@PrzylecialWiekszySamolot coś ci zacytuję
W każdym narodzie są ludzie podli, mali, zawistni. Każdy zna takiego, który doniesie na sąsiada, bo „ma lepiej”. Który z radością podłoży komuś nogę, żeby choć przez chwilę poczuć przewagę. Który kopnie słabszego, bo sam całe życie czuł się nikim. Normalnie takie jednostki dryfują na marginesie. Są żałosne, ale nieszkodliwe. Polska miała pecha. Trafił się polityk, który zrozumiał, że na tej ludzkiej małości można zbudować imperium. Nazywa się Jarosław Kaczyński.
To jego jedyny prawdziwy „sukces”. Nie ma na koncie wielkich reform, nie stworzył nowoczesnej gospodarki, nie poprowadził kraju do rozwoju. Jego budowlą jest coś znacznie bardziej prymitywnego - wspólnota frustratów. Armia ludzi, którzy nigdy niczego nie osiągnęli, którzy przez całe życie przegrywali, a teraz usłyszeli, że to nie ich wina. Że są „elitą narodu”. Że ktoś ich wreszcie docenił. Że mają prawo gardzić wszystkimi, którzy są mądrzejsi, bogatsi, lepiej wykształceni.
Kaczyński nie odkrył Ameryki, ale odkrył coś, czego inni politycy bali się wypowiedzieć na głos: łatwiej rządzić nienawiścią niż rozumem. Nienawiść jest tania, nienawiść jest prosta, nienawiść daje poczucie siły. Trzeba tylko ją stale podsycać. On zrobił z tego metodę polityczną. I dziś ta trucizna płynie w Polsce wszędzie - w internecie, w radiomaryjnych kazaniach, na partyjnych wiecach, w studiach Republiki. To nie są przypadkowe wybuchy emocji. To system. To projekt. To armia tresowana w pogardzie.
Każdy naród ma swoje światło i swoje ciemności. Polska też. Ale dopiero Kaczyński zrobił coś, czego nie zrobił nikt przed nim - ciemność postawił na piedestale. Nadał jej partyjne legitymacje. Dodał mikrofony, kamery i pełną medialną obsługę. Z ludzi małych, zakompleksionych i pełnych żółci zrobił „prawdziwych patriotów”. A z tych, którzy budowali, tworzyli, rozwijali kraj, zrobił „wrogów narodu”.
Jego ,,geniusz” - jeśli można to tak nazwać - polega na odwróceniu ról. W normalnym państwie miernoty kryją się w cieniu. U Kaczyńskiego stali się bohaterami. W normalnym państwie elity ciągną kraj do przodu. U Kaczyńskiego elity zostały rozdeptane, oplute i nazwane zdrajcami. To nie jest przypadek. To mechanizm, zimny i wyrachowany.
Historia oceni go różnie. Może nazwą go manipulatorem, może zgorzkniałym dziadem, który z nienawiści do ludzi zrobił polityczny kapitał. Ale jedno jest pewne - nigdy wcześniej w Polsce podłość nie była tak wynoszona na ołtarze. Nigdy wcześniej zawistne charaktery nie dostawały orderów i państwowych etatów. Nigdy wcześniej chamstwo nie było tak premiowane, a przyzwoitość tak karana.
I dopóki tego nie nazwiemy po imieniu, dopóki nie przyznamy, że fundamentem jego reżimu były najgorsze cechy ludzkie - zawiść, tchórzostwo, nienawiść - żadna zmiana w Polsce nie będzie prawdziwa. Bo jeśli tego nie zrozumiemy, przyjdzie kolejny Jarosław Kaczyński. I znów zbuduje władzę na tych, którzy zamiast spojrzeć w lustro, wolą krzyczeć, że winny jest ktoś inny.
Piotrek K.