Zdjęcie w tle
Recenzje Perfum

Społeczność

Recenzje Perfum

4

Społeczność tagu #recenzjeperfum, gdzie w przeciwieństwie do tagu #perfumy pojawiać się będą tylko i wyłącznie wpisy z recenzjami.

#perfumy #recenzjeperfum
Postanowiłem napisać drugą recenzję na konkurs @CheemsFBI ponieważ uznałem, że Benek Intensywny jest wszystkim dobrze znany i co to za recenzja, niegodna tak zacnych zawodów. Postanowiłem zrecenzować coś mniej znanego i najdroższego w mojej kolekcji, który trafił w moje ręce przypadkiem, ponieważ flakon znalazłem gdy byłem młody w stodole u mojego taty, który nie lubił psikać się perfumami i mi je pozwolił wziąć. Trzymałem go kilka lat na półce ponieważ nie byłem jeszcze uzależniony ( ͡° ͜ʖ ͡°). Dopiero ostatnio go doceniłem jaki to jest piękny zapach, a przy okazji wartości dodaje mu fakt, że jest wycofany z produkcji.
Przechodząc do samego zapachu to na początku po aplikacji wyczuwam lawendę i bergamotkę na tle jakby drzewa sandałowego. W bazie dalej wyczuwalne jest drzewo ale nie takiego jak w Bentleyu - dębowe, lecz takie aksamitne, miękkie w moim odczuciu. Do tego w bazie dochodzi wanilia i żywica (ale nie taka z sosny). Jest to zapach bardzo ładny, przyjemny trochę pudrowy. Na przestrzeni czasu nie przechodzi jakichś radykalnych zmian, ale nie jest jakoś bardzo liniowy. W projekcji nie jest nachalny ale dobrze wyczuwalny, powściągliwy.
Przechodząc do oceny tego zapachu. Nie są to na pewno perfumy na lato, ponieważ były by zbyt mdłe i słodkie. Na mroźną i ponurą zimę się też nie nadadzą. Najlepiej lubię z nich korzystać gdy jest słońce i jest chłodno. Kojarzą mi się trochę właśnie ze słonecznym, zimnym, bezśnieżnym dniem w Hiszpanii. Pasują do koszuli, ale raczej nie do garnituru. Na pewno nie na co dzień, lecz np. w niedziele, na spacer rodzinny w zimie gdy wiosna powoli zaczyna się budzić. I znowu jest to zapach dla dojrzałego mężczyzny, ale ja bardzo go lubię.
Oceniając liczbowo:
Zapach 9/10
Trwałość 6/10 może dlatego, że nie był zbyt dobrze przechowywany
Projekcja 7/10
Ocena ogólna 8.5/10
d53fbc3d-a980-4848-8c33-1c7563a66158
ucho_igielne

@MaxVerstappen Spodziewałem się więcej po tym zapachu, jest dla mnie monotonny i bez charakteru. Spróbuj Balenciagi PH jeśli gdzieś znajdziesz, ja kiedyś kupowałem na odlewkach ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Zaloguj się aby komentować

Uszanowanko drodzy czytelnicy tagu #perfumy. Czas na moje kolejne #recenzjeperfum z cyklu #50w2023.
Z okazji konkursu kolegi @CheemsFBI zdecydowałem się wytoczyć dzisiaj ciężkie działa. Zrecenzuję dla Was jedną z najwybitniejszych kompozycji, z jaką miałem przyjemność obcować w toku całej swojej perfumowej przygody. Gdybym miał opisać ten zapach w dwóch słowach, byłoby to zakrzyknięcie: „Słodki Jezu!”. Wbrew pozorom to zdanie naprawdę padło z moich ust po pierwszym teście Naxosa i to właśnie przez ten zapach zacząłem być zdolny do zracjonalizowania sobie wydatków rzędu 1000zł za flakon. To Xerjoff sprawił, że wpadłem w hobby perfumowe na dobre, to również na jego skutek drenaż portfela tak bardzo przyspieszył. Naxos jest kompozycją niewątpliwie słodką, ale jednak wystarczająco długo nie przesłodzoną, chociaż w toku swojego trwania niebezpiecznie na tej linii balansującą. Na otwarciu czujemy świeżość położoną na lepkiej gourmandziakowej bazie, za którą odpowiada lawenda z dodatkiem cytrusów (a konkretnie cytryny i bergamotki). Piękny miks, który przy pierwszych pociągnięciach nosem wydaje się wręcz rzeźki i przypomina mi odrobinę otwarcie ukochanego letniaczka - Eau Sauvage od Diora. Niedługo potem do głosu dochodzą składniki mające w sobie nieco mniej lekkości - uwydatnia się miód delikatnie oprószony cynamonem, swój lekki kwiatowy wydźwięk dorzuca jaśmin, odrobinę poczucia czystości dokłada kaszmir. Nie sposób opisać tego, jak wybitnie te nuty zapachowe się przeplatają, jak dobrze to wszystko ze sobą współgra, jak naturalnie to działa w tej kompozycji. Im dłużej zapach wybrzmiewa na skórze, tym więcej świeżych nut zaczyna stopniowo zanikać, zostawiając nas z miksem delikatnego tytoniu, fasolki tonka i wanilii. Pod koniec kompozycja nie powoduje już we mnie dzikiego odruchu obwąchiwania się samego (może to i dobrze), ale mimo tego nadal jest bardzo, bardzo przyjemnym zapachem. Żeby natomiast do tego etapu doszło, Naxos musi poleżeć na skórze dobre kilka godzin (4-6 i więcej, w zależności od skóry czy temperatury otoczenia). Te kilka godzin to prawdziwa uczta dla węchu. Trwałość zapachu jest bardzo dobra, słodziaszną bazę niejednokrotnie byłem w stanie wyczuć ze swojej skóry po ponad dobie od aplikacji, a na ubraniach zapach zostaje wręcz dłużej, niż powinien.
Oceniając zapach dałbym mu po prostu dziesiątkę, jako że w moich recenzjach wystawiam tylko jedną, całościową ocenę. Kolega @CheemsFBI natomiast zażyczył sobie, żeby ocenić odpowiednio: zapach, trwałość, projekcję i wystawić ocenę ogólną (którą wyciągnąłem ze średniej arytmetycznej wszystkich składowych), co niniejszym czynię:
Zapach 10
Trwałość 9.5
Projekcja 9
Ocena ogólna 9.5
1ef12c29-5881-41b0-a381-7dc9bbfea12f
CzaplaCzarna

