Uniwersytet w Zurychu kolejną uczelnią, która wycofuje się z rankingów

Uniwersytet w Zurychu kolejną uczelnią, która wycofuje się z rankingów

Kwantowo.pl
Uniwersytet w Zurychu podjął decyzję o wycofaniu się z udziału w jednym z najbardziej prestiżowych światowych rankingów uczelni, przygotowywanym corocznie corocznie przez Times Higher Education. Zdaniem władz szwajcarskiej placówki, klasyfikacja nie odzwierciedla rzeczywistej wartości działań dydaktycznych i badawczych prowadzonych przez uniwersytety.

W opublikowanym komunikacie UZH zwróciło uwagę, że większość popularnych rankingów koncentruje się na liczbach i czynnikach, które najłatwiej zmierzyć. Konsekwencją takiego stanu rzeczy jest przedkładanie ilości ponad jakość. Pracownicy naukowi są motywowani nie do zwiększania rzetelności prowadzonych badań, lecz do jak najczęstszego publikowania. [...]

#nauka #szwajcaria #uniwersytet #ranking

Komentarze (28)

Wlacza

ważny krok na drodze do normalności

NiebieskiSzpadelNihilizmu

@Wlacza jak to mówią lepiej późno niż wcale. Rankingi nigdy nie służyły do żadnego obiektywnego mierzenia, jak to wciskali ci którzy to wprowadzali, tylko do przepchania wszystkiego pod radarem "algorytmu" i "bezstronności". Zresztą Krzysztof M. Maj wiele razy o tym na swoich materiałach o edukacji mówił. Smutne co najwyżej jest to, że uczelnie na świecie wreszcie zaczynają widzieć bezsens tej zaszłości pruskiego systemu i się z tego wycofują, a u nas dalej jest cyferkowy zajob na dosłownie całej ścieżce edukacji, począwszy od podstawówki aż po studia, i nieważne czy one są potrzebne, czy nie, to się je produkuje jakby od tego życie zależało. Bo "prestiż". Bo więcej cyferek to lepiej jak mniej cyferek. Bo to oznacza "obiektywniejszą ocenę". Ocenę, która też jest tak samo sztuczną i gówno wartą cyferką.

Opornik

@NiebieskiSzpadelNihilizmu 


>Krzysztof M. Maj wiele razy o tym na swoich materiałach o edukacji mówił.


Który? Jak byś wpadł na materiał do podrzuć. Ja się zawsze zastanawiam, czemu wszystkie polskie uczelnie, z wyjątkiem może dwóch, są na samym końcu wszystkich światowych rankingów, miejsca typu 289 na 300 itd.

NiebieskiSzpadelNihilizmu

@Opornik o kurde, teraz z głowy ci na pewno nie podam, ale ogólnie to z serii dla każdego coś przykrego. Gdybym miał się kierować tytułami to pewnie coś w tych okolicach albo tutaj. Stricte o chorym parciu na punkciki to tutaj. Potem są jeszcze takie o bezsensach związanych z maturami, niektórymi przedmiotami, organizacją, nauczycielach i ich chorym mniemaniu o sobie i tak dalej. No i na jego lajwach też czasem spontanicznie rantuje ale to już jest tak losowe że to już musiałbym ci powiedzieć "poszukaj sobie".

Opornik

@NiebieskiSzpadelNihilizmu Dzięki obczaję.

dlolb

Warto dodać, że w tycg rankingach uwzględnia się też tak istotne dla poziomu nauczania parametry jak płeć wykładowców

kodyak

@dlolb czyli uważają że plec ma znaczenie na wynik naukowy

bade

@kodyak Nie mierzy się wyników naukowych. Co jest dużą częścią tego problemu.

LovelyPL

@dlolb Raczej "ilość płci wykładowców"

kodyak

@bade no i dobrze ze sie nie mierzy bo to byłby idiotyczny wskaznik o niczym

matips

Dobry start do dyskusji o tym co właściwie te rankingi mierzą.

_Pszczelarz_

Ale czy prowadzą inkluzywny program, parytety dla mniejszości i czy używają tam właściwych zaimków?!

jedzczarnekoty

Czekam aż nasze uczelnie pójdą po rozum do głowy, zamiast uczestniczyć w wyścigu szczurów. Albo, marnowaniu pieniędzy na przelewanie ich do czasopism za "open access"

32d08af2-decf-43fe-af85-524053b01770
rain

@jedzczarnekoty to nie uczelnie muszą iść po rozum do głowy, ale ministerstwo, które narzuca im warunki funkcjonowania.

jedzczarnekoty

@rain owszem, z ewaluacją ministerstwo narzuca, więc poniekąd ze zbieraniem "punkcików" za którymi nierzadko nie idzie jakość badań. Ale, już rankingi to łechtanie swojego ego, czy liczenie że przyszli studenci zwracają na to uwagę.

