PORADNIK JAK PODPORZĄDKOWAĆ SOBIE KOŁCHOZ
Na moim przykładzie gdzie zatrudniają bezmózgich ludzi i jestem jednym z niewielu, którzy w pracy myślą (nie przechwalam się, bo mądry nie jestem, po prostu używam dwóch szarych komórek a w pracy mam ćpunów i alkusów + baby to nie ciężko stać się wybitnym umysłowo):
1. Zagrożenie odejścia. W moim wypadku wyglądało to tak, że pewnego dnia po dwóch miesiącach pracy nie wytrzymałem bycia pomiatanym przez kurwowniczkę. Powiedziałem jej w pewnym momencie, cytuję "Pi⁎⁎⁎⁎lę tą robotę, wychodzę za godzine szukajcie innego głupka". Szybko zbladła jej twarz i zapytała czy zostanę do końca zmiany na co ja "W żadnym wypadku". I poszedłem. Na następny dzień musiałem zdać ciuchy i podpisać papiery, to mnie spotkał prezes i zaprosił do biura. Zaczął mówić, że to nie pierwszy raz z tą kierowniczką, i że będę miał spokój jak wrócę. No to ja postawiłem warunek, że wracam ale niech ona się trzyma ode mnie daleko. Od tamtej pory mam praktycznie z nią spokój. Ba, zawarliśmy jakiś nieformalny sojusz bo wiem od innych, że ona mnie polubiła, nie robi mi pretensji o nic, daje robotę, ja robię jak trzeba, no symbioza.
2. Pewnego dnia rozchorowałem się. Dzwonię i mówię, że nie dam rady a u mnie na dziale sam miałem być. Kadrowa spoko baba mówi że nie ma problemu. Za godzinę dzwoni kadrowa, że Pani Prezes kazała mi przyjść i tyle. No to ja mówię, że nie i tyle. Dzięki temu jak teraz się pochorowałem i wziąłem jeden dzień wolnego to zadzwonili sami i dali mi drugi, żebym zdrowiał (XD serio).
3. Współpraca z babami. Mam to nieszczęście, że pracuję głównie z kobietami (sic, bo to sklep budowlano - ogrodniczy). Na początku się zatrudniłem to mnie wykorzystywały brzydko mówiąc. "Wynieś śmieci", "wrzuć kartony", no jak śmiecia. Powiedziałem temu stop. Zacząłem odmawiać, a jak coś szczekały to miałem wyjebane bo one i tak potrzebują bardziej mnie niż ja ich. Od dłuższego czasu mam spokój a jak coś chcą to wręcz błagają (co czasami jest śmieszne).
4. Uświadomienie, że jestem dla pieniędzy w pracy. Wiele osób chodzi do pracy i angażuje się emocjonalnie. Ja przestałem. Jak mnie chwalą to mówię, że za pochwałę browara nie kupię (nie piję ale wiadomo o co biega). Jak ktoś chce żebym umył sklep myjka za niego, to mówię, spoko ty za mnie jutro. Nie ma nic za darmo. Doszło do kuriozalnej sytuacji, bo wychodziłem z pracy wcześniej i ktoś przy wszystkich zapytał czy bedę tęsknił, a ja, że nie. I zaczęła się tyrada, że gdzie mi tak dobrze będzie i w ogóle, a ja chcąc nie chcąc powiedziałem, że wychodzę wcześniej bo mam rozmowę o pracę, a lepiej mi będzie tam, gdzie mi lepiej zapłacą. Byście widzieli ich miny.
I nigdy taki nie byłem. Zawsze grzeczny pracownik, pomiatali mną. Miałem długi i psycha siadła, byłem gotowy mieszkać pod mostem więc stwierdziłem, że pi⁎⁎⁎⁎lę. Zwolnią mnie? Proszę bardzo. Będę głodował? Nie ma sprawy. Umrę? Nareszcie. Wziąłem kołchoz za rogi i mi się udało. Ja dyktuje warunki. Aktualnie kończy mi się umowa i kadrowa codziennie pyta czy podpiszę kolejną, a ja mówię, że nie wiem. No bo nie wiem, nie płacą mi za obietnice.
#pracbaza #przegryw #kolchoz

