Komentarze (40)

skorpion

@WujekAlien z którego nic nie wyniknie, tylko zajmie wszystkim czas

WujekAlien

@skorpion pokłóci ludzi przy okazji i dorzuci mi na listę pracowych idiotów, co najmniej 1 dodatkową osobę

skorpion

@WujekAlien damage control

jajkosadzone

Prawda. Dlatego ja zawsze siedze cicho i przytakuje. Polecam ten styl zycia

WujekAlien

@jajkosadzone niestety pracuję z amerykanami, im czasem trzeba przypomnieć, że nie wszystko się da zrobić i nie każdy pomysł z USA jest genialny z automatu

jajkosadzone

@WujekAlien Narodowosc nie ma znaczenia,jak szefostwo cos wymyslilo to nie przekonasz,a mozna sobie klopotu narobic. Jak nie masz stanowiska dyrektorskiego czy innego rownie decyzyjnego- nie warto sie wychylac. Wiem po sobie,nie warto bylo powiedziec w twarz( bez swiadkow),ze dyro popelnil blad,a ja mialem racje.

kodyak

@jajkosadzone tak trzeba żyć. Korpo szybko uczy że nie warto

jajkosadzone

@kodyak Oj,nie bylo w smak starej babie,ze znam sie na czyms lepiej i robila wszystko,zeby mi podciac skrzydla( mimo,ze bylem z innego zespolu xd)

Ale generalnie jak sie jest na poziomie specjalisty i ma sie robote typowo excelowa to najlepiej nic nie mowic,przytakiwac i yolo. A wtedy takie spotkania sa ekstra,bo mozna siedziec na dupie bez konsekwencji

skorpion

@jajkosadzone ja już nawet szefowi nie odpisuje na maile, tak jak on mi.

a jak się mu przypomni o "bardzo ważnej" rzeczy, o której mi pisał, po miesiącu - o przepraszam, tyle spraw mam na głowie, że gdzieś uciekło. jak kuba bogu, tak kub bugie.

kodyak

@jajkosadzone Windows? nie znam. Ja mam maca. U mnie wszystko działa;)

NiebieskiSzpadelNihilizmu

@WujekAlien za każdym je⁎⁎⁎ym razem. Albo to- jakiś inny zespół dodzwania cię na szybki call, 5 minut, dosłownie 1 pytanie, bo nie są pewni iiii obserwujesz, jak 5 minut wybija właśnie po raz 24, od jakichś 30 minut oni między sobą prowadzą dyskusję, która totalnie cię nie dotyczy więc ty już nawet się nie odzywasz, tylko błagasz w duchu, żeby ci bateria w laptopie szybciej zdechła, żebyś miał wymówkę do wymiksowania się z tego pierdolnika.


Spoiler- po drugim takim numerze ludzi z pewnego zespołu, który "lubi sobie pogadać", wbiłem sobie codziennie godzinne spotkanie sam ze sobą do kalendarza, z samego rana i jak tylko ktoś mnie dodzwania i się ono ciągnie i ciągnie i widzę, że prowadzi ono donikąd, albo wdzwonili mnie wręcz "do towarzystwa", to ja wtedy magicznie mówię, że mam zaraz calla, wybieram kalendarz, klikam tego pustaka, daję "join" i bajabongo witamy na DnD. Sorry, to nie jest mój problem, że ktoś nie ma znajomego do pogadania przy piwie, albo tak mu się w robocie nudzi, że szuka komu by można d⁎⁎ę zawracać.

WujekAlien

@NiebieskiSzpadelNihilizmu do tego jeszcze pierdololo o niczym przez pierwsze 5 minut calla, zwane small talkiem

089a96ae-9112-403d-8cc4-9520b6f9c9ee
kodyak

@NiebieskiSzpadelNihilizmu ale to nie koniec. Temat generalnie trafia gdzie w odmęty kogoś kto jest np na urlopie. Teoretycznie jest zastępstwo ale nie da się. Mija miesiąc nikt nie pamięta. Temat znowu powstaje i znowu szuka się danej osoby a ona już nie pracuje więc trzeba z nowym gadać. Ten nic nie wie. Po 2 miesiącach nikt nawet nie pamięta że był taki temat i rozkmina jest robiona kolejny raz.