jedzczarnekoty

@rain a też pisząc na myśli uczelnie miałem na myśli całokształt systemu edukacji wyższej

NiebieskiSzpadelNihilizmu

@jedzczarnekoty coś ty, nasze uczelnie? Ten mentalny zaścianek z tą wychowaną w głębokiej komunie geriatrią, która nawet nie że nie zna innego sposobu niż "jedyny słuszny" z ocenkami, to jeszcze robi wszystko żeby nie dopuścić do siebie zdania, że można inaczej? No ale czego się dziwić- to jest idealna mieszanka wybuchowa. Oni- magiczne autorytety o mniemaniu jakby co najmniej byli bogami i uczelnia, która jest wręcz patologicznie uzależniona od rankingów i cyferek, bo wyższe miejsce w rankingu to więcej potencjalnego pogłowia, a to z kolei oznacza więcej kasy z subwencji oświatowej. Idealne perpetum debile. Wystarczy tylko sztucznie stworzyć podaż na tą "zajebistość" i można montować obrotowe drzwi.

rain

@jedzczarnekoty nasze uczelnie akurat w rankingach nie mają się czym chwalić. XD No a studenci? Oni chcą chyba przede wszystkim studiować w Warszawie, tak jakby tam poziom faktycznie (mówię o swojej dyscyplinie) był jakiś wyższy niż w innych ośrodkach w kraju.

rain

@NiebieskiSzpadelNihilizmu a jaki znasz "słuszniejszy" sposób oceniania postępów studentów niż wystawianie im ocen? Uścisk dłoni rektora (niech się przygotowują do późniejszej "kariery" zawodowej) czy może narysowane przez wykładowcę słoneczko (niech jeszcze mają jakieś wspomnienie z dzieciństwa)?

NiebieskiSzpadelNihilizmu

@rain tak- ocena opisowa. Ocena konstruktywna a nie destruktywna. I przede wszystkim zejście z tego chorego systemu, że nauczyciel z jednej strony jęczy że na wszystko mu czasu brakuje, ale codziennie, co zajęcia musi trzaskać te oceny jak na wyścigi, musi sprawdzać obecność, bawić się w jakieś gestapowskie oczekiwania przynoszenia w zębach usprawiedliwień i spuszczać się nad papierologią bo ojeju jeju przecież musi być. Musi! Mimo że tak naprawdę zobligowany jest tylko do wystawienia oceny końcoworocznej.


Ten "słuszny" system oceniania to nawet nie jest coś, co było "zawsze", to jest patologia która powstała w systemie pruskim jakieś 200 lat temu, gdzie transformacja przemysłowa wymusiła zmianę w szkolnictwie na to, żeby produkować taśmowo jak najwięcej ludzi od linijki. Może i miernych, może i biernych ale wiernych. Znaczy posłusznych. Miałeś być na tyle mądry, żeby wiedzieć jak stać przy taśmie, trzymać w łapie klucz i rozumieć polecenia kierownika, ale broń boże nie miałeś myśleć sam, abstrakcyjnie i kreatywnie. Miałeś być tak dobrze wytresowany, żeby zamknąć mordę, przyjąć za pewnik, że jakiś autorytet "wie lepiej" i zachowywać się jak zaprogramowany robocik i z tego byłeś rozliczany- jest dobrze, jest źle, musisz się poprawić, musisz być lepszy, musisz zrobić więcej.


I jak się popatrzysz teraz na nasze szkolnictwo, to minęło od tamtej pory jakieś 200 lat, ale ta mentalność i rygor nie zmieniły się nawet na jotę. Nadal jest równanie wszystkich do jednego i tego samego bezpoziomu- zdolnym się ucina skrzydła, żeby za bardzo nie odstawali, a tych co nie ogarniają się wyciąga za uszy i siłą przepycha, żeby nie psuli statystyki, bo obecne szkolnictwo istnieje tylko dla tej mitycznej "średniej", szarej masy. Wszyscy mają być równi. Nadal jest zadęcie na autorytet nieomylnego belfra, którzy notorycznie mają ból odwłoka, że mając magistra ktoś ich nie tytułuje per "profesorze". Nadal masz zamknąć mordę , nie myśleć, nie być sobą, nie jeść, nie pić, najlepiej nie mieć przerw tylko siedzieć w mundurku i tłuc materiał. Nadal nie ma żadnych metod na nauczanie inne jak tłuczenie na pałę kolejnych definicji i regułek z podręcznika. Nadal jedynym sposobem na nauczanie jest nieustanna kontrola wszelkimi kartkówkami, analizami, sprawdzianami, odpowiedziami ustnymi i sprawdzaniem zeszytów (xD). Nadal jest wszechobecna mania oceniania wszystkiego wszędzie przez cały czas, doszliśmy już do takiego pierdolca, że nie wystarczyły już oceny ze sprawdzianów, kartkówek, odpowiedzi i zadań domowych, jęczącym nauczycielom było tego tak mało, że musieli wymyślić ocenianie wyglądu zeszytu (obecne szczególnie w niższych klasach), ocenianie aktywności ucznia (żeby można mu było dojebać za to, że sam się wykazał inicjatywą, super sposób na zachętę do nauki) i ocenianie zachowania (sic!) co ma w ogóle przełożenie na końcową ocenę z przedmiotu (!!!). Wąż zeżarł już dawno swój własny ogon. A potem idziesz do pracy i słyszysz "bądź kreatywny!", "wymyśl coś sam!", "przecież to dzieci w szkole lepiej potrafią!". Ta, te dzieci które jeszcze nie zostały sformatowane przez system.


