#filozofia #karma #stoicyzm
Ostatnio dużo myślę o tym, dlaczego tak wielu ludzi (w tym ja) ma problem z poczuciem szczęścia. Wydaje się, że źródło tkwi w ciągłym poczuciu, że „powinno być inaczej”, że zasługujemy na coś lepszego. Próbując znaleźć odpowiedź, opracowałem coś, co nazwałem Egzystencjalnym Determinizmem Moralnym – w skrócie EDM.
Podstawowa idea jest prosta: szczęście zaczyna się gdy akceptujemy, że nasze życie jest dokładnie takie, na jakie zasłużyliśmy. Wszystko, co nas spotyka – dobre i złe – jest efektem zasług naszych i naszych przodków. Tak, zasługi i winy mogą przechodzić między pokoleniami. Może się wydawać niesprawiedliwe, że ktoś rodzi się bogaty, a ktoś inny biedny, ale jeśli spojrzeć na to przez pryzmat historii rodzinnej i moralnej równowagi, wszystko nabiera sensu.
To nie znaczy, że mamy się poddać losowi – wręcz przeciwnie. Działanie jest ważne, ale zaczyna się od akceptacji. Życie jest częścią większego porządku, w którym każde doświadczenie ma sens.
Możemy polepszyć nasze życie przez pozytywne działania, mamy też wybór i możliwość pogorszenia swojego losu, ale także naszych potomków więc nie wszystko jest zdeterminowane. Warto działać ale też mniejsze efekty niż się spodziewamy nie powinny nas unieszczęśliwiać: widać nasze zasługi były za małe, trzeba starać się więcej.
To oczywiście tylko wstęp. Zastanawiam się, co myślicie o takim spojrzeniu na życie? Może ktoś z Was czuje podobnie albo ma inne przemyślenia?