@Rmbajlo od dawna już nie chodzę 1.11 na groby, właśnie z powodu tego wszędobylskiego rozpierdolu i rejwachu. Nauczonym doświadczeniem jednego roku jeżdżę sobie tydzień wcześniej ogarnąć grób na spokojnie, umyć pomnik, zawieźć znicze, posprzątać liście itd, a potem dzień wcześniej przyjeżdżam w sumie na gotowe, tylko ze świeżymi wkładami do zniczów i kwiatkiem. Tak więc byłem dziś. I kurde... zdaje mi się, że w przyszłym roku albo pójdę 2 dni wcześniej, albo dzień po, bo to co dzisiaj widziałem to jak jakaś scena z dnia apokalipsy. Już pomijam te postawione na dziko stanowiska z całym tym świeczkowo-kwiatkowym tałatajstwem jak na targu, bo to klasyka, ale co się dzieje na parkingach i poniekąd cmentarzu to jest hit.
U mnie cmentarz miejski wygląda tak, że jest relatywnie spory parking "przelotowy" koło głównej drogi, obok tego jest boczna wykostkowana dróżka do samego cmentarza i zaraz za bramą jest taki jakby dwuczęściowy plac, gdzie też auta mogą parkować. Normalnie jedna część jest zablokowana przez te podnoszone słupki i są one opuszczane na czas pogrzebu albo jak grabarze coś robią, druga jest dostępna zawsze, a na czas wszystkich świętych te słupki są opuszczane, przez co pojemność tego "wewnętrznego parkingu" zwiększa się dość konkretnie. Tyle tytułem wstępu. Byłoby natomiast bardzo ciekawie, gdyby ktoś postanowił swoją Toyotą Aygo wjechać alejkami odchodzącymi od tego "odblokowanego" parkingu praktycznie pod sam swój grób "bo jest stary" (nawiasem widziałem ludzi ewidentnie starszych, którzy szli na nogach ). Wiesz co byłoby jeszcze ciekawsze? Gdyby się okazało, że rzeczony cwany typ wracając rzeczoną Toyotą przekonałby się, że jest zablokowany, bo ten wewnętrzny parking za słupkami się zapełnił i nie ma jak wyjechać z alejki I wtedy się okazało, że wcale on nie jest taki zniedołężniały i schorowany jak myślałem, jak wyleciał z auta i zaczął się drzeć na cały cmentarz, że natychmiast ktoś ma przyjść przeparkować auto, bo wielmoża nie może wyjechać
Powrót nie lepszy- mijam ten parking przy głównej drodze i tylko się przekonuję, że ludzie to zwierzęta. Wiadomo, że w takie dni ten parking będzie po prostu zawalony. I co? Ano znowu jakiś niepełnosprytny w SUVie na dodatek postanowił stanąć na środku tego parkingu i razem z rodzinką zacząć się przepakowywać, przesiadać i co tam jeszcze- niech sobie frajerzy z tyłu poczekają. A potem, jakby nie skumał, że przed sobą ma wyjazd... postanowił wykonać spektakularny manewr zawracania na czterdzieści zatrzymując się na żyletki, jeszcze bardziej blokując wszystko i trąbiąc jak dziki. Ja na cmentarz mam relatywnie blisko, więc jeżdżę rowerem... byłoby szkoda, gdyby wszystkie pobocza tej głównej drogi były już zastawione kilkaset metrów. Byłaby jeszcze większa szkoda, jakby chodniki również były pozastawiane totalnie na partyzanta. A już zupełnie byłoby szkoda, gdyby strach było iść drogą prowadząc ten rower... bo ta droga to dojazdówka do drogi krajowej i jeżdżą tamtędy tiry. Także tak, zabawnie było. Jak co roku zresztą.