@lurker_z_internetu Akurat "nie dąży". Wojenki plemienne o studnię albo w imię zabobonów to niby co jest jak nie samozagłada? Tyle, że na skalę proporcjonalną do możliwości, nie mają przecież laboratoriów do produkcji broni biologicznej ani atomowej, żeby zagrozić reszcie świata.
Neandertalczycy byli podobno łagodniejsi przy całej swej inteligencji, więc w starciu z agresywniejszym gatunkiem przegrali. Nie wystawia nam to bynajmniej pochlebnego świadectwa, choć generalnie agresja sama w sobie nie jest ani zła, ani dobra. Ot cecha umożliwiająca przetrwanie w pewnych okolicznościach. Zresztą historia najnowsza homo sapiens pokazuje, że wcale się od tamtych czasów wiele nie zmieniło, nadal co rusz powstają pomysły na ostateczne rozwiązanie tej lub innej kwestii, a niektóre są nawet wprowadzane w czyn. Jeśli istnieją jakieś pozaziemskie cywilizacje, to przezornie trzymają się od nas z daleka, bo zgroza ogarnia na samą myśl o kontakcie.
W dłuższym horyzoncie przetrwają niesporczaki i bakterie, ale to jeszcze nie powód, żeby tu i teraz wegetować jak bakteria na kupie kompostu przy chatce z gówna. Wszyscy moi przodkowie, na ile zdołałem to ustalić, byli małorolnymi z jałowych piasków Kielecczyzny, a za dzieciaka pamiętam jeszcze wakacje u babci na wsi, bez bieżącej wody w kranach i z kiblem w postaci drewnianej sławojki. W końcówce lat 80., czaisz? Nie widzę jednak żadnych przesłanek, by teraz zrezygnować z dostępu do sieci wodociągowej i kanalizacji, bo w dłuższej perspektywie taka rezygnacja oznaczałaby większe szanse na przeżycie. Może tak, może nie, ale nie zamierzam bawić się w preppersa i wyczekiwać, aż to wszystko pierdolnie.
Nie wiem skąd wziąłeś przekonanie, że są najmądrzejsi. Mapka podlinkowana wyżej jasno wskazuje, że Indie i Pakistan tylko nieznacznie przewyższają Afrykę pod względem IQ. Na ile człowieka kształtują geny, a na ile wychowanie i otoczenie, nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Dzieciaki z FASem spłodzone przez parę żuli, a potem adoptowane przez normalnych ludzi nie zawsze wyrastają na profesorów i astronautów. Czasami nawet powielają smutne życiorysy swoich biologicznych rodziców.
Wysoka dzietność jest potrzebna głównie politykom, żeby miał kto na nich głosować oraz korporacjom, żeby miały zapewnioną siłę roboczą oraz zbyt dla swoich towarów i usług. Cywilizacja z niską dzietnością, ale wysoką średnią długością życia też sobie poradzi, zwłaszcza kiedy automatyzacja pójdzie jeszcze dalej niż obecnie.
Ja akurat jako rasista czuję się lepszy od mieszkańca chatki z gówna albo żebraka ze slumsów Kalkuty, przykładowo tym, że nie defekuję na ulicy ani nie zaczepiam kobiet, żeby je zgwałcić i potem ukamienować. O pracę za granicą postarałem się legalnymi metodami, a nie desantując z pontonu czy skacząc przez płot na granicy państwowej. Wpływu na swój kolor skóry nie miałem oczywiście żadnego, podobnie jak na to gdzie i kiedy przyszedłem na świat. Ale nie zamierzam rezygnować z szans, które przypadły mi w udziale dlatego, że ktoś gdzieś ma gorzej.