Trudno. Jako, że ta firma postawiła na współpracę z Rosjanami, to zupełnie nie obchodzi mnie jej los. Równie dobrze możemy używać importowanych nawozów zamiast tych od tych rusofilów z Azotów.
Jeśli ktoś nie wie, ten "narodowy czempion" w 20% należy do rosyjskiego oligarchy Wiaczesława Mosze-Kantora. Jeśli ktoś lubi teorie spiskowe, to w przejęciu tych udziałów brał udział Mateusz Morawiecki (były premier z PiS) gdy w 2013 roku był prezesem banku BZ WBK organizującego tą transakcję. Dopiero w lutym tego roku polski rząd "zamroził akcje", ale z tego co mi wiadomo rosyjski oligarcha wciąż pozostaje inwestorem spółki.
Dopóki Azoty nie odetną się całkowicie od współpracy z rosyjskimi oligarchiami powinniśmy mieć wywalone na ich skomlenia o publiczną pomoc. A wręcz przeciwnie, należałby Azoty obłożyć sankcjami!