@MostlyRenegade Przecież napisałeś, że to jest w porządku, że dostęp do aktów prawnych jest płatny bo "Przepisy, w których występują odwołania do norm dotykają zwykle przedsiębiorców, a oni mogą sobie taki zakup wrzucić w koszty".
Jeżeli w akcie prawnym znajduje się odwołanie do normy, to ta norma jest efektywnie częścią tego aktu i częścią stanowionego prawa.
Nie jestem prawnikiem, ale w ustawie zasadnicznej dość jasno napisano, że źródłem prawa są ustawy i rozporządzenia, skoro norma nie jest ani ustawą, ani rozporządzeniem to nie powinna stanowić źródła prawa. Wyciągnięcie części obowiązyjących przepisów ,w formie odwołań do zewnętrznych, niejawnych dokumentów, poza definjcę z ustawy zasadniczej narusza również kolejny artykuł konstytucji
"1. Warunkiem wejścia w życie ustaw, rozporządzeń oraz aktów prawa miejscowego jest ich ogłoszenie.". Mamy sytuację w której prawo w formie norm obowiązuje nie tylko pomimo tego, że nie spełnia wymogów co do swojego źródła, ale również obowiązuje pomimo tego, że nigdy nie zostało ogłoszone (czyli podane do wiadomości publicznej). To jest jakaś paranoja by obowiązywało prawo ktróe nie zostało ogłoszone.
Oczywiście to nie jest tak, że ustawa zasadnicza nie przewiduje miejsca na normy, można je ogłszać w formie rozporządzeń, tak jak chociażby normy w kwestii znaków drogowych, konstrukcji dróg i tak dalej.
A co do tego, że stosowanie się do tych norm jest przynajmniej w części przypadków dobrowolne: czyli mamy organ finansowany ze środków publicznych, który tworzy instrukcje do których można się stosować, a można się też nie stosować? Nie jestem fanem pana Milei, ale wydaje mi się, że ta instytucja powinna zostać wyciągnięta spod finansowego parasola państwa, bo jest podmiotem który uprawia biurokrację dla biurokracji, nie tworząc przy tym żadnej wartości.