@Gilgamesz no i widzisz... z jednej strony chciałbym się zgodzić, bo to ma jak najbardziej sens. Jeszcze kawa jak cię mogę, chociaż i to bym ograniczył co najwyżej do szkoły średniej (no tylko gg z ustaleniem kto ile ma lat jak jest niepełnoletni i nie ma dowodu osobistego), energole całkowicie i bezsprzecznie wywalić tylko dla dorosłych... tylko z drugiej strony to nie jest takie proste. Bo widzisz- to się nie tyczy tylko sklepów.
To się tyczy również szkół i tu już jesteśmy w dupie. Bo ja pamiętam i chodzenie do podstawówki, i do gimnazjum, i do technikum i potem studia. Trzy pierwsze nie miały na swoim terenie żadnego automatu, co najwyżej gloryfikowany "szkolny sklepik". I pamiętam co w nim było. Z energetyków były tylko redbulle a i to tylko w technikum, w podstawówkach to co najwyżej woda i cola. Kawy nie było nawet w technikum. I zwykle jak coś się zabiera, to coś innego się daje w zamian, tylko... no właśnie. W tym cud-systemie ta druga część nie występuje, podobnie jak szare komórki geniuszów, którzy wpadają na takie rewolucje. Jeśli połączyć to ze słynną ustawą usuwającą chipsy i inne batony, to gg, zostaje tam lada jak za komuny, gdzie nie ma nic, ale ministrowie mogą sobie gremialnie zwalić, że "wyeliminowali problem".
A dzieciaki w obecnie przeładowanym kosmicznie planie mają siedzieć najlepiej przez kilka godzin ciągiem na niewygodnych "krzesłach" i za przeproszeniem zatkać se dupę korkiem, a jakaś potrzeba uzupełnienia węglowodanów, kto to widział, wiadomo że będą w stanie się skupić przez te 8 a czasem i więcej godzin ciągiem. Takie to jest cudowne rozumienie naszej oświaty- 5-minutowe przerwy, zero możliwości ludzkiego zjedzenia kanapki, o kupieniu jakiegoś ciepłego napoju typu gorąca herbata można pomarzyć, a zamiast tego oferowane jest kompletne nic poza colą i wodą, tak więc ja od początku podstawówki aż do końca technikum robiłem sobie herbatę w domu i nosiłem w torbie w butelce owiniętej szmatą albo potem termosie. Dziękuję pan oświata. A jak wyglądała rzeczywistość? Ano dziwny trafem przy każdej szkole istniał jakiś osiedlowy sklep albo inna Żabka i co przerwa, przeżywały one oblężenie, bo dzieciaki szły kupić tam to, czego w tym szkolnym prlowskim sklepiku nie było. Tyle jest warte to całe brandzlowanie się ustawami i ta zmieni dokładnie tyle samo.
Idziemy dalej- studia to ciąg dalszy tej patologii, bo "inne jednostki oświatowe" to przecież również uniwersytety i uczelnie prywatne. To będzie super sprawa- jesteś dorosły. Z moich doświadczeń z dwóch stopni studiów często nawet bardzo dorosły i... wuj w to. Nie kupisz sobie kawy z automatu bo nie i już. Będzie jak w szkołach niżej- ekspres do kawy zamkniety na klucz w jakimś pokoju nauczycielskim dla nauczycieli, a ciebie to jebał pies. Kapitan państwo wie lepiej. Bo jak to w typowej pisowskiej Polsce- ustawy były robione na odpierdol, a a dupa podpisywała wszystko co się tylko do niego zbliżyło, włącznie z psem. A że często przeczy to samemu sobie i nie ma sensu? Nieważne, podpisujemy, "PRZECIEŻ TO CHODZI O DZIECIAKI!".