, bo szałwia. Od samego początku zapach ma charakter raczej ziołowy bo otwiera się mocną szałwią w towarzystwie papryczki. Nie jest to taka słodka papryka jak w Xeryus Rouge, a bardziej przypomina pikantne kawałki jalapeno z pizzy. Do tego trochę kwaśnych owoców leśnych i dużo lodu, za który musi odpowiadać ta sama molekuła co w Narciso Rodriguez BN EDT Extreme, bo efekt jest identyczny, trochę syntetyk, ale faktycznie daje efekt zbliżony do tego uderzenia zimnego powietrza w momencie otwarcia zamrażalnika. Perfumy nie ewoluują jakoś specjalnie, po prostu z upływem czasu aromat papryki słabnie, a pozostaje chłodzący mix szałwiowy-lodowy.
#perfumy #recenzjeperfum #smrodysaradonina

Zaloguj się aby komentować
Tag na hejto jest jakiś martwy, a strona prawie nie działa, może naprawi to kolejna recka ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Balenciaga - Balenciaga Pour Homme
Piękne perfumy reprezentujące starą szkołę, jednocześnie nie ma w nich dziada. Bardzo bogate i nasycone. Najmocniej czuję paczulę, miód, mnóstwo drewna i tymianek. Przez miód otwarcie bywa trochę moczowe, ale nie do przesady, to nie Boss No. 1
Rok 1990 to spory kawałek historii, jednak marka Balenciaga już wtedy pokazała swój charakterek - w porównaniu z rok tylko starszymi Danielem Hechter Caractere i Sungiem Homme, BPH jest dużo bardziej oryginalny i mimo, że ten zapach nie łamie żadnych konwenansów, to jednak czuć próbę pójścia własną ścieżką. Efekt jest doskonały, te perfumy nie powinny były zostać wycofane.
Zapach: 8,5/10
Projekcja: 6/10
Trwałość: 8/10
Overall: 8,5/10
#perfumy #recenzjeperfum

Fajna recka
Zaloguj się aby komentować
Zachęcony przez @CheemsFBI popełnię swoją pierwszą recenzję. Napiszę o zapachu, w którym poczułem niszę.
Zapachem tym jest: Zoologist Perfumes - Sacred Scarab.
Perfumy Zoologist inspirowane są światem zwierząt, a skarabeusz to żuk gnojowy (tak ten toczący kulki z gówna), który w starożytnym Egipcie symbolizował odrodzenie się nowego życia, przez co uważany był za świętego robala. Perfumy te mają wprowadzać w mistykę starożytnego Egiptu.
Wypowiedź twórcy zapachu Syltana Pashy: "Kiedy komponowałem Sacred Scarab, miałem zamiar uczynić kompozycję tak królewską, jak to tylko możliwe, coś, co nawet Kleopatra nosiłaby z dumą... perfumy pasujące do królowej".
Gdy dostałem w ręce tę niszę od razu postanowiłem zrobić globala i chyba troche przesadziłem z aplikacją. Początek to był dla mnie zapach jakby obsikał mnie dziki zwierz, lub może bardziej wystrzelił we mnie niezidentyfikowaną cieczą godową. Niestety nie znam zapachu króla Kourosa, który wg niektórych pachnie jak kibel na dworcu pkp, gdzie załatwiają się żule, Skarabeusz pachniał dla mnie tak, jakby załatwiały się tam dzikie tygrysy. Woń była bardzo mocna i wydaje mi się, że też okrutnie projektowała. Gdy dałem go powąchać znajomej odziwo wwąchiwała się nie mówiąc jak zwykle, że smród, ale dziwny/ciekawy. Ma on w sobie coś co sprawia, że chce się go wąchać - od razu się tego żałuje, a i tak ta ochota co chwile powraca.
Zapach wydawał mi się bardzo męski (jest to unisex). Poza wspomnianymi aromatami (cywet) nie czułem nic innego, dopiero w drydownie można było wyczuć aromaty czerwonego wina.
Jeżeli perfumy te miały ukazać mi starożytny Egipt, to jedynym moim skojarzeniem był faraon, który leży w grobowcu zabalsamowany olejkami z gróczołów okołoodbytniczych dzikich zwierząt pomieszanych z winem.
Po tym teście zastanawiałem się czy nie prysnąć nim w komore silnika, żeby odstraszał kuny - mógłby dać radę.
Trochę mam problem z tą recenzją, ponieważ żeby ją napisać to choć dobrze pamiętam ten zapach postanowiłem, że dla dobra recenzji spryskam się nim jeszcze raz.
