@smierdakow wedlug mnie, tak na prawde nie ma niczyjej winy, w tym ze popadl w nalog, ktory zniszczyl mu zycie. To zawsze jest suma czynnikow, ktore pojawiaja sie w naszym zyciu bez naszej winy i kontroli. Poczawszy od wieku niemowlecego, gdzie juz mozna doswiadczyc deficytow bliskosci i bezpieczenstwa, przez dziecinstwo, gdzie jest to kontynuowane, gdzie dochodza wzorce zachowan, otoczenie, ktore w duzej mierze jest uzaleznione itd - wchodzac w wiek dorosly ogromna ilosc ludzi juz jest alkoholikami w roznym stadium zaawansowamia. Ci ktorzy mimo takiego startu, wychodza bez szwanku i udaje im sie skleic szczesliwe zycie sa raczej wyjatkami i stawianie ich alkoholikowi za wzor jest mega krzywdzace - bo to, ze 1 na 100 sie udalo jakos, nie znaczy, ze Zdzislaw lat 40, pijacy od 25, moze tak o wstac i zmienic swe zycie, mozgi tak nie dzialaja.
Podalem tutaj przyklad alkoholizmu, bo jest u nas najbardziej powszechny, ale clue jest takie, ze miejsce w ktorym znajdujemy sie w zyciu, tak na prawde tylko w czesci jest zalezne od nas i naszych wyborow, czasami jest to czesc wieksza, a czasami mniejsza, dlatego tak wazne jest uczenie dzieci empatii i szacunku do wszystkich - nigdy nie wiemy ile zdarzen doprowadzilo kogos do bycia pijakiem albo przestepca, a mozemy byc niemal zawsze pewni, ze taki czlowiek, niezaleznie od tego co pokazuje na zewnatrz i jakiej skorupy nie zalozy, w srodku jest gleboko nieszczesliwy i nie chce tego zycia. A zeby bylo smieszniej, to samo dotyczy bogatych i slawnych, traumy i deficyty z dziecinstwa oraz wzorce zachowan nie znikaja cudownie w otoczeniu hajsu - hajs tylko czasami pozwala dluzej funkcjonowac wvpozornym dobrobycie i szczesciu.