Komentarze (18)

Frog

Ja wymiękłem na pierwszych Avengersach. Potem taki sam szajs czy jeszcze gorzej?

Oczk

@Frog imo sporo lepiej, pierwsi avengersi z perspektywy lat mocno drętwi, dobrze się zrobiło od Kapitana Ameryki 2 (Winter Soldier), z małymi wyjątkami.

A cudowna trójca, tj. Thor Ragnarok, Avengers Infinity War i Endgame to mistrzostwo produkcji o superbohaterach.

Stopniowo zdawali sobie sprawę, że superpoważne produkcje o panach w lateksowych majtkach to nie jest właściwa droga :d

Fingal

@Oczk imo Endgame jest uważany za dobry z powodu tego jak olbrzymi hype napompował. dla mnie jest w większości pustym festiwalem fanservice z pojedynczymi dobrymi momentami. za to capitan america 3 był naprawdę dobry.

Oczk

@Fingal fakt, Endgame to mocny fanservice, ale przyznam że tego właśnie oczekiwałem od zwieńczenia tylu poprzednich dzieł Bardzo dobre i szczęśliwe zakończenie całej serii. A Civil war był świetny, zgadzam się.

Tylko po prostu te 3 wymienione przeze mnie filmy następują zaraz po sobie i sam je oglądałem ponownie jako taką trylogię

bleblebator-bombambulator

@Oczk dodaj do tego jeszcze pierwszą część strażników galaktyki. Niektóre teksty mogą stać się wręcz kultowe

Oczk

@bleblebator-bombambulator strażnicy o ile dobrze pamiętam, wyszli już po Kapitanie Ameryce 2, więc wszystko się zgadza Świetna seria komediowa, 3 części trzymają poziom

bleblebator-bombambulator

@Oczk jak dla mnie pierwsza jest świetna, druga dno, trzecia taka sobie. Ale to moje prywatne zdanie.

NiebieskiSzpadelNihilizmu

@Fingal no tylko Endgame to właśnie jest taki trybut całości contentu dla fanów i tak, był on napompowany, bo jednak i fani tego chcieli i wydawca chciał to skończyć "z pompą". Ale czy to jest jakiś wielki kamień milowy w historii Marvela i ich produkcji? Eeeeeeh, no nie powiedziałbym. To raczej dobrze (i długawo) zrobione kino superbohaterskie z takim też rozmachem, które pod koniec już się za bardzo ciągnęło. Nie wiem, albo za bardzo mnie to wynudziło jak na jeden seans, albo serio nie mieli pomysłu jak to skończyć i wyszło niezręcznie. A w ogólnym obrazku?


1. fazę Marvela oglądało się fajnie, bo to były filmy, po których wiedzieliśmy czego się spodziewać, były "bezpieczne" contentowo, bohaterowie byli ikoniczni podobnie jak przestawiana ich historia a i same filmy nie próbowały kręcić nie wiadomo jakiej alternatywnej logiki na boku. Ot- masz Iron Mana, wiesz czego się spodziewać. Masz Hulka- wiesz czego się spodziewać. Masz Thora- wiesz, żeby się spodziewać blond metroseksualnego gościa. Masz Avengersów- wiesz, że będzie kupa superbohaterów. Easy.


2. faza ogólnie też była okej- takie rozwiniecie formuły. Mieliśmy 3. Iron Mana, mieliśmy Winter Soldiera, mieliśmy kapitalnych Guardiansów. Antmana nie trawię z zasady, więc się nie wypowiem, jedyne do czego możnaby się doczepić to to, że Thor był bez polotu, no i "Wiek Ultrona" okazał się co najwyżej "Niecałym tygodniem Ultrona".


W 3. fazie już widać in zaczynało brakować pomysłu, tchu i było już zwyczajnie nierówno. O ile takie Doctor Strange, Guardians of the Galaxy Vol 2, czy (nawet ten krytykowany na początku przeze mnie) Endgame prezentowały się na duży plus, tak już Black Panther, Thor: Ragnarok czy Capitan Marvel (oh god why) były w najlepszym wypadku "takie se", a przeważnie po prostu zawodziły oczekiwania.