Po aplikacji (tym razem rozsądnej) doznałem szoku. Zapach wydaje mi się nieco kobiecy, ma oldskulowy vibe (aldechydy?). Czuję cytryne, cyweta i mydło takie torchę kwiatowe (może to lotos, który jest w nutach, ale ciężko mi ocenić, gdyż nie mogę sobie przypomnieć zapachu, którego nigdy nie znałem). Gdy się wwąchuję patrząc na nuty zapachowe, wyczuwam jeszcze lekkie kadzidło i jałowca, a pod koniec znowu czerwone wino. Zapach na początku jest trochę ostry (nie chemiczny) z czasem wygładza się (zanika cytryna i łagodnieje cywet, który królował za pierwszym razem) i robi się coraz bardziej mydlany z cały czas wyczuwalnym pierwiastkiem retro. Czuć, że ma klasę i tym razem wydaje się przyjemny. Trwałość bardzo dobra a projekcja nie była już tak nachalna. Dla pewności na następny dzień sprawdziłem jeszcze nagarstkowo i było tak jak za drugim razem.
Po tym doświadczeniu uznaję, że jest to unisex skrecający delikatnie w damską stronę.
Za pierwszym razem pomyślałem, że nie bez powodu skrótem od Sacred Scarab jest SS bo to nie jest przyjemniaczek i on jeńców nie bierze. Traktowałem go jako mało noszalną ciekawostkę. Nie wiem od czego to zależy czy od temperatury (za pierwszym razem było znacznie cieplej), dawki, a może przez to, że przewąchałem trochę zapachów przez ten czas, ale zmieniłem zdanie. Teraz uważam, że choć Skarabeusz nie jest moim ulubieńcem, to Sultan Pasha skomponował zapach, którm Kleopatra i faraon (tym razem żywy) by nie poagardzili.
zapach: 6/10
trwałość: 9/10
projekcja: 6/10
ocena ogólna: 7/10
#perfumy #recenzjeperfum

@jatutylkoperfumy Poznałem tylko Skarabeusza i na pewno nie polecam go w ciemno.
@jatutylkoperfumy Bee ponoć jest noszalnym ulepem, reszta ciekawostki na poziomie arabów po 5 dych
@jatutylkoperfumy Nie ma pewniaka, ale jest dużo noszalnych, szczególnie nowe te które wyszły po Bee. Dawne Zoologisty są trudne, a nowe ugrzecznione.
Zaloguj się aby komentować
Uszanowanko drodzy czytelnicy tagu #perfumy. Czas na moje kolejne #recenzjeperfum z cyklu #50w2023.
Z okazji konkursu kolegi @CheemsFBI zdecydowałem się wytoczyć dzisiaj ciężkie działa. Zrecenzuję dla Was jedną z najwybitniejszych kompozycji, z jaką miałem przyjemność obcować w toku całej swojej perfumowej przygody. Gdybym miał opisać ten zapach w dwóch słowach, byłoby to zakrzyknięcie: „Słodki Jezu!”. Wbrew pozorom to zdanie naprawdę padło z moich ust po pierwszym teście Naxosa i to właśnie przez ten zapach zacząłem być zdolny do zracjonalizowania sobie wydatków rzędu 1000zł za flakon. To Xerjoff sprawił, że wpadłem w hobby perfumowe na dobre, to również na jego skutek drenaż portfela tak bardzo przyspieszył. Naxos jest kompozycją niewątpliwie słodką, ale jednak wystarczająco długo nie przesłodzoną, chociaż w toku swojego trwania niebezpiecznie na tej linii balansującą. Na otwarciu czujemy świeżość położoną na lepkiej gourmandziakowej bazie, za którą odpowiada lawenda z dodatkiem cytrusów (a konkretnie cytryny i bergamotki). Piękny miks, który przy pierwszych pociągnięciach nosem wydaje się wręcz rzeźki i przypomina mi odrobinę otwarcie ukochanego letniaczka - Eau Sauvage od Diora. Niedługo potem do głosu dochodzą składniki mające w sobie nieco mniej lekkości - uwydatnia się miód delikatnie oprószony cynamonem, swój lekki kwiatowy wydźwięk dorzuca jaśmin, odrobinę poczucia czystości dokłada kaszmir. Nie sposób opisać tego, jak wybitnie te nuty zapachowe się przeplatają, jak dobrze to wszystko ze sobą współgra, jak naturalnie to działa w tej kompozycji. Im dłużej zapach wybrzmiewa na skórze, tym więcej świeżych nut zaczyna stopniowo zanikać, zostawiając nas z miksem delikatnego tytoniu, fasolki tonka i wanilii. Pod koniec kompozycja nie powoduje już we mnie dzikiego odruchu obwąchiwania się samego (może to i dobrze), ale mimo tego nadal jest bardzo, bardzo przyjemnym zapachem. Żeby natomiast do tego etapu doszło, Naxos musi poleżeć na skórze dobre kilka godzin (4-6 i więcej, w zależności od skóry czy temperatury otoczenia). Te kilka godzin to prawdziwa uczta dla węchu. Trwałość zapachu jest bardzo dobra, słodziaszną bazę niejednokrotnie byłem w stanie wyczuć ze swojej skóry po ponad dobie od aplikacji, a na ubraniach zapach zostaje wręcz dłużej, niż powinien.