I nikt na całym tym łańcuszku bezsensu nie zadał sobie pytania co się stanie, jeśli w tym pojebanym wyścigu na "obiektywność" i "bezstronność" wyjmiemy człowieka poza nawias i zostaną w nim tylko cyferki przypisane do numerka. A nie, w sumie to zadał- efektem tego powstały takie szkoły jak montessori czy demokratyczna, gdzie na pierwszym miejscu jest stawiany człowiek, którego cała ta rzecz dotyczy, a nie procedury, które na tym etapie są już tworzone dla samych siebie.

matips

@NiebieskiSzpadelNihilizmu Zdajesz sobie sprawę, że dyskusja dotyczyła uczelni wyższych i właśnie o nie pytał @rain? Ty tymczasem opisałeś problemy szkolnictwa na poziomie podstawowym i średnim.

jedzczarnekoty

@rain @Opornik nie wiem kto mi to mówił, ale na ranking Perspektyw i jeszcze jakiś inny patrzą. Nie mówię o tych w których nas nie ma albo uczelnie są na poziomie 1500+. Pięknie to wygląda swoją drogą.

jedzczarnekoty

@matips ale, poniekąd i na uczelniach wyższych mamy do czynienia z wielkimi "autorytetami" którzy wiedzą najlepiej. Czy, z systemem oceniania który daje mizerny feedback studentowi. Niemniej, zgadzam się że do szkolnictwa niższego, tak go nazwijmy uczelniom daleko i dużo łatwiej jest prowadzić przedmiot dobrze, dobrać treści samodzielnie takie jak chce się przekazać i oceniać nie tylko "dwója, do poprawy" ale wyjaśniając co poszło nie tak. Przynajmniej dopóki studiuje niewiele osób, i jest na to czas. Jeśli ja mam w grupie 15 osób, a grupa jest jedna to wygląda to zupełnie inaczej jak nas na roku było 120 osób a grup 8. Wtedy, wykładowca pracuje maszynowo.

NiebieskiSzpadelNihilizmu

@matips ale wiesz że ująłeś to tak, jakby ten problem występował w jednym z dwóch scenariuszy- albo jest ekskluzywny w jakichś dziwnych ramach czasowych <pierwsza klasa podstawówki;ostatnia klasa szkoły średniej>, albo go nie ma i nagle na uczelni się objawia. To jest problem który się ciągnie przez dziesięciolecia, masa ludzi już dawno pracuje i dalej się na to zżyma, bo tak zostali zaprogramowani.


