Jest sporo filmików z kamerek samochodowych, na których samochód na autostradzie porusza się po lewym pasie, wyprzedzając inne samochody, jadące prawym pasem. Dojeżdża do niego inny samochód, pod sam zderzak (w 96.99% jest to bmw) i mruga światłami, aby kierowca zjechał mu na prawy pas.
W komentarzach oczywiście ktoś napisze "no ale w Polsce, na autostradach mamy limit do 140km/h, więc wyprzedzam lewym pasem z maksymalną prędkością, jak ktoś chce zapierdalać to trudno, musi poczekać, aż skończę manewr/będę miał miejsce, żeby wrócić bezpiecznie na prawy".
Inni mu odpisują, że blokuje ruch, że jest szeryfem i że to nie on powinien egzekwować przepisy, że lewy tylko do wyprzedzania i mamy w Polsce prawostronny ruch - nie mówiąc już o zazdrości o auto premium, kółko różańcowe itd.
Ludzie w komentarzach w jednym zdaniu piszą "nie jesteś od mówienia innym ile mogą jechać" i "nie możesz jechać lewym, bo lewy tylko do wyprzedzania". Czy to nie jest hipokryzją? Pomijając, czy "wolny" kierowca celowo jedzie zgodnie z ograniczeniami, aby dać nauczę kierowcy za sobą, czy po prostu jest kiepskim kierowcą i aby zjechać na prawy potrzebuje więcej przestrzeni, lub jest przezornym kierowcą i nie będzie pchał się między dwa tiry. Przecież mrugający i dojeżdżający pod sam zderzak kierowca również łamie przepisy i stara się egzekwować prawo ruchu prawostronnego i tego, że lewy służy do wyprzedzania, nie?
Jak to jest, że tak wybiórczo ludzie odnoszą się do prd? Lewy tylko do wyprzedzania, jazda możliwie blisko prawej krawędzi jezdni i blokowanie ruchu jest TOP3 pod względem ważności, a przekraczanie prędkości, jazda na d⁎⁎ie i oślepianie długimi światłami, to jak martwe przepisy, bez znaczenia.
Jest jakiś ranking wyższości jednych przepisów nad innymi?
#samochody #przepisyruchudrogowego #gownowpis





