Rain World
Producent: Videocult
Rok Wydania: 28.03.2017
Są takie gry które zostają w głowie i przyćmiewają inne growe doświadczenia. I tym jest dla mnie ten indyczek. Pełny filozofowania lecz z gamplayem dla masochistów. Trochę platformówka, trochę survival, trochę soulslike, trochę sim. Cięzko określić gatunek tego dzieła.
A o co właściwie w tej grze chodzi? Jesteśmy kotoślimakiem w postapokaliptycznym świecie. Nie jest to ziemia a istoty inteligentne które kiedyś zamieszkiwały to miejsce raczej nie są podobni do ludzi. Zostajemy wrzuceni w ten świat i staramy się połączyć z rodziną. Samouczek uczy nas jak się poruszać, że mamy jeść oraz chować się w kryjówce przed końcem każdego cyklu. Nic więcej. Dodatkowe triki do poruszania się czy co w tym świecie nas zabije, a co jest przydatne to kwestia naszego eksperymentowania. Będziemy przez to często umierać. Bo smierć jest mechaniką a także zaczepieniem w lore tego świata. Do tego świat jest otwarty. Nasz kotoślimak nie wbija tu poziomów, nie zdobywa żadnych nowych umiejętności. Wszystko zależy od naszego doświadczenia i samozaparcia. I od karmy. Im dłużej przeżywamy bez śmierci tym wyższa karma. Aby przejść pomiędzy biomami jest potrzebny odpowiedni poziom aby przepuściły nas drzwi. Możemy się przemieszczać po całym danym nam przez twórców świecie jeśli jesteśmy pewni naszych umiejętności.
Jednym z wyraźnie odróżniający Rain World od innych gier jest to że ekosystem w tej grze 'żyje". Stworzenia przemierzające ten świat nie są przypisane do konkretnego miejsca, konretnego punktu. One przemieszczają się po zamieszkiwanych przez nie biomach. I to jest element który prowadzi do pewnego masochizmu/niesprawiedliwości. Można podróżować po świecie przez parę cykli nie napotykając zbyt wiele problemów aż dotrzemy do momentu w którym gra nam pokaże środkowy palec.
Fabuła jest raczej prosta ale historia całego świata to już co innego. Zdawkowane informacje o przeszłości. Filozoficzne mambojambo ocierające się o hinduizm i buddyzm. Sztuczna inteligencja zmagająca się z problemami własnego istnienia. Pisane to było na jakimś kwasie. Po zakończeniu tego dzieła do głowy przychodzą różne myśli. Pozostawały ze mną przez kilka długich wieczorów.
Grafika. Dostajemy tu piękny pikselart. Każdy biom ma swój klimat oraz tła dodają smaczku i przekazują nam historię zwiedzanych przez nas miejsc.
Muzyka. Ambienty i Industriale. Tutaj także dopasowanie do biomów. Oddające emocję które mogłyby nam towarzyszyć przy zwiedzaniu tych miejsc. Gdy po długiej batali dotarłem do pewnego miejsca i usłyszałem Random Gods miałem ciary.
Rain World nie jest bez wad. Sterowanie bywa problematyczne. Ekran (plansze) które są statyczne i nie widzimy co czai się w nich zanim do nich wejdziemy. Średnio czytelna mapa. Rozgrywka która lubi być niesprawiedliwa. A mimo to jest to gra podczas ogrywania której czułem się najbliżej czasów dzieciństwa, grania w Mario, Contre i podobne. Ba, Rain World przekroczył moje oczekiwania i jest grą o kórej zawsze będę myślał jako o najlepszym growym doświadczeniu w dorosłości. W dodatki nie grałem bo są to mody społeczności (z tego co rozumiem) i jestem przeciwny dorabianiu się na takich praktykach.
Jeśli kogoś zaciekawiła gra to polecam unikać wiki (chyba, że chodzi o nauczenie się nowych sztuczek do poruszania się) bo dla mnie najprzyjemniejsze było odkrywanie i dośwaidczanie tego świata.
gameplay nie ma zbytnio bezspojlerowych filmów więc taki nudny, poglądowy
#gry #gryindie #rainworld #gownowpis