Oceniając zapach dałbym mu po prostu dziesiątkę, jako że w moich recenzjach wystawiam tylko jedną, całościową ocenę. Kolega @CheemsFBI natomiast zażyczył sobie, żeby ocenić odpowiednio: zapach, trwałość, projekcję i wystawić ocenę ogólną (którą wyciągnąłem ze średniej arytmetycznej wszystkich składowych), co niniejszym czynię:
Zapach 10
Trwałość 9.5
Projekcja 9
Ocena ogólna 9.5

@xarr również chętny na odlewkę
Niestety nie odlewam. Nie oddam nikomu ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Mam odlewke na sprzedaż
Zaloguj się aby komentować
Etat Libre d'Orange - Rien Intense Incense
Naciśnięcie spraya powoduje wybuch kadzidlanej bomby i nie jest to jakieś słodkie kadzidełko z tanich arabskich zabawek, a naprawdę coś potężnego. Jest to jeszcze bardziej skoncentrowana i zapierająca swoja suchością dech wersja kadzidła cerkiewnego, dodatkowo podbita twardą, starą skórą. Jednocześnie, w fazie głowy dzięki obecności róży zdarza mi się mieć skojarzenia z Van Cleef & Arpels Pour Homme, jednak pod względem kadzidłowości jest on właśnie taką zabaweczką, bo formalnie nie ma go tam wcale (ale może przywoływać na myśl delikatne kadzidełka różane). Oczywiście nie znaczy to, że Van Cleef jest kiepskim zapachem, wręcz przeciwnie. Wracając do Riena, kadzidło szybko przestaje być tak suche i na scenę niestety wkraczają aldehydy równie zabójcze jak pierwsza fala kadzidła, a może nawet mocniejsze. Ktoś, kto wpadł na to połączenie musiał być geniuszem, wizjonerem albo wariatem - nie wiem kim, choć się domyślam. Rien Intense Incense pachnie wtedy jak nadpalone ubrania, które później ktoś postanowił uprać z dużą ilością dość klasycznego płynu do płukania, ewentualnie w odwrotnej kolejności. Wbrew pozorom kadzidło dość szybko staje się łagodne i robi się bardziej mydlanie, ale nie do końca jest to płyn do płukania lub mydło, a coś laboratoryjnego, wywołujące uczucie uncanny valley. Czasami ta część sama w sobie jest dość przyjemna, ale wtedy z kolei znowu mi przeszkadza przełamanie jej wciąż obecnym kadzidłem. Wygląda na to, że te 2 nuty łączą się ze sobą coś jak woda i olej, albo kluby Ekstraklasy i Liga Mistrzów
Projekcja przez jakieś 2h jest olbrzymia, ale później drastycznie słabnie. Trwałość na ręce o dziwo nie jest taka wieczna, po wejściu z drzwiami Rien Intense Incense dość szybko przeprasza za swoje maniery i pakuje manatki. Po globalnej aplikacji RII wytrzymuje jakieś 7-8h, po tym czasie jest już mocno bliskoskórny. W ubrania wsiąka za to o wiele mocniej.
W pewnym sensie wciąż jest to dla mnie zagadka, bo czegoś takiego jeszcze nie wąchałem i może po prostu nie rozumiem tych perfum? Mam jednak wrażenie, że nie wykorzystano potencjału tego pięknego kadzidła w intrze, niestety zostało ono zabite przez aldehydy. Z drugiej strony tragedii nie ma, spróbować można.
Zapach: 5,5/10
Projekcja: 8/10
Trwałość: 7/10
Ocena: 5,9/10
#perfumy #recenzjeperfum

Zaloguj się aby komentować
No dzień dobry w ten piękny dzień
Chciałam Wam przedstawić moje odkrycie roku i świąteczny prezent, który właśnie do mnie dotarł (✿❦ ͜ʖ ❦)
The Vagabond Prince Enchanted Forest
Chyba najpiekniej podana czarna porzeczka, jaką znam. Soczysta, zielona, podbita świerkiem i mchem. Zdecydowanie unisex, cudnie leśny, nie przesłodzony. Delikatnie rozwija się na skórze jakby odkrywając kolejne zakamarki tego tajemniczego lasu. I chociaż inspiracją była Tajga to myślę, że wiele osób znajdzie tu klimat naszych lasów. Czystych, z lekkim wietrzykiem, pełnych igliwia, mchu, paproci, ziół i dzikich krzewów owocowych.
Może nie jest mocarzem parametrów ale tu jest bardzo przyzwoicie. Na mojej skórze po 6h jest spokojnie wyczuwalny.