Ja się kurwa nawet nie odzywam bo potem na mnie to spadnie choć pamiętam kurwa że już o tym rozmawialiśmy o dedukcja była dokładnie taka sama XD


O korpo to możnaby książkę napisać XD

NiebieskiSzpadelNihilizmu

@WujekAlien 5 z jakimś bullshit talkiem to by było preferowane. Raz mnie zespół backupowy wdzwonił po "coś", do tego dodzwonił jeszcze innego ziomka i z racji, że on nie siedział w technologii, to zaczęli nam obu opowiadać o swojej cudownej aplikacji. Nie byłoby to problemem, gdyby to był taki wstępniak typu "no to wiecie że mamy system do backupu, on się integruje z systemem Y i robi backupy ale od jakiegoś czasu gdzieś jest problem". Niestety nie będzie przesadą jak powiem, że dosłownie czułem się, jakbym się cofnął do czasów szkolnych i czytał znowu Mitologię Parandowskiego z "na początku był chaos" jako wstępniakiem, bo oni jeszcze trochę i by się cofnęli do początków Windowsa z tą swoją historyjką.

Problem numer 1: ni chuja nas z tym ziomkiem to nie interesowało.

Problem numer 2: ni chuj ta historyjka nie dotyczyła przedmiotu spotkania.

Problem numer 3: ziomek się zgubił po 3 minutach tego bezsensownego słowotoku (i wcale się nie dziwię).

Problem numer 4: ja kurwa swoje systemy integruję z ichnią aplikacją od prawie 10 lat i jak czasem widzę co oni tam odpierdalają, to mam wrażenie, że mam o ich aplikacji większe pojęcie, niż oni sami. Do czego kilka razy jawnie się przyznali.


Ludzie mają chroniczny problem z tym, żeby zadzwonić i zwyczajnie powiedzieć o co im chodzi, dać jakieś dowody, przykłady, cokolwiek i ogólnie szanować czas i wdzwanianej osoby i swój własny, a zamiast tego robią jakieś krzywe podchody, albo brandzlują się, jakby próbowali sobie podbić bębenek zajebistości... w spotkaniu 1 na 1, gdzie mi jest biegunowo daleko do managera. A to jest tak proste- "siema, mam problem z X i kojarzę/ktoś mi powiedział że wiesz co z tym zrobić żeby to zaraz nie przerodziło się w duży problem". I cała dyskusja sprowadza się wtedy do "mordo wiem odpalaj aplikację, sharuj ekran i robimy" albo "nie wiem ale wiem kto z tym już miał do czynienia zaraz dam ci nazwisko". Tyle. On szanuje mój czas, ja szanuję jego, problem ojebany i możemy obaj się zająć swoimi własnymi kolejnymi zadaniami.

NiebieskiSzpadelNihilizmu

@kodyak aaach tak, tematy-widmo. Albo jumpscare'y, bo pojawiają się i znikają, a jak już się pojawiają, to straszą. Ja już też się w takich tematach nie odzywam- jak mi dadzą, to podejmuję, mówię że z racji odziedziczenia i tak dalej będę się teraz tym zajmował, więc żeby mi nie przychodzili z jakimiś pierdołami "tylko na 5 minut" i robię. Ale nic bardziej nie wkurwia, jak masz w takim temacie stały zestaw osób, temat pojawia się i znika w miesięcznych interwałach, ciągnie się tak, że zanim się pojawi, to ludzie już/znowu o nim zapomnieli i co interwał ktoś albo dopisuje coś do łańcuszka mailowego, albo ci truje dupę tekstem "weź mi przypomnij co to było". Bo jak już w łańcuszku jest więcej jak 10 mailów to dosłownie nikt tego nie czyta i szuka frajera na zrobienie tl;dr Albo trafisz na takiego wdupiemienia i co miesiąc pytasz się typa czy zrobił to co miał zrobić, żeby to popchnąć dalej, a on "niee, zapomniałem". I kłóć się z nim, że on dosłownie został oddelegowany do tej roboty.


