Kiedyś pisałem o sklepie w którym robiła moja żona i o zasadzie 200 złotych premii za brak L4.
Wczoraj spotkaliśmy się ze znajomą, która tam jeszcze pracuje i cyrki jakie odstawia szefostwo to kołchoz w czystej postaci.
Kierowniczka źle przyjęła dostawę? To nic, za braki, powstałe z tego tytułu, zapłacą pracownicy.
Klient coś ukradł? Zapłaci pracownik. (Ba! Kiedyś mojej żonie kazała iść do sąsiadki by jej przekazała że ma przyjść zapłacić za towar który ukradła xD)
Klient kazał sobie ukroić wędlinę po czym zostawił ją gdzieś na regale i nie zapłacił? Zgadnijcie kto za to zapłaci.
Dodam tylko że wszyscy (prócz kierowniczki) mają minimalną krajową plus te 200 złotych.
Dobrze że moja zwinęła manatki jak jej się umowa kończyła.
#gownowpis