Flakon jest piękny
Trochę #recenzjeperfum a trochę rozbiórka bo jak mam moją perełkę to się podzielę
8.5/ml, odlewam od 5ml
Standardowo szkło 3zł, wysyłka paczkomatem 15 albo własny kod nadania. Ewentualnie jak ktoś z kierunkowym 71 to można próbować odebrać osobiście;)
#perfumy
Oprócz tego mam trochę damskich zapachów do odlania;)
Zdjęcie użytkownika Conneryfan z fragrantica. Btw-przydałoby się wstawianie zdjęć z linka

@nihilistyczna_paruwka curka_mirka recenzowała ale nie wrzucę linka z wiadomych powodów ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@Czasem_ruda polecam zapach, miałem sampelka. Poranny las, super oddany, lekko słodki. Najlepszy las jaki wąchałem. Jedyny subiektywny minus, to ta lekka słodkość, ale naprawdę warto go mieć w kolekcji jak ktoś jest fanem drzewnych lub leśnych zapachów.
@Czasem_ruda bardzo realistyczny zapach czarnej porzeczki, ale mnie gryzł, ma coś bardzo drażniącego w sobie i musiałem go szybko zmywać. Dla mnie o niebo lepszy jest Prakt.
Zaloguj się aby komentować
#perfumy #recenzjeperfum
Recenzja konkursowa.
Postanowiłem napisać recenzję perfum Bentley Intense for men. Nie mam zbyt wielkiej kolekcji perfum bo na razie portfel nie pozwala mi na więcej. Szukając czegoś taniego na zimę trafiłem na Bentleya i skuszony dobrymi opiniami zdecydowałem się na zakup w ciemno. Pomimo przeżytych tylko 18 wiosen zapach ten bardzo mi podpasował. Wachałem się przed zakupem czy będzie dobry dla mnie ponieważ ten zapach według recenzentów najlepiej leży dla panów w wieku 30-40. Co do zapachu to można odnieść wrażenie, że to jakaś nisza za 10 zł/ml, a tu w cenie 120 zł dostajemy taki dobry zapach. Nie jest to jeszcze ideał jakiego szukam, ale może wkrótce coś znajdę pod warunkiem, że będę miał więcej pieniędzy. Na początku miałem już sprzedawać te perfumy ponieważ po pierwszych aplikacjach czułem tylko rum i trochę przebijające się drewno. Ale nie sprzedałem boi się nie chcialo wystawiać. Po pewnym czasie jak do nich wrócilem to zapach się zmienił i teraz jedynie chwilę po aplikacji czuć rum a potem schodzi na dalszy plan, a głownie czuć drzewem i kadzidłem. Zapach kojarzy mi się z dębowym krzesłem, obok którego pali się kadzidło. Lubię go sobie czasem zarzucić do płaszcza, ale tak do ludzi w moim wieku wyjść to tak niezbyt. Psikając się tymi perfumami czyje się jak jakiś 40 letni biznesmen udający się na ważne spotkanie. Ogólnie zapach super i za taką niską cenę dostajemy taką jakby niszę.
Przeciwnie do opinii w internecie nie odczuwam żeby miał jakąś powalającą projekcję, tak przez 4 godziny projektuje, ale jest trwały. Nawet po tygodniu od popsiksaniu na jakiś sweter który potem leżał w szafie Dale całkiem dobrze czuć.
P.s. Pierwsza moja recenzja w życiu więc proszę mnie nie spiorunować. ( ͡° ͜ʖ ͡°) Za błędy przepraszam
zapach 9/10
trwałość 8/10
projekcja 7/10
ocena ogólna 8/10

@MaxVerstappen
W garażu widać mój Bentley i żony trzeciej
Z charakteru wstrętnej też, obydwa piękne
@MaxVerstappen Jedne z moich ulubionych perfum, świetne są
@MaxVerstappen
racja - E021
No niestety mialem odlewke z parametrami z kosmosu. Nabylem flakon 2021 i zapach ten sam ale projekcji i trwalosci to 1/3
Zaloguj się aby komentować
Tak jak obiecałem wpada kolejna recka dla fanów
Dziś na tapet zgłasza się najnowszy zakup do kolekcji czyli:
Lattafa Qasaed al Sultan
Najlepszą recenzją niech będzie to, iż według tej piękniejszej płci zapach jest seksowny i na tym można było by zakończyć recenzję. Trzeba kupować!
Kupiony totalnie w ciemno, tylko po zapoznaniu się jakie posiada nuty. Unisex, ale po nutach przekonany bylem, że będzie w męską stronę i się nie pomyliłem.
Zapach idzie mocno w męską stronę. Jest świeży, słodki z taką pikantnością.
Zobaczyłem na YT recenzje już po moich testach globalnych i niby to jest coś zbliżonego do Dolce Gabbana The One EDP, ale na pewno nie jest to klon. Pewnie ludzie tak myślą bo kształt flakonu jest podobny.
