1. Brak dzikiej, dostępnej natury. Anglia (czy WB w ogole) to naprawdę piękny kraj. Jednak fakt, że większość terenów jest prywatnych, sprawia, że czuję się jak owca, która wszędzie widzi ogrodzenie. Potrzebuję więcej dzikości (naturalności) niż daje UK.
2. Wszechobecna bylejakość w wielu dziedzinach (nie we wszystkich ofc). Przykład: widzę reklamę - "największy festiwal świateł w UK", myślę jadę. Na miejscu stwierdzam, że galerie handlowe w Rzeszowie, czy Poznaniu mają bardziej kreatywne, skomplikowane i doprecyzowane oświetlenie niz instalacje na owym festiwalu. Ta bylejakość występuje na każdym kroku w sferze publicznej (glownie kultura kultura i rozrywka).
3. Maski i powierzchowność: Anglicy są specyficznym narodem i nawet ich lubie. Nie potrafię jednak zaakceptować pewnych zachowań, które w UK są traktowane normalnie - kłamanie i brak honoru jest na porządku dziennym również w dziedzinach i na poziomach, na których na pozór braterstwo albo przynajmniej coś, co my nazywamy "szacunkiem" powinno istnieć. Nic personalnego - widzę to bez względu na to, czy te relacje/miejsca dotyczą mnie, czy też nie.
4. Jedzenie: Jedzenie w tym kraju to absurd.
5. Zaniedbani ludzie w centrum prawie każdego miasta.
6. Bród: Brytyjski standard czystości jest poniżej mojej akceptowalności. Nie lubię zdrapywać paznokciem jedzenia z nowego widelca w knajpie, w której ceny są co najmniej średnie.