Ale dobra, uczelnie. Tak- też się da. Tylko że nie w Polsce , bo tutaj banda zgredów bardziej dba o fejkowy "prestiż" i wyścigi o złote gacie sołtysa Pieczarkowic Chujowolskich w którym rankingu wyżej będzie. Nie dba się o studenta, nie dba się o relacje ze studentem, nie ma w ogóle czegoś takiego jak tutor i relacja z tymże, nie ma "opiekuna", do którego można się zwrócić z każdym problemem, nawet prywatnym, bo tak samo jak poprzednio- liczy się taśmówka i wysranie jak największej ilości na raz. Bo system pruski dalej działa. Nie zapomnę jak kumpel mi opowiadał jak się zapisał na UŚ na 2. stopień informatyki i na dosłownie pierwszym zjeździe, gdzie grupa jeszcze nawet nie znała się z imienia zostali dosłownie zjechani przez jakąś starą torbę, że ŚMIELI ŚMIEĆ nie wiedzieć, że powinni już sobie dawno temu wybrać tematy prac magisterskich (again: na pierwszym zjeździe) wywieszone w jakiejś gablotce gdzieś w dupie na słupie na końcu budynku i uzupełnić papiery. I że tematy nie mogą się powtarzać, ani nie można wybrać własnego, więc kto pierwszy ten lepszy. Zajebiście. Więc albo masz takie Yale, które celowo oblewało nowopostawione mury uczelni kwasem, żeby wyglądały staro, bo wiek=prestiż (tak tak- UJ to nie jest ewenement pojebanych pomysłów w kwestii sztucznego wypinania piersi), albo uczelnie typu Oxford czy Cambridge, które dziwnym trafem w dupie mają te rankingi wypadają w nich najlepiej, bo poświęcają pieniądze na studentów i badania, a nie lipne reklamy, studiując tam nie czujesz się jak robak pod butem wielkiego pana profesora znanego w obrębie korytarza gdzie ma katedrę, tylko masz relację mistrz-uczeń, profesor nie ma problemu z tym, żeby gadać ze studentami na "ty", żeby zjeść z nimi pizzę, wypić piwo i wyskoczyć na miasto. Kadra doskonale rozumie, że szacunek to jest coś, na co trzeba sobie zapracować i wtedy jest szczery, a nie coś, co się "po prostu należy z wiekiem", co pokutuje w naszym wychowanym w PRLu pokoleniu ludzi perorujących na lewo i prawo "kierowniku", bo tak bardzo nie mieli nic, że to była jedyna rzecz, na której sobie mogli podbić bębenek. Student w ogóle ma zapewnione miejsce na kampusie i często gęsto musi się wręcz tłumaczyć z tego czemu NIE CHCE tam mieszkać w trakcie studiowania. U nas z tego co kojarzę to jakieś 15% faktycznie ma szansę się do akademika dostać (warunki pominę), a i tak trafia na ścianę bezsensów typu "akademik tylko jak jesteś 200km od swojego domu- jesteś 190? ojeju przykro nam". Dzięki temu ma blisko na uczelnię ma więcej czasu i może się socjalizować co znowu jest znamienne względem naszej polskiej młodzieży, a jednocześnie nie musi się czuć jak świnia w ciasnym kojcu na 3m^2, bo nasze cudne akademiki i wynalazki akademikopodobne uważają, że student ma mniejsze prawa, niż pies co do wymogów przestrzennych, więc skoro patodeweloperka przyswoiła nanoapartamenty 10m^2, to można to wziąć i jeszcze bardziej podzielić, 4 studentów się zmieści i można kasować 4x tyle kasy. Dalej- studia nastawione na przyszłą pracę, czyli znowu coś co u nas leży i kwiczy, bo uczelnia zamiast robić co roku badanie rynku jakich specjalistów brakuje i takich kształcić, to się zżyma na subwencję oświatową od pogłowia nałapanych baranów i pod to otwiera gównokierunki, po których może nic nie ma poza pracą w macu, ale przynajmniej studenci tłumnie mogą sobie "papierami ukończenia studiów" podcierać dupy, bo tyle te papiery są warte, włącznie z ich wiedzą. Ciekawe co będzie bardziej przemawiać do pracodawcy jakim jest jakieś zagraniczne, międzynarodowe korpo- zrobienie jakiegoś z dupy licencjatu na UŚ, czy studia po MIT czy uniwersytecie w Kioto. Fun fact, bo miałem z tym w swoim korpo do czynienia- dla nich bardziej atrakcyjny jest nawet kurs online z MIT- jakoś mnie to nie dziwi patrząc na dziadowiznę i zapóźnienie, którą nasze uczelnie oferują.

NiebieskiSzpadelNihilizmu

Tylko jak się to wszystko czyta, to można odnieść wrażenie, że za granicą uczelnie wyższe... no kurde... znowu wychodzą z założenia, że to człowiek jest na pierwszym miejscu, nie cyferki i rankingi, że relacje międzyludzkie jednak są ważniejsze od "obiektywnego systemu" i że trzeba człowiekowi zapewnić warunki i dać możliwość do rozwijania się i wtedy to będzie robił, a nie podcinać skrzydła napierdalaniem mu kolokwiami (bo hehe wiecie teraz to już dorosłe życie, to już nie kartkóweczki) i zaliczeniami na sesyjce (bo hehe wiecie teraz to już dorosłe życie, to już nie sprawdzianiki), bo ważniejsze jest naprodukwanie ocenek pod sztandarem prestiżu uczelni, która te ocenki łaskawie wystawiła, niż zajęcie się problemem, że znerwicowany i zasypiający student potrafi dopiero na przedostatnim semestrze usiąść do komputera, żeby zacząć programować. Bo wtedy musi zacząć pisać pracę inżynierską, a wcześniej to kartka wystarczy i można go jebać za brak średnika na kartce. Niestety, ale tylko dlatego, że sobie wykroimy jeden etap ze szkolnictwa, nie sprawi ta patologia nagle zniknie, albo będzie się różnić. To jest ciągle ta sama patologia, wynikająca z tych samych rzeczy i dotykająca tych samych ludzi.

ramen

@xxx_adamski_pro ale qwno z autotunem, fcuk

Zaloguj się aby komentować