@jimmy_gonzale po prostu przeliczyli jak im spadną wpływy do budżetu i się zrobiło niezręcznie. Nie ma tu żadnego innego powodu, szczególnie, że nazwijmy to "worek ludzi" którzy jebią na minimalnej tylko się powiększa (za Money.pl z zeszłego roku, nie chce mi się robić doktoratu z naj-naj-najbardziej aktualnych danych, do poglądu wystarczy)
(...) według własnych szacunków Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej liczbowo od 2021 do 2024 roku liczba zarabiających "minimalną" urośnie z 1,6 miliona do 3,6 miliona. Na etacie pracuje w Polsce 13,5 miliona osób, czyli minimalną będzie zarabiać 27 proc. Polaków
27%. Więcej, niż co czwarta osoba w wieku produkcyjnym. Nawet jeśli oni muszą zapłacić jakieś śmieszne kwoty w PITach, to sam wolumen zrobi robotę, załóżmy, że zaokrąglając te 3,5 miliona ludzi będzie musiało zapłacić "tylko" 750 zł podatku, to to już jest ponad 2,6 miliarda. A z drugiej strony
według szacunkowych obliczeń na danych waloryzowanych na 2025 r. podwyższenie kwoty wolnej do wysokości 60 tys. zł rocznie spowodowałoby spadek dochodów sektora publicznego o ok. 52,5 mld zł.
Rachunek robi się sam. I tak, też uważam, że kwota wolna powinna być w jakiś sposób uwolniona, bo kwota wolna typu 30000 przy minimalnej 4300 brutto to jakiś jebany żart inflacyjny, no ale cóż- populistyczna hołota głosowała za rozdmuchanymi socjalami, zamiast odpisami od podatku, które realnie zostawiłyby im pieniądze w portfelach, to mamy co mamy.