W ogóle w końcu obejrzałem "Dzień świstaka" od początku do końca. W sumie film nie próbował uzasadniać dlaczego koleś ma reset tego dnia i jak z niego wyjść, tylko skupił się na gagach będących wynikiem tego, że miał nieskończoną liczbę do wykorzystania. W sumie spoko.
Ale wyjście z pętli przez wylądowanie w łóżku z szefową to jednak zgrzyt. Ciężko nawet powiedzieć, że jego charakter się niesamowicie poprawił, bo wszystkie osoby którym pomógł ostatniego dnia taktycznie do niego wracają i mu dziękują kiedy trzeba, bo to podbija jego punkty u niej, co nadal wygląda jak próbowanie zaciągnięcia jej do łóżka tylko na większą skalę.
Film z 1993 więc taki morał pewnie akceptowalny, ale trochę ja nie mogę z tego przesłania.
Przynajmniej szczera odpowiedź na pytanie "a co byś zrobił?" - "wyruchał kogo się da".
#film #kino #dzienswistaka
