Sprzedawanie rzeczy przez internet ma swoje jasne i ciemne strony. Jasna strona, to gdy sprzedaje się coś nietypowego i przyciąga to jakiegoś pasjonata z któym można sobie ciekawie porozmawiać. Ja potrafię być strasznym gadułą, bo kilka razy zdarzyło mi się rozmawiać z niektórymi kupującym po parenaście minut i dłużej. No ale uważam, że skoro gada się fajnie, to czemu nie, ma się w końcu ten wspólny temat a do tego zawsze jedna albo druga strona może dowiedzieć się czegoś nowego. Takie sytuacje może nie zapadają jakoś szczególnie w pamięć, ale zawsze miło jest wymienić się spostrzeżeniami z kimś, kto podziela te same zainteresowania.

Niekiedy w niezauważony na pierwszy rzut oka sposób jasna strona kupowania potrafi przejść w ciemną niczym stan u laski z borderlinem xD Parę lat temu robiłem modele czołgów, mocno się w to wkręciłem ale od pewnego czasu mam to hobby na "on hold". Problem z robieniem modeli jest taki, że największy fun to ich składanie i malowanie, ale co zrobić z gotowymi? Bo przecież z każdym kolejnym miejsca jest coraz mniej i w końcu zbliżamy się do "masy krytycznej" gdy któregoś trzeba się pozbyć. Gdy byłem w podstawówce rozwiązaniem problemu była wizyta w sklepiku z militariami i zakup petard, ale nie mamy już lat 90-tych i w pobliżu podstawówek nie ma sklepów z militariami i petardami. Mamy za to czasy internetu, stąd wystawiłem je za jakieś niewielkie pieniądze na portalach, uznałem że może ktoś sobie je wykorzysta do przemalowania albo na części. Ku mojemu zdziwieniu okazało się, że popyt na gotowe modele jest całkiem spory, miałem sporo zapytań. Wszystkich jednak przebił jakiś starszy pan, który zadzwonił do mnie któregoś dnia. Był mocno wkręcony w militaria, miał ekipę znajomych o podobnych zainteresowaniach i powiedział że wszystko tak mu się podoba, że kupi od razu całość, a pieniądze przeleje mi z góry - chce tylko żebym wysłał to pocztą, bo tym wszystkim kurierom i paczkomatom to on nie ufa. Byłem sceptyczny, tłumaczyłem, że mimo tego, że czołg kojarzy się z czymś solidnym to jednak moje są plastikowe i kruche, proponowałem też przesyłkę konduktorską, jednak pan był nieubłagany. Obiecałem, że postaram się spakować najlepiej i najbezpieczniej jak się da, pan powiedział też że jest świadomy ryzyka i robi to na własną odpowiedzialność. Poza tym pogadaliśmy sobie o czołgach i takich tam, pan stwierdził, że jestem spoko gość i w ogóle jak będę przejazdem w jego mieście to stawia piwo. Sielanka. No a parę dni później - pan dzwoni do mnie, jezu tragedia, oszukałem go, wszystko pogniecione przyszło, źle spakowałem, czołgi wszystkie zniszczone, pourywane, on tyle pieniędzy wydał i w takim stanie to przyszło, że jemu już słów na mnie brak, zniesmaczony jest całą sytuacją -_- no wtf

Najczęściej spotykaną i typową jest jednak mimo wszystko ta ciemna strona sprzedawania. Ma ona zarazem wiele wymiarów. Są osoby roszczeniowe, są nieogary, są targujący się, są dzwoniący w nocy o północy, są zamieniacze. Ja natomiast najbardziej nie lubię z niej zawracaczy dupy. Sprzedajesz coś i zawsze trafi się ktoś pytający: "A jaka jest historia przedmiotu?" "A jak to było użytkowane?" "A na to coś kupione 15 lat temu albo znalezione w piwnicy mam może paragon?" "A można prosić więcej zdjęć?" Te zdjęcia mnie najbardziej rozwalają - ale czegoś dokładnie, jakiejś części, elementu? Zrozumiałbym jeszcze zdjęcia st00pek, no ale przecież butów nie sprzedaję xD "No, tak ogólnie" xDDD Nauczyłem się, że jak ktoś chce coś kupić, to po prostu dzwoni albo pisze, przyjeżdża, bierze. Jak ktoś pisze, pyta, zagaduje, wymyśla - to i tak tego nie weźmie. Stąd moja filozofia - pic rel poniżej.

