Nadrobiłem właśnie Diuny. Obydwie części przypomniały mi o pewnym uczuciu, który ostatnio czułem podczas Avengers: Endgame czyli jaraniem się jak gimbus wykreowanym światem. Denis Villeneuve umie w obrazki, co już pokazał w swojej wersji Bladerunnera. Tym samym po filmie mam takiego kaca, że po majówce zamawiam książki, bo lore tego świata koniecznie muszę nadrobić. Timothée Chalamet totalnie mnie kupił, a Zrzendaja i jej obrażona mina za każdym razem mnie bawiła xd Rozumiem, że to ma uzewnętrznić i projektować rozterki wewnętrzne glownego bohatera, abysmy jako widz dosadniej je odczuwali, ale kurde to zmarszczone czoło i foch Zendayi... śmiałem się bardziej niż przy Stilgarze i jego słynnym Lisan Al Gaib xd Muzycznie, cudo. Zdjeciowo poezja. My desert, my Arrakis, my Dune cytując klasyka.
#gownowpis #filmy