Takiego zapachu w swojej kolekcji nie mam. Lattafa jest przyjemna w odbiorze, nie męczy, nie trzeba się martwić, że się przesadzi z aplikacją. Projekcja nie jest agresywna. Trwałość na dobrym poziomie. Bez problemu mogę używać go na co dzień do biura jak i na wieczorną randkę.
Jeżeli chodzi o flakon to ma on ciekawą naklejkę w środku. Widoczna tylko od frontu. Wykonanie jest dobre. Flakon jest ciężki, a zatyczka ma ciekawą miękką teksturę.
W cenie w której udało mi się kupić czyli niecałe 62 zł za 100ml z policzonym rabatem, promocją itd. za nowy flakon w folii to świetny deal.
#perfumy
#recenzjeperfum
#arabskieperfumy

@prodigium wiemy, nadal pachnę nie zasypką, ale już kremem na odparzenia dla niemowląt
@pk1bgt czemu używasz liczby mnogiej neptyku?
@prodigium by znowu Cie strollowac tak łatwo jak dziecko
Zaloguj się aby komentować
Zapraszam na ciąg dalszy eksploracji wynalazków dwóch ekscentrycznych Francuzów.
Miller et Bertaux / Menta y menta
Naturalna mięta ogrodowa, bardzo dosłowna i realistyczna, pachnie jakby zgnieść w dłoniach świeżo zerwane liście z przydomowego ogródka. Uzupełnia ją aromat zielonej herbaty i to takiej intensywnie trawiastej jak japońska sencha. Bardzo pozytywny, świeży zielony zapach, którego niestety nie czuć już po 30 minutach.
Miller et Bertaux / # 1 (For You) Parfum Trouvé
Perfumy otwierają się słodkim, pudrowym irysem i białymi kwiatami. Chciałem napisać, że są trochę mdłe, ale jednak nie do końca, bo kompozycja przełamana została pieprzno kwaśnym akcentem mieszanki przypraw typu curry, dosłownie jak przyprawiony kurczak. Curry na szczęście zanika w przeciągu godziny ustępując miejsca kremowo-drzewnej bazie. Zapach staje się niemrawy i mimo nietypowego kuchennego wyróżnika nie mogę odepchnąć myśli, że pachnie mało porywająco, by nie rzec tanio.
Miller et Bertaux / # 2 Spiritus/Land
Według licznych opisów miało to być przestrzenne kadzidło. Owszem zapach jest dymny, ale to nie jest kadzidło orientalne, ani nawet kościelne, tylko rozgrzane tworzywo sztuczne. Przewija się w nim trochę imbiru i kolendry, które następnie ustępują pola oleistej róży. I ten motyw różany jest wprost cudny, jest piękny i mroczny zarazem. Kompozycję dominuje jednak duszący poliestrowy dym, który wcale nie kojarzy mi się nie z kadzidłem, a z zapachem cięcia styroduru przy pomocy improwizowanej wyrzynarki na drut oporowy.
#perfumy #recenzjeperfum #smrodysaradonina
Zdjęcie pożyczone z Lothantique.

Zaloguj się aby komentować
ISSEY MIYAKE L’eau d’ Issey pour Homme OR ENCENS
Zachęcony przez @CheemsFBI wrzucam coś z moich notatek :). Spojrzałem do katalogu z recenzjami i okazuje się, że mam już ponad 60 notatek (?!). Recenzja dotyczy zapachu L’Eau d’Issey Pour Homme Or Encens Issey Miyake z serii Oriental Collection. Zapach, z tego co zdążyłem się zorientować, jest już wycofany z rynku. I uprzedzając trochę fakty napiszę, że cieszę się, że go kupiłem.
To był blind-buy. Często kupuję na podstawie opisów i recenzji zapachy, których nie mam gdzie powąchać. Przynajmniej kilkadziesiąt zapachów w mojej kolekcji kupiłem w ciemno. Mniej więcej już wiem czego oczekuję od zapachu i naprawdę rzadko się mylę. Całkiem nieudanych zakupów było 3-4. Ten był trudno dostępny więc długo się nie zastanawiałem. I zdecydowanie jest w pierwszej dziesiątce zakupów w ciemno :)
Tylko na początku, po pierwszych psiknięciach, czujemy, że jest to nawiązanie do klasyka. Czuć jego DNA w chwilę po użyciu (chyba, że to autosugestia :)). Ale nie trwa to długo i od startu da się wyczuć nuty żywiczne. Świeżość zostaje szybko przykryta olibanum. Tworzy to bardzo zgrabne połączenie. Nie wiem czy kontekście tego jak później zapach ewoluuje, nie lepszym rozwiązaniem byłoby wymyślenie innej nazwy i nietworzenie dwieście pięćdziesiątego ósmego flankera L’Eau d’Issey Pour Homme. No ale to są kwestie brandingowie i tu decyduje pewnie marketing i księgowość.