Szczytem zawracania dupy, który sobie teraz przypomniałem była dla mnie sytuacja, gdy sprzedawałem swojego foodtrucka (nazywałem go budą, o foodtrucku i gastrobiznesie ogólnie popiszę więcej przy kolejnej okazji). Jak się później okazało, swój cash-out zrobiłem też w dobrym momencie, bo przed covidem. Ale wracając do historyjki. Otóż któregoś dnia zadzwonił pan, że chciałby auto obejrzeć. Pewnie, nie ma problemu, stoi tu i tu, jakby coś to mogę opowiedzieć coś więcej o samochodzie, biznesie itd. Spoko, spoko, nie trzeba, on przyjedzie. No to na drugi dzień (sobota) podjeżdżam na parking, na którym buda stała, przyjeżdża pan z żoną i dzieckiem na poznańskich blachach (wawa here). Pokazuję budę, pokazuję osprzęt gastronomiczny, pokazuję gdzie są przyłącza, jak działa instalacja elektryczna/gazowa/hydrauliczna; gdzie są lodówki z zaopatrzeniem, pokazuję jak zorganizowana jest sprzedaż/wydawka; gdzie są trzymane półprodukty i z każdym zdaniem mam wrażenie, jakbym mówił do ściany a gość nic nie czai. W końcu pytam, a może pan ma jakieś pytania, chce się coś więcej dowiedzieć? Nie, w sumie nie, bo tak sobie po prostu przyjechali z żoną i dzieckiem, mieli wolne a chcieli po prostu zobaczyć jak to wygląda. Ale fajnie, fajnie, dzięki. Chłop jechał ponad 300 kilometrów, żeby tak sobie popatrzeć? No w sumie spoko, kto chłopu zabroni. Ja jednak miałem srogie wtf.

A budę w końcu kupił jakiś gość pracujący w cateringu, powiedział że znajomy organizuje spływy kajakowe i chce postawić coś, żeby sprzedawać jedzenie w miejscu, gdzie ludzie zdają kajaki. Budę pooglądał 15 minut, minutę ponegocjowaliśmy cenę i po paru kolejnych buda odjechała w siną dal, gdzie możliwe, że żyje po dziś dzień, koniec.

Samych historyjek o foodtruckowym biznesie powrzucam wkrótce więcej
#foodtruckowehistoryjki #olx #gownowpis
7069b074-fed6-4320-a0b7-06d3d298897e
Toarddd

Z samochodami to jest tak że dużo osób pozbywając się starego gruza woli oddać na złom i mniej za niego dostać właśnie żeby się nie wkurzać takimi osobami.

knoor

@ColonelWalterKurtz pasta to może będzie z tego kiedyś, bo póki skleciłem to te dwie godziny temu:P

ColonelWalterKurtz

@knoor Wiesz co jest najlepsze? Że znam typa co pływa kajakami i z ziomkiem co jest kucharzem na spółkę kupili food trucka żeby podjeżdżać w jakieś kajakowe miejscówki XD

knoor

@ColonelWalterKurtz A jakie województwo? Może to ci sami xD

knoor

@ColonelWalterKurtz A to nie, tamci byli jakoś z małopolski:)

Orzech

Właśnie niesamowita ilość użerania się z tymi ludźmi - zawracaczami dupy - sprawiła, że już nie zajmuje się tym, tylko mam pracowników. A prywatne rzeczy jak muszę sprzedać to daje znajomym i dzielimy się 50/50 albo coś. Polecam

GazelkaFarelka

@knoor to samo, wystawiam nowy ciuch z metkami za 1/4 ceny bo chcę się pozbyć a zwrócić już nie mogę. Typu bluzka za 15 zł. Zawsze znajdzie się baba co chce żeby jej pomierzyć w 15 wymiarach, zrobić dodatkowe zdjęcia. No kurdę jak mam za tą kasę robić rysunki techniczne to wolę to wywalić do kontenera PCK. Oczywiście taka baba nawet się potem nie odezwie. A w międzyczasie ktoś często kupi bez żadnej wymiany wiadomości.

Basement-Chad

Najgorzej jest jeśli sprzedaje się (albo kupuje) jakieś popularne dobra typu telefony, konsole, telewizory. Najwięcej lgnie do tego oszustów, kombinatorów i zwykłych idiotów.

Ja ludziom typu "daje 400zł i jestem za 2h" zawsze piszę tak: Mi się nie śpieszy. Będę co tydzień obniżał cenę o 10%. Jeśli do tego czasu nikt inny nie kupi to się do Pana odezwę za miesiąc".

wombatDaiquiri

@knoor myślisz że jest to warte Twojego czasu i nerwów? Czy sprzedajesz tylko drogie rzeczy jak foodtrucki albo dioramy?

sireplama

Ja kiedyś telefon wystawiałem (nówka, nieuzywany, tylko otwarty) i napisał do mnie jakiś baran, że może mi używany głośnik bluetooth dać w zamian bo ma fajne basy, ale to szybka propozycja więc żebym się nie zastanawiał...

jeikobu__

@knoor Mnie z kolei wkurzają ludzie, którzy zapomnieli o tym, że po drugiej stronie też siedzi człowiek. Wystawiłem kosze do sortowania, te takie z Ikeły, co jeden na drugi można postawić. Dość okazyjna cena, niewiele ponad cena jednego nowego za trzy. Jakiś czas po wystawieniu ogłoszenia przyszła wiadomość:


"Wysyłka?"


