Wkurza mnie dawanie ciągle kasy żonie (wiecie przemoc finansowa musi być*) więc jak mi się uzbiera trochę kabli na złom to daje jej te kable** żeby sobie poobierała i wzięła kasę. Zwykle zbieram z rok a potem w 2-3 partiach to oddajemy, z każdej jakieś 800-1000 zł.
A wiecie jak się to kończy? Otóż żona się wczoraj obraziła na mnie
Bo wczoraj mi mówi "daj mi teraz 200 zł z tej ostatniej partii a resztę z tego co obraliśmy to sobie weź".
to się wkurzyłem "Słucham? My obraliśmy? Ty nawet nie obrałaś z tej partii 1cm! Daję kable, obieram, zawożę na złom a Ty mi łaskawie dajesz kasę z tego co sam ci oddaje??"
No i się zaczęło, że ona czasu nie ma, wczoraj cały dzień na nogach (pracowała 6h) blabla bla że w takim razie ona odwoła pomaganie babci i będzie te kable obierać. I od wczoraj się nie odzywa
Oczywiście skończy się jak zwykle, czyli że powiem żeby już do tej babci pojechała, bo nie wiadomo ile jej czasu zostało i sam będę dalej je obierał. A no i będę musiał przeprosić
* żona biedna bo zarabia jakieś 7000-8000 zł na rękę na pół etatu ale jej nie wystarcza na własne wydatki, bo przecież wszystkie wspólne ja pokrywam. Jej samochód, jej paliwo też, wiadomo.
** tylko kable >=10mm2 bo mniejsze to wyrzucam, za dużo pieprzenia się z obieraniem
#narzekanie