Początkowo w tle pojawiają się przez chwilę jeszcze nuty landrynkowo-owocowe (maliny ?). I zaraz zaczynają wchodzić przyprawy (czuję kardamon, kmin). Zapach staje się powoli bardziej dymny, mroczny, pozytywnie zaskakujący po ostatnich moim zdaniem nieudanych i nijakich flankerach (np. Wood&Wood).
Czuć taki klimat a’la Bentley Absolute ale jest dużo cieplej, trochę bursztynowo. Potem dochodzi woń świeżej, przełamanej witki wiklinowej. Pewnie wiele innych przełamanych gałązek będzie pachniało podobnie ale akurat znam wiklinę ;). Można sobie wyobrazić pewną surową zieloność i świeżość a jednocześnie lekką mleczność.
Powoli robi się bardziej pieprznie i dopiero teraz wchodzi róża. I tym momencie staje się to zapach bliżej bardziej typowych połączeń róża-oud. Chociaż oficjalnie oudu nie ma w składzie. Na myśl przychodzą mi na szybko Estee Lauder Wood Mystique , D&G The One Mysterious Night czy Odin 00 Auriel. Jednak nuty kadzidlane cały czas powodują, że nie jest to kolejna klisza. Czuć, że to zapach stworzony na rynek arabski. Jest tajemniczo, orientalnie, balsamicznie.
W bazie jest drzewnie, dymnie, kadzidlano-skórzano. Bardzo przyjemnie jest to wszystko zmieszane. Pozostaje oleista, balsamiczna aura wokół nas. Co zaskakujące, po 6-7 godzinach zapach zaczyna trochę przypominać Zadig&Voltaire This is Him. Pojawia się wanilia, której w składzie nie widzę.
Projekcja i trwałość są bardziej niż dobre. To zapach w koncentracji EDP i trzeba uważać, żeby nie przesadzić w aplikacji bo może stać się zbyt głośny. Moim zdaniem unisex, pewne siebie kobiety lubiące tego typu zapachy jak najbardziej będą się cieszyć z jego używania.
Or Encens to złote kadzidło po francusku. Trafiona nazwa.
Zapach 9/10
Trwałość 10/10
Projekcja 8/10
Ocena ogólna 9/10
#perfumy #recenzjeperfum

@JudeLaw Na wysokim poziomie startuje konkurs. Świetna robota. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@JudeLaw Mam z dawnych czasów. Jest też wersja sport, da się to jeszcze gdzieś dostać ?
@jenot Nie znam wersji Sport. Ale jest jeszcze dostępna.
Zaloguj się aby komentować
Tym razem na tapet idzie:
La Nuit de L'Homme Bleu Électrique Yves Saint Laurent
Czyli potocznie zwany Niebieski Elektryk.
Co mam napisać? Dla mnie zapach mieści się w moim TOP 5.
Jak wyczytałem przed zakupem w necie jest "Najlepszy zapach dla mężczyzny" i coś w tym jest.
Dawno mi się coś tak nie spodobało, a już bardzo dawno nie miałem efektu "WOW" po otwarciu. Chyba, że przy Azzaro The Most Wanted Parfum czy Armani Stronger with You.
Kiedyś bo ponad 10 lat temu miałem wersję podstawową YSL L'Nuit Homme, która była dla mnie za poważna jak mój wiek. (teraz byłaby idealna)
Pamiętam trochę ten zapach i czuję go też w Electricu.
To taka nowoczesna wersja, która spodoba się na pewno większe mu gronu niż protoplasta.
Wybitny kardamon, świetnej jakości, który powinien być w każdych perfumach gdzie występuje!
Bergamotkę i lawendę chyba też czuje, owocowo jest na pewno w otwarciu.
Perfumowa piramida uboga ale jaką robi robotę. To odróżnia mistrzów od...no właśnie od kogo? Bo fanem "Arabów" jestem i zdarzają się perełki jak i gnioty. Bardziej chyba myślę o firmach co nie idą w jakość, a w otoczkę i ładny zapach, ale na 5 minut.
A Bleu Electrique YSL trwałość ma dobrą, a jakość świetna!
Taki zmysłowy, ciepły, otulacz, którego chce się nosić.
Czy seksowny? Seksowny na pewno był Lattafa Qasaed Al Sultan, klon Dior The One EDT (porównałem i bardzo podobne) Projekcja nie zachwyca tu i tu, ale trwałość Lattafa miażdży mizernego w tym aspekcie Diora)
Kupilem flakon z ubytkiem do testów. Mimo, że wiedziałem, że ma dobre parametry to i tak się nim wysikałem na wyjście do sklepu jakbym szedł na rozdanie nagród Złotego Balona (Lewandowski ( ͡° ͜ʖ ͡°))
Podobno go wycofali i ludzie mają zapasy. Podobno też to nie prawda. Więc kupcie sobie do testów.
