Opowiem Wam jak w wieku 27 lat (2013 rok) wziąłem 3 tygodnie urlopu w korpo i postanowiłem pojechać autostopem na Lazurowe Wybrzeże?


To był ciepły lipiec. Plan był prosty. Będę kimać u ludzi z coach surfing (nie wiem czy dalej istnieje - serwis, gdzie ludzie pozwalają u siebie za free nocować) i se zwiedzę kawał Europy. Dodam, że to były czasy sprzed smartfona, ale już z internetem. Szybkość neta w komórce to GPRS czyli gówno, ale jakoś działa. Wziąłem nawet śpiwór (a może się przyda).


Na początku obrałem sobie hehe proste zadanie. Startuje z wylotu Białegostoku na Warszawę i potem trzymam się krajowej ósemki aż do Czech.


Pierwszy stop około 7 rano został złapany szybko. Ale przedstawiciel jechał tylko 20 km do Rzędzian. No dobra, niech będzie (błąd braku asertywności, bo nie odmawiasz gdy on specjalnie dla ciebie się zatrzymał).


W Rzędzianach utknąłem na 1,5 godziny zanim ze stacji ktoś mnie zabrał dalej. Kolejny przedstawiciel dowiózł aż na Targówek (wschód Wawy).


I tu błąd drugi - na mapie wydawało się sensowniej łapać na Powązkach, bo krzyżują się tam dwie drogi - Na południe i na zachód. Oba kierunki dobre, by dojechać do Czech.


Niestety - nie było dobrego miejsca do łapania, przez co dwie kolejne godziny stracone. Postanowiłem jechać w okolice Okęcia, by w Jankach łapać na Kraków / Łódź.


Zatrzymał się dostawczak i miły facet. Dojechałem aż do Bełchatowa. Tam nie tracąc czasu, zacząłem łapać dalej. Zatrzymał się TIR do Wielunia. Kolejny błąd braku asertywności. Predkość TIR-a 80 km/h, a Wieluń to dziura.


Dojechaliśmy na wczesny wieczór. Tu błąd kolejny. Poszedłem do Biedry po żarcie i szukałem noclegu typu hostel. Najbliższy był hotel robotniczy kilka km obok Wielunia. W samym Wieluniu drogi hotel. Ruszyłem w stronę robotniczego i zrobilo sie ciemno. Droga była nieoswietlona, ja też. Pobocza brak. Pierwszy z brzegu samochós by mnie zabił. Postanowiłem wrócić do Wielunia, nie dostajac się do hotelu robotniczego. Zacząłem leżeć na ławce przystanku autobusowego. Ale nie było to wygodne. Uznałem, że będę łapać stopa w nocy. Złapałem TIR, a kierowca miał niedługo przerwę.


Przekimaliśmy parę godzin, by ostatecznie dojechać o 5 rano na obrzeża Wrocławia. Totalnie wymeczony zamówilem jajecznicę na jakiejs stacji i pojechałem do centrum.


Na miejscu był jakiś tani hostel, który miał służyć do ogarniecia sie i odespania nieudanej drogi, ale doba zaczyna się o 12, więc nie tracąc czasu poszedłem na dworzec kolejowy. Na zachód i południe - najbliższych połączeń brak. Za to było prawie natychmiast do Białegostoku.


Morale siadło, a ja wróciłem. To był błąd kolejny. Resztę 3-tygodniowego urlopu melanżowałem w mieście zamiast podróżować, zwiedzać itd.


#wyjazdy #truestory

Komentarze (18)

Gustawff

Ciesz się, że nie padało

tosiu

@Gustawff no tak, tu akurat się pofarciło

kubex_to_ja

@tosiu tak trzeba żyć!

3cik

Czyli opowiadanie z happy endem

tosiu

@3cik szczęście w nieszczęściu

bishop

Przynajmniej nauczyłeś się jeździć autostopem, zawsze to jakaś nauka wyniesiona z podróży 😁

tosiu

@bishop ale tylko po Polsce

Harpersy

Jest co wspominać na starość

A.Star

W sumie w miarę tanio zweryfikowałeś marzenia vs rzeczywistość. W pakiecie garść prawdy o sobie. Ja pewnie poddałabym się w okolicy Powązek, więc i tak szanuję zasięg.

tosiu

@A.Star tak to prawda, chyba wycofałem się nie przez porażkę, ale przez to, że w dobę dojechałem tylko do Wrocławia. Czyli trzy razy dłuzej niż normalnie sie jedzie.

Komenda_Miejska_Polucji

@tosiu 2013 i czasy przedsmartfonowe z GPRS? Ty żyłeś pod kamieniem, czy jak?! A może chodzi o 2003?

tosiu

@Komenda_Miejska_Polucji taki telefon miałem wtedy. Może inni mieli smartfony. Mój pierwszy smarton to HTC

8b3604b7-6cd5-4935-9254-76c0e4ceb970
Komenda_Miejska_Polucji

@tosiu Oki, rozumiem, dzięki za odpowiedź Ja już wtedy byłem przed zmianą z drugiego na trzeciego smartfoną z kolei. Moim pierwszym był LG KU990 Viewty, drugim właśnie też HTC, konkretnie HTC Desire C, ale potłukłem go w 2013. Zastąpił go LG Swift L9.


Fajnie widzieć, jak technologia pcha się do naszych drzwi, ale w różnych odstępach czasowych Dzięki!

Solar

@tosiu samotne podróże są o tyle trudne, że z całym stresem związanym z podróżą musisz sobie radzić sam. Nie masz obok osoby z którą sobie pożartujesz, jak wydarzy się coś nieprzyjemnego nie masz z kim rozładować tej negatywnej energii. Trzeba więcej hartu ducha niż podróżując w parze, tak przynajmniej ja uważam.

kitty95

@Solar kumpel, który kiedyś dużo sam jeździł po świecie, zawsze mówił, że podstawa, to znaleźć sobie szybko w miejscu docelowym podobnego travellera i nawiązać sztamę. Wtedy jest i raźniej i bezpieczniej, no i często znajomość się latami utrzymuje.


Dziś to jedynie takie ryzyko, że można na pedała trafić albo być za niego wziętym.

tosiu

@Solar moim zdaniem silna psycha w podrózach tego typu to podstawa

kitty95

@tosiu trzeba było być d⁎⁎ą w krótkiej spódniczce to byś w 2 dni dojechał, a może i parę przygód po drodze przeżył.

Zaloguj się aby komentować