W sumie poszerzanie horyzontów to fajna sprawa. Pamiętam jak byłem tak z 10 lat młodszy, już lekko po fazie korwinkrulla i wiadomix, żarcie to tylko mięso bo vege to lewackie spierdolenie (przeszło mi) i zacząłem spotkać się z żoną, to czasami zaciągnęła mnie do jakiś greenwayów, czy innych bezmięsnych knajp.
No i odkryciem były dla mnie pieczone warzywa korzeniowe dumnie noszące tam nazwę frytek.
Frytek z selera (te są najlepsze), batata itd.
Z tej inspiracji czasami lubię kupić sobie tak ze dwa kilo różnych warzyw: seler właśnie, pietruszka (szkoda, że tak ciężko dostać pasternak oficjalnie xd), marchew i zapiec polane oliwą z różnymi przyprawami: oregano, sól, pieprz, papryka słodka i wędzona, tymianek.
Pieczone ząbki czosnku to są petarda- wyciskają się jak pryszcz
Warzywa myjemy dokładnie (nie obieramy), kroimy w słupki, wrzucamy do miski: oliwa, przyprawy, jeśli ma być bardziej chrupiące to łyżka kartoflanki i mieszamy, potrząsamy aż wszystko się ładnie obtoczy.
Termoobieg- 220 stopni. Minut gdzieś z 25, z resztą to musicie sami zobaczyć. Można włączyć grill na ostatnie 5 minut. Szturchamy całość co jakiś czas.
To nie jest oficjalny przepis- to propozycja zrobienia.
Nie wolno robić w arfrajerze bo tam bieda porcja wyjdzie. xD
Smakuje świetnie samo, jak i dodatek do mięs, a jak zostaje to wychodzi z tego fajna warzywna pasta.
Plus, jak to w warzywach, mało kalorii: około 35 kcal/100g plus ta łyżka, dwie oliwy na całość.
Polecam.
#gotowanie #kuchnia #vege #warzywa