To moja subiektywna opinia więc miejsce to na uwadze. Są gusta i guściki.
A u mnie do testów wjechały dekanty:
Givenchy Gentleman EDP
Abercombie & Fitch First Instict Extreme
Viktor & Rolf Spicebomb Night Vision
Prada Luna Rosa
Carolinna Herrera 212 Vip Black
Rituals Roi D'Orient
Armani Stronger with You Intensely
Jak coś chcecie bym opisał to dajcie znać bo zazwyczaj recenzuje flakony, a nie dekanty.
#recenzjeperfum
#perfumy

@pk1bgt ogólnie lubię ten zapach, tak jak i zwykłego La Nuita, ale na mojej skórze szału nie robi parametrowo, ot średniaczek
@panwrona parametry dobre, trwałość jak i projekcja. Jest dobrze.
@panwrona U mnie trochę lepiej niż zwykły, ale nadal bez szału. Dnia w pracy nie wytrzymał. Projekcja też bardzo „bezpieczna”.
Zaloguj się aby komentować
Powoli przenoszę swoje recenzje tutaj, jak Wam się spodoba to dodam ich więcej, a mam sporo tego i czekam na kolejne tanie ''Araby'' czy tanie, fajne perełki, które lubię tanio kupić i mieć fajną jakość. Chociaż te droższe też mam w recenzjach z mainstrimu.
Wczoraj odebrałem skuszony darmową wysyłką na Notino taki "Arabski" wynalazek tani jak barszcz. Dałem całe 50 PLN.
Czyli Afnan Dehn al Oudh Abiyad
Bałem się, że będzie to róża bardzo kobieca i kobiecy zapach. W otwarciu czuję, że to kobiecy zapach przez chwilę ale potem pięknie się układa na mojej skórze i jest istnie męski i świetny. Kolejna różana kompozycja w mojej kolekcji po Moschino Toy Boy i Moboousin Crystal Oud.
Narzeczona sprawdzała na swojej skórze, na mojej w otwarciu i po czasie, po godzinie i po paru godzinach i ewidentnie męski zapach według jej na mojej skórze jak i na jej. Jak dla mnie też. U mnie mniej róży jak się ułoży, dochodzi trochę nut drzewnych, które świetnie się komponują. Nie wiem czemu tyle na fragnatica ocen i komentarzy, że to typowy unisex, a i jeszcze opinie, że to kobiecy zapach.
Za 50 PLN, brać i się lać do woli. A projekcją i trwałość jest bardzo dobra to starczy Wam na sporo.
Ogólnie polecam bardziej niż Moboousin Crystal Oud też bardzo polecany.
Flakon? Bazarowy czy kwintesencja arabskiego stylu? Odpowiedzcie sobie sami ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Tagi dodane już ręcznie, nie kopiowane z Wykopu
#recenzjeperfum
#perfumy

W ogóle nie znam się na takich arabach, ale ostatnio zaryzykowałem i kupiłem jeden, też w Notino. To Khamrah Lattafa, znasz może? Jeśli tak, to jak się ma on do tego, recenzowanego przez Ciebie?..
Początkowo przeczytałem tylko część pierwszego zdania: "Powoli przenoszę swoje recenzje tutaj..." i pomyślałem: "Jezu... jeszcze i tutaj
Żeby nie być "gołosłownym":
"Bałem się, że będzie to róża bardzo kobieca i kobiecy zapach. W otwarciu czuję, że to kobiecy zapach przez chwilę ale potem pięknie się układa na mojej skórze i jest istnie męski i świetny. Kolejna różana kompozycja w mojej kolekcji po Moschino Toy Boy i Moboousin Crystal Oud.
Narzeczona sprawdzała na swojej skórze, na mojej w otwarciu i po czasie, po godzinie i po paru godzinach i ewidentnie męski zapach według jej na mojej skórze jak i na jej. Jak dla mnie też. U mnie mniej róży jak się ułoży, dochodzi trochę nut drzewnych, które świetnie się komponują. Nie wiem czemu tyle na fragnatica ocen i komentarzy, że to typowy unisex, a i jeszcze opinie, że to kobiecy zapach.
Za 50 PLN, brać i się lać do woli. A projekcją i trwałość jest bardzo dobra to starczy Wam na sporo.
Ogólnie polecam bardziej niż Moboousin Crystal Oud też bardzo polecany.
Flakon? Bazarowy czy kwintesencja arabskiego stylu? Odpowiedzcie sobie sami ( ͡° ͜ʖ ͡°)"
Czytając Twoje komentarze pod postem, dochodzę do wniosku, że ciężko znosisz krytykę i masz z lekka przerośnięte ego
Bez urazy Mordo, pachnących dni
@Scented_Falling_Frog taki mój styl i zobaczysz tych recenzji więcej, wolność słowa! już próbują cenzurować! a tak serio...to reszta ma ból d⁎⁎y, i nie zna się na trollingu i to na takich portalach i śmieszkach, jeżeli myślisz, że naprawdę biorę do siebie do co piszą w komentarzach to musisz uważać, że nie mam co robić w życiu
PS. Ignoranci!
