Hot take - problemy zdrowotne praktycznie nigdy nie są wypadkową stricte jedzenia określonych produktów (wykluczając przypadki zepsutej żywności czy zanieczyszczenia np. pasożytami) tylko nadmiaru tkanki tłuszczowej, zwłaszcza trzewnej. Nie ma ludzi, u których utrata tłuszczu do poziomu 10-18% z poziomu rzędu 25+% nie skutkowałaby poprawą markerów zdrowotnych bez względu na spożywane pożywienie. Przykładem tego jest eksperyment amerykańskiego profesora żywienia Marka Hauba (dla zainteresowanych - twinkie diet), który na diecie bazującej na ciastkach i batonach proteinowych raz schudł, dwa poprawił markery zdrowotne. Rzecz jasna łatwiej o zatłuszczenie w przypadku produktów ultraprzetworzonych, ale nie to jest clue. Ludzkość przez tysiąclecia niedoborów żywności i ciągłego głodu wykształciła zdolności adaptacyjne i możliwość przetrwania na byle czym - generalnie w czasach sprzed kilku wieków było to konieczne celem przekazania genów dalej. Tak długo jak jesteś zdrowy, aktywny fizycznie, o dobrej kompozycji ciała, tak długo podejście typu IIFYM i jedzenie 'byle czego' nie powinno nieść dramatycznych skutków zdrowotnych przy odpowiedniej podaży białek i tłuszczów odzwierzęcych oraz braku skrajnych niedoborów niezbędnych minerałów i mikroskładników. Gloryfikacja niektórych systemów żywienia i wynoszenie ich niemalże do rangi religii (keto, carnivore, vege) to nonsens i łowienie naiwniaków, którym można opchnąć gównosuplementy.
#dieta #odzywianie #chudnijzhejto #hejtokoksy #niepopularnaopinia