Nic więcej. Złożenie pełnego, grzecznego zdania zajęłoby może dwie sekundy więcej. Ale nie - dostałem jedno słowo z pytajnikiem. No to odpowiedziałem:


"Pieniądze?"


bo myślałem, że się przerzucamy słowami dotyczącymi zakupu. Oczywiście pani się obraziła, powiedziała że dobrze, że nie wysyłam, bo już się jej odechciało ode mnie kupować - na co odparłem że super i fajnie.


Czy to jest naprawdę takie trudne do zrozumienia? Gdyby zapytała "Czy pan wysyła", albo "Czy dostępna jest wysyłka", może nawet dorzucając jakieś pieprzone dzień dobry czy dobry wieczór, od razu zrobiłoby mi się miłej.


A kosze ostatecznie wzięła pani, która przyjechała, wzięła je, i wyszła. Zapytana czy chce je lepiej obejrzeć odparła, że nie ma co oglądać, bo to kosze na śmieci. No i w sumie racja.

KLH

@jeikobu__ Nie narzekaj. Przynajmniej dali "?". Często się zdarzają analfabeci, którzy tego nie potrafią.

Nie sprzedaję dużo, więc pewnie nie zdarzyły mi się jakieś super ciekawe sytuacje, ale np ostatnio gość się chyba rano w niedzielę obudził, wszedł na olx i natknął się na moje ogłoszenie. I się zaczęło:

9:05 "Ile ostatecznie za zegarek ?" 9:06 "Z odbiorem osobisty 150 ??", następnie zorientował się, że jest podany nr telefonu i o 9:08 zaczął pisać SMS. Najpierw powtórzył to co w wiadomościach olx, następnie wysłał 3 ZDJĘCIA ekranu laptopa z otwartymi stronami sklepów z cenami zegarków, które łączyło z tym, który sprzedaję jedynie to, że są zegarkami i na koniec napisał, że będzie za 20 - 30 minut.

Najlepsze jest to, że pewnie bym mu sprzedał ten zegarek, ale te wszystkie wiadomości zobaczyłem gdzieś po godzinie i doszedłem do wniosku, że pewnie już się zdążył obrazić, że nie odpisuję, a poza tym coś z nim nie do końca w porządku.

Gdyby napisał "dzień dobry, proponuję 150 zł za ten ciemny" i poczekał na odpowiedź to cóż.

Ale jak ktoś pisze "ile ostatecznie?" w wiadomości do ogłoszenia, gdzie cena nie jest do negocjacji to źle zaczyna

Pirazy

@jeikobu__ w obsludze klienta kariery bys nie zrobil. Sprzedajac cos liczy sie efekt. Obojetne mi czy sprzedam cos Oskarowi z Warszawy, elokwentnemu, co przyjedzie w garniturku i pogadamy 30 min, czy Frankowi z Wroclawia, obdartusowi, patusowi, co przyjechal pijany i nacpany. Sprzedane? Sprzedane, wiec mam w dupie czy spedzilem milo czas czy nie milo. Oczywiscie kazdy moze sobie robic jak chce, ale oczekiwanie, ze kazdy klient na olx bedzie och i ach jest po prostu dziecinne

jeikobu__

@Pirazy - ale w tym sęk. Nie jestem handlowcem ani pracownikiem obsługi klienta, tylko szarym człowiekiem, który chce się pozbyć jednej rzeczy. Czy gdybym te kosze wystawił na pchli targ, to oczekiwanie kultury też by było dziecinne?


Chyba się trochę zapominamy w kapitalistycznym traktowaniem ludzi, którym dajemy za coś hajs, jak podnóżki. Zawsze traktuję ludzi, z którymi rozmawiam, z należytym szacunkiem - chyba, że sam tego szacunku nie otrzymuję. Od sprzątaczki po handlowca sprzedającego auto za 200k.

highlander

Najgorsi to sa te barany co pisza "jaka cena ostateczna". J nie mam nic do targowania ale targowanie polega na tym ze typ/typiara powinna napisac jaka cena ja interesuje i ew moge jemu/jej za tyle sprzedac, cene lekko sposcic albo powiedziec ze sprzedaje za tyle ile wystawione, no ale trigeruje mnie "jaka cena ostateczna" no debilu leniwy tak sie nie targuje!

knoor

@highlander Heh, mam to samo xD Polacy nie potrafią w targowanie

Kondziu5

Mnie najbardziej wkurwiają ci zamieniacze, kurwa chcę coś opylic za hajs a nie bawić się w barter.

Sprzedawałem laptopa i trafił się baran co chciał się zamienić na inny oczywiście gorszy od tego co wystawiłem i gdyby nie to że byłem świeży w sprzedawaniu to bym frajera zwyczajnie olał.

A tak to litanie przez kilka dni, paczka poszła kurierem i oczywiście że traktowali ją jak worek ziemniaków.


Facio oczywiście nie zrezygnował z tego bym się o tym dowiedział i nawalał jeszcze przez kilka ładnych dni.

matips

Ostatnia z tych kratek komiksu wygląda jak całkiem poprawny wstęp do negocjacji (o ile jest zgodna z prawdą).

Zaloguj się aby komentować