@pol-scot
No ale tu nie ma argumentów tylko ataki na konfe
Klasycznie k0nfiarskie sekciarstwo. Niemożność dostrzeżenia argumentu jeśli ten uderza w kałfederację. k0nfiarz wtedy tak bardzo jest przejęty że jest to atak na k0nfę, dla niego jest to tak istotne że ktoś atakuje k0nfę, że śmie to robić, że k0nfiarz już nie dostrzega argumentu, który w tak hańbiącej atakującego sytuacji, jest już dla k0nfiarza nie istotny, gdyż atakujący popełnia grzeech najcięższy - atak na konfederację. Tym samym cała argumentacja jest do kosza.
Wtedy k0nfiarz w ogóle nie odnosi się do argumentu, tylko do ataku na konfederację samego w sobie. Stąd komentarze w stylu "tylko przekonałeś mnie do konfederacji" "słychać wycie znakomicie" "jesteś komuchem" "psy szczekają a karawana jedzie dalej" itp..
wszystkie je łączy pominięcie merytoryki argumentu, a odniesienie się emocjonalnie wyłącznie do ataku na konfederację, z którą k0nfiarz jest dość mocno zżyty.
Jest pewną świętością której się nie krytykuje, a akt abdykacji jest postrzegany jako ekstremalnie radykalne szaleństwo, krok w nieznane z którego można nie wrócić, z resztą ponoć grozi piekłem.
Jak w kościele, gdzie dla osób religijnych obrażanie ich symboli i świętości jest naprawdę niewyobrażalne, zwykle nie są z tym oswoijemi, gdyż od dzieciństwa byli trzymani w katolickiej bańce, już w wieku 8 lat komunia, tresura kościelna itd.
Ktoś miałby srać na biblię? Toż to szok by był. Kiedyś samo bycie ateistą wzbudzało ekstremalny szok.
k0nfiarze mają podobnie z targaniem "świętości" tylko lżej. Ale mechanizm jest ten sam.
k0nfiarze jako sekta utożsamiają się z opcją jaką popierają. Nie są wyborcami, uważają się za część kościoła konfederackiego.
Nie są oswojeni z krytykowaniem, odrzucaniem tego co mówią bardzo opiniotwórczy księża... pardon, opiniotwórczy publicyści i politycy k0nfederacji.
Nie potrafią być sceptyczni ani krytyczni. Są wierzący, głęboko wierzący. Dla nich jesteśmy innowiercami.
Równie dobrze mógłbyś wierzącemu mówić że Boga nie ma. Ale znajdź sobie takiego wierzącego który nigdy nie spotkał ateisty.
Dla k0nfiarza (czyli zamkniętego w swojej bance sekciarza) lewak wzbudza śmieszność (Menztenowe xD) lub też złość za niepodzielanie jego poglądów które jego zdaniem są faktami, tudzież wściekłość za "obrażanie" jego idoli, lub jego samego - w jego mniemaniu przynajmniej.
Moją starą obrażało że myję motocykl w niedzielę, nie mogła tego znieść. Pojebane? No cóż... W końcu dzień święty trzeba święć, w prawdzie jestem ateistą i nie chodzę do kościoła, no ale czuła się wkurwiona moim myciem samochodu czy motocykla. Brud przestawał mieć znaczenie. Liczyły się zasady, jej zasady, które przeżywała. Takie odrzucenie. To kwestia manier.
K0nfiarz jest tak przywiązany do k0nfederacji że przeżywa to że inni mają zupełnie odmienny stosunek. A prawica to nie są ludzi skłonni do tolerancji i zrozumienia drugiej strony. Na to są z resztą badania różne.
k0nfiarze (jak to typowa prawica) mają skłonność do kierowania się autorytetem (autorytaryzm, hierarchia... typowo prawicowo), wiara, świętości. To jest myślenie prawicowe, ich odczucia, bo to one decydują czy ktoś jest prawakiem czy lewakiem (zaraz po pozycji społecznej).
Jak już do tego obrazu prawaka dodamy właśnie niskie IQ lub/i małe doświadczenie (jakiekolwiek) to wychodzi taki śmieszny konfiarz od durnych tekstów typu "psy szczekają a karawana jedzie dalej".
k0nfiarze myślą że atakowani k0nfederaci są męczennikami niczym święci. I że to jest ich grupa, że robią to jakby dla nich. Czują więź ze swoimi liderami.
Tyle że ta więź wykształciła się inaczej niż ta religijna wspólnota i wiara. Ta więć wykształciła się poprzez ciągłe oglądanie k0nfiarskich wysrywów. Tak samo jak działa reklama gdy widz jest bombardowany filmikiami mającymi emocjonalnie działać na widza i utrwalać odczucia. Kuc oglądając filmiki w internecie czuje się jakby przebywał ze swoim idolem Menztenem, jakby to do niego mówił. Uważa go za przyjaciela, spoko ziomka. Jednocześnie magia reklamy politycznej... i wychodzi sekciarz.
Konfederacja ma szczególne miejsce w sercu takiego k0nfiarza. Nie w umyśle a w sercu.
Inne opcje nawet jeśli zbliżone poglądowo, to są obce.
Tak jak dla katolika jehowi czy inne odłamy. To zawsze bluźniercy.
Chodzi po prostu o poczucie jedności i tego typu emocjonalne odczucia, a nie merytorykę. Tą się pominie, w razie czego nagnie, albo po prostu zostawi to wierze, zaufaniu (politykom Konfederacji).