4. faza to już chryja po całości- z filmów rozwodnili się na serialówki i o boże... She-Hulk: Attorney At Law. Ilość bzdur w tym tylko 1 paździerzu, który nawet nie jest w połowie nadawania jest tak duży, że musiał to pisać ten sam typ, który spłodził remake Ghostbustersów z tymi paszczurami. I żeby to był jeden odpał... Black Panther: Wakanda Forever czyli ciąg dalszy bezsensu z superzaawansowanym krajem gdzieś w dupie na słupie Afryki, który jakimś cudem do teraz się ukrywał przed światem MINUS jeden jedyny aktor który sprawiał, że ta produkcja była znośna. Jakby pierwszej części było mało i tego cudownego rozmnożenia się rzekomo superrzadkiego vibranium znikąd i użycia prawie że kosmicznej technologii. Do tej kupy wstydu dochodzi jeszcze Thor: Love and Thunder, na którego scenarzysta totalnie nie miał pomysłu i wyszło jakieś nie-ale-jednak-tak-romansidłowe gówno porównywalne do Wonder Woman 1984, która też nie ma nawiasem mówiąc żadnego sensu istnienia jako produkcja ale dobra. Gdzieś z boku nieśmiało patrzy na to Ms Marvel czyli kolejna po Capitan Marvel (znowu) materializacja mokrych snów strung und undupundund gurl powah. O Eternalsach nic nie powiem, bo po prawdzie... nic z nich nie zapamiętałem. Czarnej Wdowy nie obejrzałem, podobnie jak tego chińskiego-like tytułu. Pojawia się jeszcze Moon Knight, co prawda jako serialówka ale jednak. Chciałoby się rzec "wreszcie". I jak widzę ten tytuł to jedyne co mi staje przed oczami to ten mem z random bullshit go. xD

W sensie tego akurat nie hejtuję, ale mam takie nieodparte wrażenie, że twórca tego bohatera sporo się naczytał w przeszłości komiksów z Batmanem. Tak tylko mówię.


Strach pomyśleć co odwalą do końca fazy numer 5, a do której końca zostały rzekomo 2 lata. I niestety, ale potwierdza się hasło, że symboliczne pożegnanie Starka to nie tylko pogrzeb jego jako superbohatera, ale i całego Marvela, który totalnie odleciał. Sorry, Guardiany czy jacyś Avengersi przewijający się w timelinach nawet jeśli będą zrobione wzorowo to za mało, żeby to uratować, a seriale jak na razie bardziej szkodzą jak pomagają. Fakt- Guardians vol 3 było w pytę, pytanie jak wyjdzie reszta bangerów czyli nowy Kapitan Ameryka z podtytułem Brave New World, Deadpool 3 (chociaż o tego się jakoś nie martwię, tu wszystko wyciągnie choćby za jaja sam humor) i Blade, bo tego poprawnie polityczna psycholewica poupychana po studiach może zajechać za muh racism. Antman nigdy nie był moim kubkiem kawy co już powiedziałem wyżej, więc znowu pominę, natomiast serialówek nie liczę, bo to jest zwyczajna zapchajdziura i równia pochyła w dół.


Że tak podsumuję całą tę sytuację obrazkiem:

bd8225a5-686e-4ada-ae6e-b90d3398eb5d
Oczk

@Miedzyzdroje2005 dla mnie MCU skończyło się na Endgame.


Te wszystkie niskiej jakości seriale, wątki rozciągnięte na 10 odcinków kiedy dałoby się to skrócić do 1,5h filmu bez straty dla fabuły. Mi tam się nie chciało męczyć ponad 6h z jakimś budżetowym serialem o pobocznej postaci, gdzie połowę odcinków można przespać a 90% drugiej połowy pominąć. Kiepskiej jakości film pełnometrażowy łatwiej by mi było przeboleć, bo bym sobie tłumaczył, że to kluczowe do pełnego zrozumienia fabuły i tych lepszych filmów, a seriale odpuściłem. A tym samym nie chciało też mi się oglądać następnych filmów, bo byłem przekonany że nie zrozumiem ich w pełni bez braki ze spin-offów.


I tak oto moja miłość do MCU prysła i zainteresowanie nowym produkcjami spadło do zera

maximilianan

@Oczk ale Moon Knight i Loki w sumie fajne były

Oczk

@maximilianan obejrzałem Wanda Vision i Lokiego. Wanda jako-tako, Loki mnie strasznie znudził - od chyba 4 odcinka mogłoby go wcale nie być na ekranie i fabuła by się nie zmieniła. Późniejszych seriali już nie ruszałem wcale, bo byłem za bardzo zawiedziony

maximilianan

@Oczk to polecam Moon Knighta

Loginus07

@Oczk mam dokladnie to samo - koiedys czlowiek wyczekiwal kolejnych filmow MCU i szedl jak najszybciej do kina by omijac spoilery. Teraz? dopiero niedawno sie dowiedzialem, ze 4 faza sie skonczyla i obecnie jestesmy w 5 ^^ a z filmow wyprodukowanych po Endgame widzialem tylko 4 z 10 i z zapowiedzianych to czekam juz tylko na Deadpoola

lukmar

@maximilianan Moon Knight by był super filmem. To chyba najlepszy przykład jak niepotrzebnie Disney rozciąga fabułę żeby robić seriale.