@xarr również chętny na odlewkę

xarr

Niestety nie odlewam. Nie oddam nikomu ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Vectus

Mam odlewke na sprzedaż

Zaloguj się aby komentować

Etat Libre d'Orange - Rien Intense Incense
Naciśnięcie spraya powoduje wybuch kadzidlanej bomby i nie jest to jakieś słodkie kadzidełko z tanich arabskich zabawek, a naprawdę coś potężnego. Jest to jeszcze bardziej skoncentrowana i zapierająca swoja suchością dech wersja kadzidła cerkiewnego, dodatkowo podbita twardą, starą skórą. Jednocześnie, w fazie głowy dzięki obecności róży zdarza mi się mieć skojarzenia z Van Cleef & Arpels Pour Homme, jednak pod względem kadzidłowości jest on właśnie taką zabaweczką, bo formalnie nie ma go tam wcale (ale może przywoływać na myśl delikatne kadzidełka różane). Oczywiście nie znaczy to, że Van Cleef jest kiepskim zapachem, wręcz przeciwnie. Wracając do Riena, kadzidło szybko przestaje być tak suche i na scenę niestety wkraczają aldehydy równie zabójcze jak pierwsza fala kadzidła, a może nawet mocniejsze. Ktoś, kto wpadł na to połączenie musiał być geniuszem, wizjonerem albo wariatem - nie wiem kim, choć się domyślam. Rien Intense Incense pachnie wtedy jak nadpalone ubrania, które później ktoś postanowił uprać z dużą ilością dość klasycznego płynu do płukania, ewentualnie w odwrotnej kolejności. Wbrew pozorom kadzidło dość szybko staje się łagodne i robi się bardziej mydlanie, ale nie do końca jest to płyn do płukania lub mydło, a coś laboratoryjnego, wywołujące uczucie uncanny valley. Czasami ta część sama w sobie jest dość przyjemna, ale wtedy z kolei znowu mi przeszkadza przełamanie jej wciąż obecnym kadzidłem. Wygląda na to, że te 2 nuty łączą się ze sobą coś jak woda i olej, albo kluby Ekstraklasy i Liga Mistrzów
Projekcja przez jakieś 2h jest olbrzymia, ale później drastycznie słabnie. Trwałość na ręce o dziwo nie jest taka wieczna, po wejściu z drzwiami Rien Intense Incense dość szybko przeprasza za swoje maniery i pakuje manatki. Po globalnej aplikacji RII wytrzymuje jakieś 7-8h, po tym czasie jest już mocno bliskoskórny. W ubrania wsiąka za to o wiele mocniej.
W pewnym sensie wciąż jest to dla mnie zagadka, bo czegoś takiego jeszcze nie wąchałem i może po prostu nie rozumiem tych perfum? Mam jednak wrażenie, że nie wykorzystano potencjału tego pięknego kadzidła w intrze, niestety zostało ono zabite przez aldehydy. Z drugiej strony tragedii nie ma, spróbować można.
Zapach: 5,5/10
Projekcja: 8/10
Trwałość: 7/10
Ocena: 5,9/10
#perfumy #recenzjeperfum
4cf1c044-6b2c-472a-8482-30c81d556e0a

Zaloguj się aby komentować