Zaloguj się aby komentować
Jako samozwańczy mecenas sztuki grafomańskiej ogłaszam konkurs na tagu! ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Jak wziąć udział? Wystarczy do końca niedzieli 29.01.2023 wrzucić na hejto recenzje dowolnych perfum z waszej kolekcji i oznaczyć ją tagami #perfumy oraz #recenzjeperfum.
Kto wygra? Zdecyduje tag. Wybiorę 5 recenzji, które będą spełniać kryteria oraz najbardziej przypadną mi do gustu. ( ͡~ ͜ʖ ͡°) Po tej selekcji zostanie utworzona ankieta na tagu, która wyłoni zwycięzcę.
Czy warto? Chyba tak, bo do zgarnięcia będzie zestaw 4 odlewek po 10ml z butikowej serii Le Vie Di Milano od Trussardi. Wszystkie unisex. Wartość według cen z PH to około 220zł. Wysyłka paczkomatem po mojej stronie.
[̲̅$̲̅(̲̅ ͡° ͜ʖ ͡°̲̅)̲̅$̲̅]
Co do treści recenzji są dwa wymagania. Recenzja musi być nowa, nie publikowana wcześniej na hejto i wykopie. Drugi warunek to posiadanie podsumowania z punktacją 0-10 w kategoriach: zapach, trwałość, projekcja, ocena ogólna.
Jeśli ktoś będzie miał wenę i w terminie trwania konkursu wrzuci więcej niż jedną recenzję proszę o info w DM, która recenzja jest konkursowa. Inaczej uznam, że startuje pierwsza.
Zachęcam do wzięcia udziału nawet jeśli masz na półce tylko Adidasa i dopiero zaczynasz interesować się tematem. Mam nadzieję, że znajdą się chętni i zabawa się uda.

@Jurek_Kiler Pierwsze koty za płoty. Jeszcze zapach mało znany to tym bardziej zachęcam do startu. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Żeby recenzje nie plątały się w społeczności Perfum wśród postów sprzedażowych i rozbiórkowych polecam wrzucanie ich na społeczność https://www.hejto.pl/spolecznosc/recenzje-perfum
Dzięki temu będziemy mieli piękną listę recenzji ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@CheemsFBI o, to dzisiaj coś porządnego machnę
Zaloguj się aby komentować
Miller et Bertaux / Aymara
Dziś mam dla was przepis. Weź dekant 10ml Amouage Journey, no dobra trochę się zużyło i zostało tylko 7ml, ale wystarczy. Drugi dekant 10ml Opusa IV. Przelej to strzykawką używaną do rozbiórki Cartiera Declaration i dodaj korka w takiej ilości, żeby stanowił mniej więcej ⅓ bukietu. Następnie uzupełnij do 100ml niegazowaną wodą mineralną. Może głupie, ale tak mi to pachnie. Piękna mieszanka ogromnych ilości korka z kardamonem i kminem, który na szczęście nie wybrzmiewa w kierunku potowym. Przyprawy podane zostały z suchym drewnem i smużką kadzidła, które tym razem nie wybrzmiewa kościelnie i bliżej mu do orientalnego, ponieważ jest ciepłe, wręcz przytulne. Nie wiem co w nim takiego jest, ale ten zapach działa na mnie uspokajająco.
Przyprawowo-kadzidlany sztos. Moja relacja z nim jest trochę love/hate, nawet przez chwilę miałem zamiar się go pozbyć. Zapach jest fantastyczny, ale parametry ma skandalicznie słabe. Nawet przy obfitej aplikacji zapach projektuje przez zaledwie 30-60 minut po czym osiada na skórze by tlić się delikatnie przez kolejne 3-5h pozostawiając uczucie niedosytu.
Fotka własna z mojego parfumo.
#perfumy #recenzjeperfum #smrodysaradonina

@saradonin No to wiedz co co trzeba zrobić zamiast miksować Amłaża z Cartierem. O ile samo layerowanie perfum jakoś mnie nie przekonuje (bo kiedy ja potestuje same zapachy a co dopiero miksy), to takie rozwiązana z molekułami wydają się całkiem ciekawe. Jeżeli masz jakieś doświadczenia z tym to otwieraj dyskusję, może się czegoś nauczymy
@saradonin fajny opis, aż się chce spróbować. Nie kojarzę niczego od miller et bertaux, co miałoby choćby średnie parametry. Mój ulubiony to quiet morning
@air A Quiet Morning też się pojawi wkrótce i też mam z nim dziwne skojarzenia
Zaloguj się aby komentować