znany_i_lubiany

@maximilianan xD, gniot,dno,paździeż,szajs,gumowy balonik bez powietrza,dziadostwo, to tylko tak na szybko rzeczy kojarzące się z loki w którym "silny" męski bohater jest kopany w krocze wiele razy przez silniejszą "stronk waman", dalej mamy dziadoskiego moon knighta w którym główny bohater to fajtłapa który musi być ratowany przez kogo ? no agejn przez "stronk waman", ehh, te produkcje przed endgejm były jako kino przy którym można było się dobrze bawić, niestety w edngejm się zaczęło od tego krindżowego wyjścia "stronk waman" przez portale i "ratującego menszczyzn"

Tak naprawdę to mamy kapitan ameryka 1 (origin story fajny), kpt.ameryka winter soldier (fajne szpiegowsko/spiskowe kino), Guardians of the Galaxy 1 - super, 2 - takie se. Dalej mamy fajny Age of Ultron (spider gra tylko głosem a robi robotę o 300% lepszą niż połowa aktorów na planie). Black panther - już chyba pozostanie "czarnym bohaterem" zwłaszcza po tym jak w stanach były pobicia białych którzy nie byli "warci" wejść do kina bo to "czarny bohater", ehh, film staje się nieskończonym źródłem memów "łakanda forewer".

Reszta produkcji to typowy szajs zrobiony pod agendę, szczerze mówiąc nie wiem czemu tak długo uchodziło im z produkcją takiego szajsu. Wprowadzenie "EmSziJuu" zniszczyło całkiem fajne kino, odnoszę wrażenie że po sukcesie Guardian of the Galaxy 1 poszli na całość z dziwnymi i czasem na siłę wrzucanymi tekstami w filmach które powinny być mroczniejsze i poważniejsze, Winter soldier nie był ani poważny, ani mroczny do ekstremum jednak miał to coś, jakieś dochodzenie do prawdy, walkę z wrogiem nie z zewnątrz tylko w środku Tarczy, poruszenie tematu nazizmu w innej, nowoczesnej formie, ale nie w stylu SJW tylko taka filmowa,bez robienia kazań jak w gównianym i do bólu politycznie poprawnym "falcon i winter soldier" (którego na szczęście zakończyli po klapie sezonu).

Nie ma sensu wracać do tych filmów, gatunek super bohatera się przejadł, i to do wyrzygania.

NiebieskiSzpadelNihilizmu

@Oczk problem jest też w tym, że niestety, ale ta słabizna zaczyna coraz mocniej dopadać pełnometrażówki.

hellgihad

@Miedzyzdroje2005 Skończyłem oglądać na Endgame chociaż już od jakiegoś czasu mnie męczyły te serie. Jeszcze ostatnio obejrzałem któregoś nowego Spider Mana (tego z Mysterio) i no... średnie to xD Wszystko proste jak budowa cepa, zwroty akcji przewidywalne, zero jakiegoś rozwoju postaci. Takie Power Rangers dla nastolatków z lepszym budżetem

NatenczasWojski

W czasach pandemii wyszlo ze filmy sprzedaja sie tylko jesli idzie za nimi ogromna kampania reklamowa albo sa naprawde wyjatkowe (bardzo nieliczne, kilka w roku). Czemu jest potrzeba tak duzego marketingu? Bo ludzie kupuja to co znaja a ogladaja to o czym slyszeli.


Potrzebny jest brand. Takim brandem jest znany aktor grajacy w dobrych filmach, albo trzeba tluc ludziom tytul filmu na co drugim plakacie az im sie to utrwali.


Ale o ile piwo mozna pic cale zycie to samo to film zwykle oglada sie raz. I brand do wyrzucenia a wraz z nim cala kasa na marketing.


Stad to cisniecie na sequele, remaki i tluczenie marveli czy dc. Bo to pozwala ograniczac koszty marketingu, bazujac na marce ktora jest juz klientom znana...


I nie trzeba wtedy robic dobrego filmu zeby zarobic


Ogladajac w kolko szmiry z superbohaterami utrwalacie ten stan.

Zaloguj się aby komentować