Korpo jest fajne pod wieloma względami- nie musisz się martwić o wypłaty, nawet często jakieś bonusy, cała papierologia, wszystkie zusy, nfzty, składki i inne ppk są zawsze wzorowo ojebane co do grosza i minuty, często są jakieś ekstra benefity, jak to nie jest kontraktornia, to masz stabilne zatrudnienie, masz zapewnioną możliwość szkolenia się i robienia certów na koszt pracodawcy, nie jak w pierdolonym januszexie, gdzie o wszystko musisz się prosić jak jakiś podludź wielkiego jaśniepana, albo usłyszysz, że nie i już, ale kurwa... na tę całą "kulturę pracy" i to ugrzecznianie wszystkiego na siłę, żeby broń borze zielony szumiący nikt się nie poczuł urażony to mi czasami sił brakuje. Jak robiłem w januszexie, a jeszcze wcześniej fizycznie, to jak ktoś się opierdalał, to można było mu prosto w twarz powiedzieć, żeby nie walił w chuja, tylko ruszył dupę do roboty, bo nikt za niego nie będzie tego tłukł i przekaz był jednoznaczny, a inni jak to usłyszeli to jeszcze się dołączali. A w korpo? A weź powiedz komuś coś ostrzej, nawet nie złośliwie, wulgarnie to już nie będę wspominał, jeeeezus, zaraz się jakiś urażony pizdeusz trafi, sam języka w gębie nie ma, więc poleci do swojego menago, żeby z tobą pogadać, jego menago poleci do swojego menago, zaraz ci zrobią rozmowę prostującą, zaraz jakieś hry się tym zainteresują, że "nie potrafisz rozmawiać z kolegami" albo "nie partycypujesz w inkluzywnej atmosferze" (jakby w ogóle zakładali, że to jest mój kolega, albo że wszystkich w ramach tej urojonej inkluzywności będę po dupie całował xD) i się zacznie odpierdalanie fikołków, a przedmiot, który to wszystko zaczął, czyli jełop, który nie zrobił swojej roboty dalej jej nie zrobił.

kodyak

@NiebieskiSzpadelNihilizmu To prawda, w korpo można otfajczac kolejne czeki i tu jest duży plus i dlatego tam jeszcze siedze

MostlyRenegade

@WujekAlien lepiej tak niż usłyszeć "weź zrób jak uważasz", albo "nie wiem, po prostu zrób to, bo potrzebuję na pojutrze".

WujekAlien

@MostlyRenegade to u mnie w pracy byśmy się tydzień spotykali, a robota i tak by była niezrobiona, bo część ludzi to ma chyba etat o nazwie Bywalec spotkań (Webex/Teams/Zoom) i zrobienie roboty priorytetem dla nich nie jest.

Przykład z dziś - w czwartek i piątek jest w USA Thanksgiving, dziś cotygodniowe spotkanie z celami na ten sprint. Na spotkaniu pada pytanie czemu ten sprint kończy się w piątek, jeśli są święta i części ludzi nie ma cały tydzień. Rezultat pytania: spotkajmy się jutro i przegadamy na kiedy przesunąć ten sprint, bo najłatwiejsza opcja - na za tydzień, nie spotkała się z aprobatą

MostlyRenegade

@WujekAlien bo pewnie niektórzy podchodzą do tego jak w memie poniżej.

Dla mnie spotkania ogólnie są stratą czasu, albo raczej przykrą koniecznością wynikającą z tego, że ktoś czegoś nie przemyślał w specyfikacji, dał niejasne wytyczne, albo sam nie wiedział, czego chciał. Więc czasami trzeba.


Dla innych, szczególnie takich, co na niczym się nie znają, spotkania to doskonała okazja do pozorowania pracy i autopromocji.

a6729a19-b129-4d7f-9c11-e4d4c61ffb8d
WujekAlien

@MostlyRenegade yep, typowo amerykańskie podejście

KierownikW10

@MostlyRenegade tekstem mojego szefa było "zrób tak, żeby było dobrze". I zasadniczo spoko, o ile nie potrzebowałem pomocy.

lagun

Kurła miałem tak, rzuciłem hasło po którym była inwentura w całej firmie. Wyszło, że miałem rację.

WujekAlien

@lagun najgorzej właśnie, jak masz rację w takiej sytuacji

MostlyRenegade

@lagun to napisz jeszcze jaką karę dostałeś. Żaden dobry uczynek nie pozostaje bez kary.

lagun

@MostlyRenegade kary nie dostałem ale do czasu przeprowadzenia inwentury chodziłem obesrany, bo nikt mi nie wierzył, chociaż miałem wszystko wliczone i udowodnione na podstawie poprzedniej inwentury, nagrody też oczywiście nie dostałem

kodyak

@lagun czyli zrobiłeś kawał porządnej nikomu niepotrzebnej roboty. I o to chodzi.

