Troll, to ktoś, kto przekręca, prowokuje I ogólnie próbuje pogrywać z systemem.
...
Więc nie wpada w definicje trolla.
@Dzemik_Skrytozerca Tu jest ogromny problem, który zauważam od pewnego czasu.
Ludzi, którzy celnie, czasem dosadnie punktują stronę "konfedepisowską", nazywa się często trollami lub hejterami. I ta narracja chwyta, choć ci ludzie ani trochę nie podpadają pod definicję trolla czy hejtera.
Jednym z takich przykładów była nagonka na Pablo Moralesa, a potem też na jego brata. Wręcz próbowano wylansować twór o nazwie "Bracia Morales", choć ten drugi pisał pod swoim własnym nickiem.
Zarówno trolling, jak i hejt internetowy cechują się tym, że nie wnoszą treści do dyskusji, tylko tę dyskusję zabijają przez atakowanie adwersarza, przez wrzucanie fałszywych argumentów, fałszywej narracji, itp. W przypadku hejtu, często w sposób zbiorowy i zorganizowany.
Nawet najbardziej wulgarne komentarze, jeśli zawierają rzeczowe argumenty, nie są hejtem czy trollingiem tylko co najwyżej mogą być określane jako chamstwo i brak kultury.
Jednak używanie w dyskusji wulgaryzmów i dosadnych słów, nie jest w debacie publicznej zakazane. Czasem jest nawet wskazane. Taka jest od zawsze natura ludzkich dyskusji. Oczywiście są miejsca i sytuacje, gdzie wulgaryzmy nie powinny padać. Ale portale społecznościowe raczej do takich miejsc nie należą, a przynajmniej nie wszystkie.
Podoba mi się funkcja na Wypoku, która cenzuruje wulgaryzmy dla osób niezalogowanych lub zalogowanych, które nie chcą widzieć wulgaryzmów. Można? Można.
Cytując klasyka - "Nie nazywajmy szamba perfumerią". Czasem trzeba coś napisać lub powiedzieć przy użyciu prostych, żołnierskich słów.
Wracając do głośnej nagonki na Pablo Moralesa, to prędzej tę nagonkę medialną można nazwać hejtem niż działania jego samego. Bez żadnych merytorycznych argumentów został nazwany trollem i hejterem, bo przeklinał i brał pieniądze od PO.
Ale to przeklinanie wyłapano przeczesując jego posty na wiele miesięcy i lat wstecz, żeby coś uzbierać.
Próbowano też (z pewnym skutkiem) stworzyć narrację, że Morales hejtował Hołownię, choć z treści wynikało, że Morales "trzyma" z Hołownią, tylko krytykuje jego pewne, konkretne działania.
Podobnie nietrafione zarzuty dotyczyły brania pieniędzy od PO. Brał, ale za coś innego. To w żaden sposób nie odbiera mu prawa do wygłaszania swoich opinii w internecie. Zwłaszcza, że robił to prywatnie, anonimowo. Każdy ma do tego prawo.
W narracji powielanej przez wielu dziennikarzy zrównano to z tym co robi Matecki i jego trollownia (za pieniądze z Lasów Państwowych), z tym co robiły gwiazdy Kurskiego (za pieniądze publiczne).
To jest symetryzm w czystej postaci. Dlaczego oczytani, inteligentni i podobno niezależni ludzie (dziennikarze) to robią?
Odpowiedzi na to mogą się kryć w aferach związanych z Funduszem Sprawiedliwości, w niewyjaśnionej aferze Krzysztofa Suwarta z wp.pl i podobnych. Wiele wskazuje na to, że duża część środowiska dziennikarskiego jest umoczona w branie pieniędzy od poprzedniej władzy. Za różne rzeczy. Ale dostawanie łatwych pieniędzy rodzi przychylność. A teraz to wszystko może wyjść na jaw. Wielu dziennikarzy bardzo chciałoby, żeby było jak było. #pdk
Części dziennikarzy można przypisać głupotę i podążanie za stadem. A stado to przez osiem lat, PiS wyhodował całkiem pokaźne, więc niejedna owca podąża za nim instynktownie.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Trollowanie
https://pl.wikipedia.org/wiki/Hejt_internetowy
https://pl.wikipedia.org/wiki/Hejter
Z definicji hejtu i trollingu wynika, że najważniejsze są intencje piszących w internecie czyli to chcą chcą osiągnąć. Oprócz tego są takie czynniki jak brak meteorytyki w dyskusji., przedstawianie fałszywych, przeinaczonych argumentów, zorganizowane działanie, zgodne "przekazem dnia" czy obowiązującą narracją od mocodawców.