https://www.hejto.pl/wpis/zlobek-do-ktorego-chodzi-moja-corka-ma-potezny-problem-brak-dzieci-na-nadchodzac
Od jakiegoś czasu są dostępne dane za rok 2024. I jak? Jest jeszcze gorzej, trend w urodzeniach jest cały czas spadkowy i nie widać znacznego spowolnienia tego trendu.
Dla przypomnienia:
jeszcze w 2018 roku urodziło się 388k dzieci (dzietność 1.44 na kobietę, już wtedy była tragicznie niska)
po 5 latach ostrego spadku w 2023 roku urodziło się zaledwie 270k dzieci (dzietność 1.15 na kobietę)
w 2024 roku urodziło się 252k dzieci (dzietność 1.12 dziecka na kobietę, jesteśmy gorsi od Japonii 1.26)
Co to oznacza? Na pewno nic dobrego. Żaden model chyba nie uwzględniał takiej tragedii. Modele wykonywane przez GUS, Eurostat oraz ONZ zakładały dzietność w latach 2015-2050 w zakresie 1.26-1.7) i mówiły o tym, że w roku 2050 Polska będzie miała około 34 mln obywateli (2010-2014 38.5 mln, w 2024 roku liczba obywateli spadła do 37.5 mln. Jest gorzej, znacznie gorzej niż przewidywały pesymistyczne modele.
Na przykładzie mojego podwórka - w okolicy 3 żłobki. Każdy z nich ma niedobór dzieci, prowadzą ciągłą rekrutację. Jeszcze 3 lata temu dostanie się do publicznego żłobka było bardzo trudne, obecnie dostaje się każde dziecko od ręki. W grupach duża część dzieci ukraińskich, bo Ukraińcy jeszcze troszkę chętniej mają dzieci, choć podobno po przyjeździe do Polski ich dzietność radykalnie spada.
Martwiące to jest, bo załamanie się systemu emerytalnego i całego państwa odczujemy i my za te 25 lat. A przy obecnej dzietności to właśnie za 25 lat nie będzie komu pracować. Tak dla waszej informacji, bo pewnie brakuje wam zmartwień.
Co na to politycy? C⁎⁎j, nieważne, są ciekawsze tematy.
#polityka #demografia #polska #przemyslenia

Niestety do tego będzie również dochodziło wyludnianie się wsi i migracja młodszych do wielkich miast + promień do 10-15km.
Nie tylko problem z systemem emerytalnym - również obciążenie służby zdrowia, brak rąk do pracy chociażby w utrzymaniu podstawowej infrastruktury jak wodociągi, ciepłownie, energetyka czy lokalne drogi. Nie ma wyjścia i trzeba będzie ściągać ludzi.
Nie wiem jaki program miałby powstać aby ludzie chcieli posiadać dzieci - już istnieje i widzimy skutek. Może jakieś ulgi podatkowe, czy obniżenie wieku emerytalnego dla kobiet w zależności od posiadanych dzieci (wcześniej ów wiek zrównując).
Problem tkwi w kulturze.
Liczę też na to, że ludzie teraz podchodzą rozsądniej, chcą się dorobić a później starać się o potomstwo - mam nadzieję, że wskaźnik jeszcze pójdzie w górę. Chociaż trochę.