@GazelkaFarelka ja z 13-15 lat temu prowadziłem, wręcz z nabożną czcią, każdą złotówkę wpisywałem, bo też złapałem tego bakcyla, że jak mi to nie pomoże z finansami, a sytuacji nie poprawiał fakt, że była wtedy moda na takie kalkulatory domowego budżetu. A że człowiek zaczynał wtedy "być na swoim" to się łapał na to, że mu magiczny program w jakiś sposób pomoże. Wytrzymałem całe pół roku, potem tym rzuciłem w cholerę, bo sobie zdałem sprawę, że przepierdalam na to jakieś pojebane ilości czasu, bo jednak kartą płaciło się wtedy znacznie rzadziej więc zostawało kolekcjonowanie paragonów, a koniec końców absolutnie nic z tego nie miałem, bo pita i tak trzeba było zapłacić, zarabiałem ile zarabiałem, ceny w sklepie były jakie były, podstawowe rzeczy jak jedzenie, czy jakieś czyścidła do domu kupić i tak trzeba, a z natury nigdy nie byłem kompulsywnym zakupoholikiem, więc nie było mowy o cudownym ucinaniu wydanej na pierdoły kasy i niech świadczy o tym fakt, że kupując jebanego pendriva przez miesiąc dzień w dzień robiłem jakiś nieludzki research, żeby nie kupić gówna, które się zepsuje po miesiącu, ale też żeby nie wydać za dużo.
Minęło te 15 lat, dalej jestem wierny wypracowanym dawno temu zasadom, dalej kupuję tylko to co potrzebuję, na ceny w sklepach nie mam wpływu i żadnego programu do budżetu domowego na kiju nie potrzebuję, bo kasy mam odłożone dość, żeby wiedzieć na co mogę sobie pozwolić, a na co nie. A jeśli ktoś nie ma wewnętrznego hamulca i ludzi przepierdalać kasę, to pójdzie kontrowersyjna myśl, ale żaden program go przed tym nie powstrzyma.