Nie cięrpię przygotowywania powierzchni do odnowień. Głównym powodem jest sekretarz. Ale dlaczego sekretarz? Już wyjaśniam.
W sąsiednim nadleśnictwie pracownicy terenowi dostają co miesiąc pewną kwotę, za którą mają utrzymać telefon. Wybierają sobie sieć, która będzie miała najlepszy zasięg na terenie ich miejsca pracy.
I to jest dobre.
Ale nie u nas.
U nas sekretarz zadecydował, że wszyscy dostaną ten sam żęchafon (który nie jest ważny w tej opowieści) oraz numer z playa (który jest ważny w tej opowieści).
Wszystko fajnie, tylko j3b4ny play nie ma w ogóle zasięgu w naszej części nadleśnictwa.
Powiecie, że w lesie to i normalne, że nie ma. Nie prawda. Korzystając z plusa mógłbym oglądać na yt w 1080 prolnika łukasza jak po raz enty naprawia jakiś ruski złom.
Ale nie o rolnika łukasza tu chodzi. Telefon na zdjęciu to rejestrator leśniczego. Siedzi w nim karta z playa. Inna nie może, bo SZTUM.
Wiecie jak fajnie wyznacza się granice mając jedną kreskę 2g? Gps skacze jak małpa, nigdy nie pokaże dwa razy tego samego pomiaru. 49 arów, a 56 to jest dość spora różnica. Zwłaszcza, że sadzonki są przygotowane na konkretną powierzchnię, więc może ich zabraknąć, jeśli coś się nie będzie zgadzać.
Na normalnych powierzchniach da się zakombinować, ale nie na tej.
Ta jest specjalna i wszystkie komisje świata będą tu się zjeżdżać.
Podsumowując, brak zasięgu uniemożliwia mi poprawne przygotowanie powierzchni do sadzenia.
Nie wspominając o tym, że nikt się nie może do mnie dodzwonić.
#lesnapracbaza #pracbaza #play