Tomekku

@WujekAlien jeśli masz płacone na godziny to nie ma co narzekać. Hajs leci.

WujekAlien

@Tomekku tylko coś innego bym w tym czasie porobił i nie musiałbym po godzinach zostawać (płatnymi ale dalej) ze swoimi tematami

Tomekku

@WujekAlien zależy czy z kamerka czy bez. Poudawać zawsze można

Maciek

@WujekAlien jedno zebranie? Gorzej jak zadanie dostaje osobny kanał na teams, oraz regularne cotygodniowe spotkania statusowe

WujekAlien

@Maciek nie mam już miejsca na kolejne kanały na teams

od_bierdolta_sie

@Maciek albo cały nowy projekt w Jirze xD

mannoroth

@WujekAlien odpowiedź uniwersalna: "to się trzeba zastanowić" albo "przygotujmy coś i spotkajmy się za [...]"

WujekAlien

@mannoroth to trzeba na spokojnie usiąść, porozmawiać, wrzucę nam cykliczne spotkanie co piątek po lunchu

mannoroth

@WujekAlien Nikt normalny i żaden przełożony nie ustawi spotkania w którym miałby brać udział na piątek Gdybyś napisał "wrzucę WAM" to jeszcze...

WujekAlien

@mannoroth w piątki mam cotygodniowe spotkania o 16 i o 17, oba wymyślił mój szef ;)

GazelkaFarelka

@WujekAlien a zadałeś to pytanie, bo waliłeś ściemę, a teraz musisz jakoś się usprawiedliwić że to dlatego, że sprawa jest bardziej skomplikowana niż początkowo myślano

WujekAlien

@GazelkaFarelka niestety to było pytanie w stylu: Czy wyście z chuja spadli? tego się nie da zrobić. Mam czasem syndrom atlasa i próbuję ratować ludzi przed wybraniem rozwiązania, które nie przyniesie nic więcej niż frustrację i stratę finansową

PeregrinFuk

Zebranie, burza mózgów, grupy projektowe, szkice planów naprawczych...


A na koniec okazuje się, że to wszystko mogło być tylko zgrabnym informacyjnym mailem.

Felidiusz

@WujekAlien Jakieś 10 lat temu pracowałem w angielskiej sieci sklepów (Morrisons) jako team leader i odpowiadałem między innymi za rozłożenie wszelkich materiałów promocyjnych w odpowiednich miejscach naszej placówki. Nasza firma zaczynała właśnie promocję w ponad 100 swoich oddziałach, coś w stylu: "Kanapka z bekonem plus kawa w niższej cenie". Każdy sklep dostał dwa banery: jeden do rozwieszenia przy kanapkach, jeden przy ekspresie do kawy. No i rozwieszam ten pierwszy, gdzie wyraźnie wydrukowano "Cena w promocji £3.20", a potem ten drugi, gdzie widnieje: "Cena w promocji £3.50". Podrapałem się w głowę, o co tu chodzi i nijak mi się to nie składało. Wysłałem szybko maila do centrali: "Ludzie, jaka jest cena tej promocji, bo na każdym banerze jest inna?" (oficjalnym językiem oczywiście:) i co się okazało? Nikt, absolutnie nikt w całej firmie się nie skapnął, że wydrukowano różną ceną na banerach, z ponad 100 sklepów musiano je wycofywać i wysyłać nowe. Zastanawiające jest to, że przecież to musiało przejść przez przynajmniej kilka par rąk, ktoś to musiał zaakceptować, poszło na to sporo kasy (oprócz ceny baner zawierał też elementy graficzne) na logistykę, produkcję itp. Dowiedziałem się potem od mojej managerki, że ktoś bardzo wysoko postawiony w firmie stracił pracę jako osoba odpowiedzialna za tę promocję. Takich akcji było w tej firmie wiele i między innymi przez to Morrisons sprzedał swoje małe sklepy (później nowi właściciele i tak je zamknęli), ale to już opowieść na innego posta

Zaloguj się aby komentować