
Sieć zalały wpisy o tym, że pewien rolnik oddaje za darmo aż 150 ton ziemniaków. Z ogłoszeń wynikało, że skup nie chciał ich przyjąć, więc zdenerwowany rolnik wysypał na pole i każdy może wziąć, ile chce.
Ziemniaki rozeszły się błyskawicznie. Tymczasem właściciel... wcale nie chciał ich rozdawać - miały trafić do dalszego przerobu.
Towar kupiliśmy w czwartek. W piątek za niego zapłaciliśmy. Przyjechał tego dnia i zrzuciliśmy go na pole, bo nie było gdzie trzymać. Produkcja miała ruszyć dopiero za kilkanaście dni. W weekend nie byłem w pracy. A kiedy dowiedziałem się, co się stało… już nie było czego zbierać - powiedział w rozmowie z "Faktem" Piotr Gryta, właściciel lokalnej gorzelni.
#wiadomoscipolska
